piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 61

                Cała drżałam. Żadne słowo nie miało możliwości przedrzeć się przez gulę w gardle, która stawała się coraz większa.
- Nie bój się. To ja. Zayn.
To imię podziałało na mnie, jak ziarnko piasku przeważające szalę „czy mam uciec?”, „czy mam zostać”, wybierając to drugie.
- Chodź – wyciągnął rękę – nie bój się. Już dobrze.
Złapałam jego dłoń i chłopak pomógł mi wstać. Następnie zdjął swoją bejsbolówkę, okrył mnie nią i powoli ruszyliśmy przed siebie. Po moich policzkach powoli spływały pojedyncze krople. „On tego nie chciał, on tego nie chciał!” – krążyło w mojej głowie. Po kilkudziesięciu minutach skręciliśmy do ich domu. Chłopak otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Z salonu dobiegały głosy reszty zespołu.
- Zayn, chłopie chodź no tu!
- Rusz tyłek i chodź! Przegapisz najlepsze momenty!
- Zayn, słyszysz… Osz ty. Co się stało?
- Głośniej się nie da? Zaraz do was wrócę – powiedział i zaprowadził mnie po schodach do swojego pokoju.
- Zayn… ja… dziękuję…
- Ciii. Nic nie mów. Czekaj… co ci się stało w stopę? Sekundę, skoczę po apteczkę.
Po chwili chłopak wrócił z plastikowym pudełkiem. Zręcznie opatrzył i zabandażował mi nogę.
- Proszę. Gdyby bolało bardziej, to mnie zawołaj. Jutro mi powiesz, co się stało. Oczywiście, jeśli będziesz chciała. Tu masz jakieś koszulki, wiem mogą być trochę przyduże, ale nie mam nic innego. Tam jest łazienka – wskazał na pomieszczenie obok – gdy już się umyjesz, połóż się w moim łóżku. Ja będę spał na dole. Nic ci nie grozi. Jeśli chcesz, zamknij drzwi na klucz.
Pokręciłam głową.
- Dziękuję.
Chłopak uśmiechnął się i wyszedł. Ja usiadłam na kraju łóżka i myślałam. Po chwili doszłam do wniosku, że ostatnio za dużo rozmyślam. A przynajmniej dziś. Udałam się do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam jeden z T-shirtów, które Zayn położył na szafce i wsunęłam się pod kołdrę. Nie wiem kiedy zmorzył mnie sen.

U chłopaków.
Z perspektywy Jay'a:

