- Kocham Cię – powiedział i
zaczął się do mnie zbliżać.
- James…?
- Kocham Cię. Nie mogę o tobie
zapomnieć.
- James!! Odsuń się!
Chłopak złapał mnie w talii,
przyciągnął do siebie i zaczął całować po szyi. Próbowałam się wyrwać, lecz nie
dałam rady. Co w niego wstąpiło? Rozmawialiśmy o tym i był całkiem inny!
Postanowiłam, że odpuszczę i wtedy mu się wyrwę. Musiałam udawać. Przysunęłam
się do niego bliżej i spojrzałam mu w oczy.
- Kochasz mnie?
Chłopak nieco się zdziwił moim
zachowaniem i zwolnił uścisk. Wykorzystałam okazję i wyrwałam mu się. Pobiegłam
do drzwi, otworzyłam je i pognałam do Nath'a.
- Nath… chłopaki… - mówiłam
łapiąc oddech.
- Co się stało? – pytał Max.
- James… on zaczął… mnie ca…
całować...
Cała piątka zerwała się i
ruszyła do mojego pokoju. Stanęłam w drzwiach pokoju Nath'a i obserwowałam, co
będzie się działo. Po kilku sekundach pojawił się Max i Tom, że się tak
delikatnie wyrażę „wyprowadzających” James'a z domu. Nath podszedł do mnie i
przytulił.
- Wszystko OK?
- Tak – uśmiechnęłam się. Po
chwili wrócili chłopcy i uspokajali mnie, że on już tu nie wróci itp. Później
zaczęliśmy gadać o wszystkim i o niczym… w pewnej chwili zorientowałam się, że
nie mam przy sobie telefonu. Powiedziałam, że pójdę sprawdzić w salonie i zeszłam
na dół. Najpierw, dla pewności sprawdziłam jadalnię i kuchnię. Nie ma. Udałam
się do ostatniego pomieszczenia. Już z korytarza zauważyłam, że leży na fotelu.
- Tu jesteś – powiedziałam do
siebie przekraczając próg, gdy nagle coś pociągnęło mnie za rękę, zatkało usta
i przytknęło nóż do gardła.
- Ciii, kochanie. Masz być
cicho, jasne? – ten głos… JAMES?!!
Pokiwałam lekko głową.
- James… jesteśmy przyjaciółmi.
- Jakimi przyjaciółmi?!
Zakochałem się w tobie do szaleństwa, a ty cały czas pieprzysz o przyjaźni.
- Nie można nikogo zmusić do
miłości…
- Znalazłaś?! – krzyczał Max z
góry – powinien być w salonie!
- Ania!! Żyjesz tam?! – śmiał
się Jay schodząc po schodach.
James nerwowo się poruszył i
wybiegł na korytarz. Loczek na sam widok tylko otworzył buzię. Po chwili
chłopcy wyszli z pokoju Nath'a i zdziwili się równie, co Jay.
- Ej, ej, ej! Ty, kręcony! Ani
kroku, bo pobrudzę ci krwią podłogę!
- Puść ją! Co ona ci zrobiła?!
- Zamknij się! Kocham ją od
zawsze! A ona? Tylko przyjaźń i przyjaźń! Teraz powoli wyjdę z nią na zewnątrz
i odjadę, a WY za nami nie pojedziecie!
Byli bezradni. James zaczął
się wycofywać. Odwrócił mnie tak, że byłam z przodu i prowadząc mnie, wyszedł z
domu. Zrobiliśmy parę kroków i chłopaki wybiegli z domu. Mój były przyjaciel
odwrócił się mocno mnie szarpiąc.
- Gdzie?!
- Zostaw ją w spokoju! –
krzyczał Nath.
- Ona jest MOJA!!
Chłopcy z przerażeniem
patrzyli na nóż. Im bardziej James się szarpał, tym bardziej go przyciskał.
