Pewnego dnia postanowiłam zrobić to, co męczyło mnie od kilku dni. A
mianowicie odwiedzić Jamesa. Odszukałam adres jeszcze z kartki, którą dał mi,
gdy wyjeżdżał do Londynu. Ruszyłam w jego kierunku. Rzeczywiście, mieszkał on
niedaleko chłopaków. Podeszłam i zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi on
sam we własnej osobie. Był trochę zaskoczony, lecz robił wszystko, żeby tego
nie okazać.
- O… Ania… Cześć.
- Hej – uśmiechnęłam się.
Od początku założyłam, że będę się zachowywać tak, jak
poprzednio. Lecz o tym, co się stało porozmawiać z nim muszę.
- Wejdź – zaprosił mnie do środka i zaprowadził do
salonu, usiadłam na sofie, a on obok mnie na kanapie.
- Ładnie tu masz.
- Dzięki.
- Przyszłam, żeby pogadać.
- Bałem się, że będziesz mnie unikać. Brakowało mi
ciebie.
- James. Pamiętasz, co ci wtedy powiedziałam? Że jesteś
dla mnie ważny. Nie chcę stracić tej przyjaźni.
- Kiedy ja musiałem ci to wyznać. Wiesz jak było mi
ciężko?
- Rozumiem. Uwierz mi, wiem jak to jest.
- A… nie moglibyśmy chociaż spróbować…?
Tym to mnie zaskoczył. James był przystojny i to bardzo,
ale dla mnie był przyjacielem. A co niby miałam mu powiedzieć? Że kocham Nath'a i
czekam, aż zapyta mnie o bycie razem? Przecież to głupie. Musiałam coś
wymyślić, ale wątpię, żeby mi się to udało.
- Ja do ciebie nic nie czuję. Ja…
- Masz kogoś?
- Nie… jeszcze nie…
- Jeszcze? Nie rozumiem.
- James… wciąż jesteś moim przyjacielem… tak?
- Oczywiście – powiedział i usiadł obok mnie.
- Nie wiem, czy ci o tym mówić…
- Powiedz… poczujesz się lepiej.
No i powiedziałam. Wszystko. Od spotkania chłopaków na
basenie, po dzień dzisiejszy. Chłopak słuchał mnie uważnie. Zapomniał o tym, co
mówił wcześniej. Zapomniał o sobie.
- I teraz nie wiem, co robić. To głupio wygląda, jak jakiś
chłopak do mnie zagada, a ja mu powiem, że czekam aż taki jeden poprosi o
chodzenie.
- Może zbiera się w sobie.
- Oby.
- A ty go kochasz… tak?
- Tak.
- Więc będę musiał o tobie zapomnieć. Ale… w sensie,
wiesz – dodał widząc moją minę.
- Dziękuję. Zrobiło mi się trochę lepiej.
- Nie ma sprawy. Robisz coś jutro?
- Emm, nie chyba nie. A co?
- Może pójdziemy na jakiś spacer… albo na zakupy?
- Jedyny chłopak, który lubi chodzić ze mną na zakupy –
uśmiechnęłam się.
- Szkoda, że tylko na zakupy.
- Emm… Pójdę już. Narazie.
Przytuliliśmy się na pożegnanie i wróciłam do domu. O ile
mogę go nazwać swoim domem. Weszłam do środka i udałam się do salonu, gdzie
siedzieli chłopcy i „skakali” po kanałach.
- O! O! Zostaw! Lubię Magdę Gessler! – darł się Seev.
- Ale my nie. Jedziemy dalej.
- Hej. Co kombinujecie?
- Szukamy inspiracji – odezwał się Jay.
- Mhmm.
- Ania… chodź na chwilę – powiedział dziwnie poddenerwowany
Max.
- Uuuu, Młody uważaj, łysy kradnie ci dziewczynę –
zabuczeli Tom i Seev.
- Cii. Chłopaki, uspokójcie się. Przecież to nie jest
JESZCZE jego dziewczyna – syczał Jay.
Tak dokładnie nie wiem, co oni tam mamrali, bo byłam już
w holu. Razem z Max'em poszliśmy do kuchni.