                  Ania wybiegła z pokoju, a po chwili dał się słyszeć trzask zamykanych drzwi. Byłem rozdarty. Max ledwo ogarniał 3 wstawionych chłopaków, a ona nie wiadomo gdzie pobiegła. Jakimś cudem przekonałem Młodego, żeby się położył i pognałem za Anią. Po chwili dołączył do mnie Max. Zeszliśmy chyba całą naszą ulicę, sprawdziliśmy każdy krzak. I nic. Żeby tylko nic jej się nie stało. Proszę. Nie miałem pojęcia, co zrobić. Nie miała przy sobie komórki. Może poszła do James'a? Tak, na pewno poszła do James'a. Albo do One Direction… po nieudanych poszukiwaniach wróciliśmy do domu. Gdy byliśmy u mnie, nieźle się wnerwiłem.
- Gratulacje – powiedziałem – nie było nas tylko godzinę, a wy zdążyliście się upić i widzicie do czego doszło?!
- No ale co ty znowu chcesz. Do niczego nie d-doszło – mamrotał Tom.
- Weź ty się nie odzywaj. Boże, a co z Anią?!
W tym momencie zadzwonił telefon dziewczyny, który zabraliśmy z pokoju Nath'a. To Zayn. Niechętnie odebrałem.
- Tak…?
- Siema. Tu Zayn.
- No wiem. Gadaj co tam cię trapi.
- Myślałem, że chcecie wiedzieć, gdzie jest Ania.
- Widziałeś ją?? Wiesz, gdzie poszła?
- Tak, wiem. Jest u nas.
- Uff.
- Pewnie jutro do was wróci. Odwieziemy ją.
- Dzięki za telefon.
- Nie ma sprawy. Na razie.
- Cześć.
- Co jest? – pytał Max.
- To Zayn. Ania jest u nich.
- Co za szczęście – odetchnął chłopak.
- Jutro sobie pogadamy, jak wytrzeźwiejecie. A teraz wracać do siebie – powiedziałem i na zachętę otworzyłem im drzwi.
Tom i Seev wyszli z pokoju, a ja rzuciłem się na fotel.
- No ja pierdziele.
- Jakoś to będzie.
- Wszystko zaczęło się układać. Zamieszkała z nami, a tu masz. Boję się tego, co będzie, gdy Ania wróci.
- Młody nie chciał. Nie zrobiłby jej tego na trzeźwo. Po pijaku też nie, ale kto by się nie pokusił? Była w samej bieliźnie…
- Max!!
- No wybacz. Wcale nie twierdzę, że zrobiła to specjalnie, przecież ona taka nie jest, ale pomyśl.
- W sumie, to racja.
Po kilkunastu minutach Max wrócił do siebie, a ja zmęczony poszedłem spać.
                  Obudziłem się o 11:50. Następnie wziąłem prysznic, przebrałem się i zszedłem na śniadanie. Wszyscy byli już na swoich miejscach.
- Hej.
- Hej. Co na śniadanie?
- Omlety – powiedziała uśmiechnięta Marta wchodząc do jadalni z talerzem.
- Mniam.
- Chłopcy – zaczęła Jane, gdy wszyscy już zjedliśmy – co tu się wczoraj działo?
Spojrzałem na Max'a, a ten na mnie.
- Wczoraj razem z Max'em wyszliśmy na około godzinę. Gdy wróciliśmy, usłyszeliśmy krzyk dobiegający z pokoju Młodego. Wątpię, żeby Tom, Seev lub Nath cokolwiek pamiętali, prawda?
- Ja coś pamiętam – powiedział Tom.
- Słuchamy.
- Seev ubzdurał sobie, że mógłby być barmanem. Wyciągnął każdy możliwy alkohol znajdujący się w tym domu i zaczął robić drinki. Później pobiegł po Nath'a, żeby razem ze mną ich spróbował. Młody przyszedł i się zaczęło. Najpierw jeden potem drugi i nie mogliśmy skończyć. Później… Nath chyba wrócił do siebie… wtedy przyjechaliście wy… i po chwili rozległ się krzyk. Pobiegliśmy do Młodego i…
- …i wtedy drogi Nathanie chciałeś się dobrać do Ani!!! – dokończyłem za niego.
Chłopak był nieźle zszokowany.
- Że co?!
- Że to, co usłyszałeś. Przez was i te wasze durne pomysły Ania nieźle się wystraszyła! Szukaliśmy jej z Max'em, ale nic z tego nie wyszło. Pomyślałem, że poszła do James'a.
- Gdzie ona jest?! Cholera muszę to wyjaśnić! Jay, ja nigdy bym jej tego nie zrobił, uwierz!
- Jest u Zayn'a. Wczoraj nas o tym poinformował. Tak, dobrze słyszysz. Wiem, że to ostatnia osoba, którą chciałbyś, aby wtedy spotkała, ale mogło być gorzej! Wybiegła w samej bieliźnie i jakby spotkał ją jakiś typ to już dawno by ją zgwałcił i zabił!! Gratuluję pomysłu Seev. To było bardzo mądre posunięcie!
- Jay! Uspokój się – powiedziała Jane.
- Skąd mogłem wiedzieć, że on będzie chciał to zrobić?!
- Mogłeś pomyśleć!! – krzyczał Max.
- Boże… - szepnął Nath – Jakby coś, to jestem u siebie...

Z perspektywy Nath'a:

                  Gdy usłyszałem to, co powiedział Jay, modliłem się, by był to żart. Jak ja mogłem chcieć… Byłem w szoku. Chciało mi się płakać. Powiedziałem, że będę u siebie i ruszyłem do pokoju. Usiadłem na krześle i zakryłem twarz dłońmi. Po co ja w ogóle się zgodziłem? Po co z nimi piłem?! Nigdy w życiu bym jej nie skrzywdził! Kocham ją całym sobą. W tym momencie chciałem jej to jak najszybciej wyjaśnić. Ale czy ona jeszcze się do mnie kiedyś odezwie? Musiałem coś zrobić, ale nie miałem pojęcia od czego zacząć. Jest też inne wyjście. Hmm… Tak. Tak będzie dla niej lepiej. Za dużo przeze mnie przeszła. To musi się skończyć.