Jedna noga zaplątała mi się o drugą i byłam bliska upadku. Leciałam z nóg i
chłopak przytrzymał mnie, lecz nie tą ręką, co trzeba i ostrze lekko wbiło się
w skórę. Nathan nie wytrzymał i chciał do mnie podejść, na co James się
wkurzył. Czułam, że to się dobrze nie skończy. Usłyszałam kroki, huk i coraz
słabszy uścisk chłopaka, który po chwili osunął się na ziemię. Ze strachem
spojrzałam za siebie i ujrzałam… Zayn'a…?! Podszedł do mnie i ZNOWU przytulił.
Ja stałam i patrzyłam przed siebie ze łzą w oku. Po chwili odsunął mnie od
siebie, ujął moja twarz w dłonie i głęboko spojrzał mi w oczy.
- Wszystko w porządku? Nic ci
nie jest? – pytał.
- Ania! – krzyknął Jay, który
do nas podbiegł – wszystko dobrze? Policja już tu jedzie.
- T… tak, dobrze…
- Zayn?
- Ym, tak?
- Co ty tu tak właściwie
robisz? – zapytał podejrzliwie Seev.
- Chciałem wpaść na chwilę do
Ani i sprawdzić, czy wszystko w porządku – odpowiedział, puszczając mnie.
- Dziękuję – szepnęłam.
- Nie ma sprawy. A… kto to
jest?
Z odrazą spojrzałam na
leżącego na ziemi James'a. Wszystko, przez co przeszliśmy… na same wspomnienia
pociekły mi łzy. Znamy się od tylu lat…
- To…
- To był jej przyjaciel –
dokończył za mnie Loczek widząc, że nie mam ochoty na wyjaśnienia.
- Lepiej będzie, jak już
pójdę. Później pogadamy. Trzymaj się – powiedział Zayn i ruszył w drogę
powrotną.
W tym samym czasie przyjechała
policja. Dwóch mężczyzn podbiegło do nieprzytomnego chłopaka, a kobieta, która
wysiadła za nimi, podeszła do Toma. Do mnie powoli docierało, co zrobił Zayn.
Uratował mi życie. Prawdopodobnie. Być może wszystko potoczyłoby się inaczej,
ale gdyby nie on… otrząsnęłam się i podbiegłam do odchodzącego chłopaka.
-… Zayn…
- Coś się stało?
- Ja… Dziękuję ci. Gdyby nie
ty… nie chcę myśleć, co by się stało. Nigdy bym nie pomyślała, że on…, że on
jest do tego zdolny…
- Hej, już po wszystkim.
Będzie dobrze – uśmiechnął się i przytuliłam się do niego.
On odwzajemnił gest i po
chwili odsunęłam się.
- A… nie, albo nie – zaczął.
- Powiedz.
- Może pójdziemy do kina? W
sensie, że chłopaki i my. Odreagujesz, zapomnisz.
- To świetny pomysł –
uśmiechnęłam się niewinnie.
- OK. Już dzwonię po moich
wariatów – powiedział i wyjął z kieszeni komórkę.
- Pani Anna?
- Tak?
Odwróciłam się i ujrzałam
policjantkę.
- Muszę zadać pani kilka
pytań. Dzięki temu, że mamy aż pięciu świadków, szczegółowe przesłuchanie nie
będzie potrzebne.
- Słucham panią.
- Jeśli nie jest pani gotowa
psychicznie, to…
- Nie, nie. Jestem gotowa.
Więc… szukałam komórki. Zeszłam na dół i sprawdziłam jadalnię, kuchnię i gdy
zmierzałam do salonu…, gdy już przekraczałam próg, on złapał mnie za rękę i
przystawił nóż do szyi... Po chwil chłopcy zaniepokojeni moją długą
nieobecnością zbiegli na dół i… gdy nas zobaczyli zaczęli krzyczeć…, żeby mnie
puścił… Wyprowadził mnie na zewnątrz i zaczął uciekać… Chłopcy wybiegli za nami
z domu, na co James się wkurzył. Wtedy Zayn obezwładnił go i…
- Dobrze, dziękuję. To i tak
dużo, jak na to, co pani przeszła. Czy jest pani znany powód próby
uprowadzenia?
- Jesteśmy… byliśmy przyjaciółmi,
lecz… parę tygodni temu on… wyznał mi, że kocha się we mnie od… dłuższego
czasu… rozmawialiśmy o tym i… wszystko było w porządku, aż coś mu nie strzeliło
do głowy…
- Dziękuję pani bardzo. To nam
wystarczy. Do widzenia.
- To ja dziękuję. Do widzenia.
Perspektywa Nath'a:
Nie mogliśmy nic
zrobić. Gdy wyszedł z nią na zewnątrz wybiegliśmy za nimi, lecz on usłyszał
nasze kroki i natychmiast się odwrócił. Tak bardzo się bałem. Ten nóż w jego
ręce… w każdej chwili mógł ją zabić. Tom zadzwonił po policję. Gdy Ania o mały
włos nie upadła, chciałem do niej podejść i zrobiłem kilka kroków, lecz to na
nic. On coraz mocniej się szarpał. W pewnej chwili James osłabł i osunął się na
ziemię. Spojrzeliśmy w jego kierunku i zobaczyliśmy… Zayn'a. Musiał uderzyć go w
kark. Gotowało się we mnie. Podszedł do niej i ją przytulił, a następnie
spojrzał jej w oczy. Patrzyłem na to i nie wiedziałem, co robić.
- Młody, spokojnie.
- Jak mam być spokojny? –
wysyczałem przez zęby.
- Jesteście razem? Jesteście. Kocha
cię. Gorzej by było, jakby za nim pobiegła.
Na szczęście Jay to przerwał i
po chwili piękniś wracał do domu. Już miałem iść do siebie, gdy zobaczyłem, jak
ona za nim biegnie…
- Nathan… - szepnął Tom.
- On mi ją zabiera… z każdym
dniem czuję, że ona… Co on chce pokazać? Że może mieć każdą?! Dobrze. Pokaże mu
to samo. Chce wojny, to będzie ją miał.
- Młody! – krzyknął, lecz
zignorowałem go.
Z mojej perspektywy:
Po krótkim przesłuchaniu pobiegłam do Jay'a. Czułam się trochę dziwnie. Powinnam płakać i być przestraszona, ale nie było tak. Tyle już przeszłam… drugi raz ktoś przykładał mi nóż do gardła… nie boję się tak bardzo mimo, iż wszystkie wspomnienia powróciły.
- Wszystko dobrze? – zapytał Loczek.
- Tak… Dziwię się sama sobie,
ale naprawdę jest dobrze.
- Jeśli chcesz, możemy gdzieś
wyjść. Odpoczniesz od tego. No na przykład ty i Na…
- Tak! Zayn zaproponował wypad
do kina... Właśnie dzwoni po chłopaków.
- Zayn…?
- Mhmm – pokiwałam głową – to
ja… pójdę do siebie.
Zanim wróciłam do mojego
pokoju, uzgodniłam z Zayn'em godzinę. Okazało się, że żaden z One Direction nie odbiera
telefonu, więc cała ich paczka miała zjawić się tu za pół godziny. Jak
wcześniej powiedziałam, tak zrobiłam i poszłam do siebie. Usiadłam na łóżku,
ukryłam twarz w dłoniach i rozpłakałam się. Mogłabym zostać aktorką, bo granie,
że nic się nie stało i wszystko jest w porządku idzie mi doskonale. Właśnie
straciłam najbliższą mi osobę. Dlaczego? Boże, dlaczego odbierasz mi tych, na
których mi zależy?… Po 10 minutach ogarnęłam się psychicznie i wybrałam jakieś
ciuchy.
Z perspektywy Max'a:
Po ty wszystkim
poszedłem do kuchni by się czegoś napić. Ciekawe, ile razy policja będzie
musiała nas „odwiedzać”. Wyciągnąłem szklankę i nalałem sobie wody. Wtem do
pomieszczenia wparował Tom.
- Max!
- Hę?
- Nath'owi odbiło. Wymyślił, że
pokaże Zayn'owi, że tak samo, jak on moż…
- Max! – tym razem do kuchni
przyszedł Jay.
- Hę?
- Idziemy do kina. Zayn
podsunął Ani ten błyskotliwy pomysł. Chciałem jej powie…
- Jay! – krzyknął Seev dołączając
się do nas.
- Hę?
- To moje przeczucie…
- Chłopaki! Zacznijmy od
początku. Tom, co chciałeś powiedzieć?
- Nathanowi odbiło. Gdy zobaczył,
jak Ania biegnie za Zayn'em, wściekł się i powiedział, że skoro on chce wojny,
to będzie ją miał. Ma zamiar mu pokazać, że on także może mieć każdą dziewczynę
na każde skinienie.
Wybałuszyliśmy oczy.
- Że co?!
- Nie dziwię mu się. Jeśli istnieje
takie coś, jak „eliksir miłości”, to Zayn na pewno dał to coś Ani. Nie mówcie
mi, że tego nie zauważyliście.
- W sumie, to racja – przytaknął
Seev.
- I to łączy się z moją
kwestią – zaczął Loczek – chciałem jej powiedzieć, żeby wyszła dziś gdzieś z Nath'em,
żeby zapomniała o dzisiejszym zajściu, ale nie dopuściła mnie do słowa. Przecież
oni w ogóle ze sobą nie rozmawiali! Zamienili dwa słowa i już? Czułem, że tak dobrze
nie będzie.
- A ty, Siva?
- Od kilku dni mam przeczucie,
że stanie się coś niedobrego.
- No i stało się.
- Ale to nie to! Powinno minąć,
a jest coraz gorzej.
- Eh… nic nie zrobimy, trzeba
szykować się do tego kina i pilnować Młodego.
- Co robicie? – zapytał obiekt
naszych rozmów wchodząc do kuchni.
- Yyy, wiesz, że idziemy dziś
do kina?
- Serio? Z kim?
- Z innym zespołem… -
powiedział cicho Tom odwracając się do okna.
- Z One Direction? Żartujecie sobie?
- Chcielibyśmy.
- A kto wpadł na ten cudowny
pomysł? – zapytał Nath.
- Zaaayn! – powiedział Seev z
udawanym zachwytem.
- Seev!! – warknęliśmy na
niego.
- Ups…
Spojrzeliśmy na Młodego. W jego
oczach malowała się wściekłość.
- Super! To ja idę się
przebrać – uśmiechnął się sztucznie i wrócił na górę.
- Po coś mu mówił? –
powiedział Jay klepiąc go w głowę.
- No co.
- Uhh. No nic. Trzeba się
zbierać.
Każdy poszedł do swojego
pokoju i po kilku minutach czekaliśmy przed domem na One Direction.
________________________________________________________
To jeden z moich pomysłów. W zanadrzu mam jeszcze... około 3 z czego jeden jest taki poważniejszy ;). Powoli zbliżamy się do końca ^^. Mam pomysł na nowe opowiadanie i jeśli macie ochotę to zacznę je pisać po zakończeniu aktualnego. Dziękuje za wspaniałe 8 komentarzy ;** Uwielbiam Was <33
Dedykuję:
karolina15 - Cieszę się, że wróciłaś i jesteś z nami ;** Czekam na Twój rozdział i
mam nadzieję, że będziesz się czuła coraz lepiej. Bardzo brakowało mi Ciebie i tych twoich komentarzy, które podtrzymują mnie na duchu. Wracaj do zdrowia moja
Pisarko kochana ;**
Jay jak zwykle z językiem XD