- Coś się stało? – zapytałam niepewnie opierając się o
blat.
- Ja… ostatnio, gdy byliście chorzy, to znaczy… wiesz o
co mi chodzi…
- Max. Powoli. Możesz od początku?
- Gdy Nath był chory, yyy, no gdy go przywieźliśmy, to
zatrzymywałem cię, gdy chciałaś do niego iść. Przepraszam cię za to. Może wydało
ci się, że jestem wam przeciwny, ale tak nie jest. Martwiłem się o niego. Taki
już jestem. Przestraszyłem się wtedy, że to coś poważnego. Na siłę chciałem go chronić. Wybacz mi. Zachowałem
się jak kretyn.
- Max… Chodź no tu – powiedziałam i przytuliłam go.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
- Nie jestem zła. Owszem, na początku myślałam, że
chcesz, żebym dała mu spokój, ale Nathan powiedział mi, że ty taki jesteś i po
prostu się martwisz. Nie wybaczę ci, bo nie mam czego wybaczać – uśmiechnęłam się
na widok przerażonej miny chłopaka.
- Młody to ma szczęście, że trafił na ciebie.
- Daj spokój. Chodźmy już, bo zaczną sobie wyobrażać Bóg
wie co.
Wróciliśmy do salonu. Chłopcy namiętnie o czymś
dyskutowali.
Rozmowa z James sie udała, to dobrze. Cieszę się
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!
Czekam na następny rozdział!
Weny kochana
To jest świetnee!!! : *
OdpowiedzUsuńPisz szybko, bo nie mogę się doczekać.
o czym oni tak gadali no.?
Czekam na następny CUDOWNY rozdział. :D
No ufff... Masz szczęście!!!!
OdpowiedzUsuńAle czy ja doczekam się w końcu tego że Nathan poprosi ja o chodzenie???!!!
No ileż to można czekać???!!!
Wspaniały rozdział :)
Ale ja i tak muszę pozrzędzić :P hehe
Kocham Cię Robaczku Ty mój :***
I czekam na więcej :D
Boskie Kochanie <3 :*
OdpowiedzUsuńTo jest genialne *.*
Powinnaś dostać NOBLA xD
Za to, że tak bosko piszesz :>
Albo do rekordów Ginesa trafić, za największy talent *.*
. . .
Ja ci przyznaję nagrodę NATHobla i trafiasz do rekorgów McGunineesa :D
Takie tam stwarzanie czegoś nieistniejacego. ZAWSZE SPOKO xD
Więc gratulacje <3 :*
No błagam !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niech Nath ją zapyta !!!!!!!!!!!
Znów się powtórzę:
NATH ZEPNIJ TEN SWÓJ SEKSI TYŁEK I ZAPYTAJ JĄ O CHODZENIE, TY CIEMNOTO !!!
ja mu na serio w końcu w tym pomogę!
Rozdział jak zawsze boski *.*
Tak na marginesie...
Jakbyś szukała kiedyś dziewczyny dla któregoś z chłopaków, to wiedz, ze jestem chętna ;p
Ale to tak na wszelki wypadek tylko napisane xD
Zajebistość tego opowiadania mnie powala xD
Pisz szybko następny zacny rozdział Kochanie <3 :*
Weny, weny, weny i jeszcze raz weny ! <3 :*
No niech on ją w końcu poprosi o chodzenie !!!!
OdpowiedzUsuńDobra , zaczekam .....ale nie za długo
ja nie lubię czekać
Rozdział genialny
czekam na next kochanie :**
Czytam Twojego bloga i postanowiłam komentować
OdpowiedzUsuńBo tali blog zasługuje na komentarze
Rozdział rewelacyjny .
Czekam tylko na kolejne
Sprawdzam na bloga kilka razy dziennie zobaczyć czy jest nowy rozdział
Tak więc czekam tylko na następny rozdział
Weny !
Jakie to są debile.. :)
OdpowiedzUsuńŻeby tak rozmawiać o ich związku .:P
Rozdziałek suuuper <3
Pisz szybko !
Weny :*
Ja nie wiem jak ty to robisz,że to opowiadanie jest tak genialne?!
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna
Nic dodać nic ująć,pisz już next! ;D