W domu 1D.
Z perspektywy Zayn'a:

- Co się stało?? – zapytali chórem, gdy wszedłem do salonu.
- Sam chciałbym to wiedzieć. Jak wiecie, poszedłem się przejść. Dochodziłem do domu chłopaków, gdy nagle ona z niego wybiegła. Przykucnęła pod bramą i zaczęła płakać. Podszedłem do niej i zabrałem ją do nas. Była wystraszona.
- Nie wiem, co tam zaszło, ale na twoim miejscu jak najszybciej zadzwoniłbym do nich i powiedział, że ona jest u nas – podsunął Liam.
- Dobry pomysł.
Wyciągnąłem komórkę i zdzwoniłem na jej telefon, gdyż pewnie zostawiła go w domu. Odebrał Jay. Wyjaśniłem mu co i jak. Następnie poszedłem wziąć prysznic i położyłem się w salonie.

Z mojej perspektywy:

                  Otworzyłam oczy. Przetarłam je i usiłowałam sobie przypomnieć, gdzie jestem. Usiadłam i powoli wszystko do mnie docierało. Nie mogłam uwierzyć, że TO naprawdę wydarzyło się wczoraj. Nie, stop. On tego nie chciał. On taki nie jest. On taki nie jest! Muszę z nim porozmawiać (i tak mnie to nie ominie). Nie mam zamiaru go unikać, nie jestem tchórzem. Choć na samo wspomnienie przechodzi mnie dreszcz. Sama się sobie dziwię. Nie jedna dziewczyna załamałaby się po tym, ale pewność, że Nath by tego nie uczynił, która mnie przepełniała utrzymywała mnie przy równowadze psychicznej. Wyszłam z pokoju. Po schodach zeszłam na dół i podążałam za głosami dobiegającymi z któregoś pokoju. Stanęłam w drzwiach kuchni i nagle zrobiło się cicho. Chłopaki niepewnie na mnie patrzyli.
- Ania…! Chodź, siadaj – Zayn przerwał niezręczną ciszę.
Posłusznie usiadłam na krześle. Niall przysunął mi kubek z gorącą herbatą. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję – powiedziałam.
- Nie ma sprawy.
- Co się stało? – zapytał Harry po chwili milczenia.
- Hazz!! – skarcili go chłopcy.
- Nie, nic się nie stało. Macie prawo wiedzieć. Wczoraj Zayn przyprowadził mnie w stanie… emm sami wiecie jakim, więc… siedziałam z Nath'em w pokoju. W pewnej chwili przyszedł Seev i poprosił go na chwilę. Nie było go i nie było. Po godzinie zaczęłam się martwić. Ja siedziałam sobie w samym staniku na łóżku przy laptopie… Gdy przyszedł, poczułam alkohol. Podszedł do mnie i… zaczął… zaczął się do mnie… no… dobierać… Zaczęłam krzyczeć i wtedy przybiegli chłopcy. Przytrzymali go, lecz po chwili puścili go i on znowu… wtedy wybiegłam…

________________________________________________________
Z góry przepraszam za tak długą przerwę... ;/ Nagła wizyta w szpitalu pokrzyżowała moje plany. Ale już jestem w domu i postaram się dodawać posty co najmniej co 2 dzień, gdyż niedługo wyjeżdżam i chwilę mnie nie będzie. Dziękuję za 6 komentarzy i 20 obserwatorów!! Kocham Was ;***
Dedykuję nowej czytaczce:
Madam Sykes ;]  - Dziękuję, że zajrzałaś. Mam nadzieję, że jeszcze się tu pojawisz. ;**


♥♥♥

6 komentarzy:

  1. no nath nie ładnie to tak xd
    świetny ^^ pisz nexta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny!
    Bardzo ciekawa jestem co tam Nathan wymyślił. Bo chyba z nią zerwać nie chce, prawda? Nie może. Oni MUSZĄ być razem.
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału!
    Piszesz też o Twojej nagłej wizycie w szpitalu. Mam nadzieję, że nic Ci sie nie stało i że wszystko jest już w porządku.
    Weny kochana

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdziałek cudowny!!!
    piszesz cudownie.!!!!
    Czekam na następny.

    i jak byś miała trochę czasu to zapraszam do mnie
    http://stoleemyhearttt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja kocham to opowiadanie
    Nathan debilu...
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za dedykację ;**
    Zaglądam tu bardzo często :D
    A rozdział świetny !! <3
    Aż się nie mogę doczekać ich rozmowy !!
    Pozdrawiam ! :***

    OdpowiedzUsuń
  6. ach oj ty ty!!!
    hmmm dziękuję że zaś wszystko sprostujesz (wow napisałam to słowo poprawnie :D)
    rozdział w dyszkę a nawet i w stówkę czy jak tam wolisz ??
    czekam na next dodawaj szybko
    buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń