- To ja przepraszam –
usłyszałam, jak Tom ze świstem wypuszcza powietrze, tym samym dając upust całej
złości.
Nath wypuścił mnie z objęć.
- Widzisz – zaczął powoli Jay
– odkąd oni się pojawili… zawsze znajdzie się coś przeciw nam. Ostatni artykuł
w gazecie? „The Wanted atakują One Direction!!”. Prowokują nas. Kiedyś któryś z
nas nie wytrzyma i powie przy wszystkich, co o tym wszystkim myśli.
- Więc… czemu nie chcecie się
pogodzić? Może wtedy wszystko wróciłoby do normy? Nie wiem, jakie oni mają
plany. Nie mam pojęcia, czy rzeczywiście specjalnie was prowokują, ale proszę.
Spróbujcie chociaż.
- Jeśli ty chcesz zgody, to ja
jestem gotów na to przystać – powiedział Nath.
Chłopaki niepewnie spojrzeli
po sobie.
- Czy to coś da? – zapytał
zrezygnowany Tom.
Wiedziałam, że nienawidził One Direction
za ich zachowanie. Muszę przyznać, że mnie też trochę to denerwowało. Dopóki
osobiście ich nie poznałam.
- Nie wiem, ale, może warto
spróbować?
- No… dobrze – zgodził się
Max.
- Dzięki, że się zgodziliście.
Tom, rozchmurz się – uśmiechnęłam się do chłopaka.
Zrobiliśmy grupowy uścisk.
- Ja… to znaczy, chłopaki
zaproponowali mi dziś wieczorem spotkanie i… zgodziłam się. Może… pójdziecie ze
mną…?
- Nie dziś – rzekł Jay – Dziś
nie mam ochoty ich oglądać.
- No dobrze – powiedziałam i
razem z Nath'em opuściliśmy pokój Loczka.
Nim się spostrzegłam chłopak
przyciągnął mnie do siebie i złożył na mych ustach namiętny pocałunek.
- Czekaj… nie jesteś na mnie
zły?
- Za co? – uśmiechnął się
niewinnie.
Moje kolana przy tym jego
uśmiechu były na wyczerpaniu.
- Za to, że zmuszam was do
tego, żebyście się z nimi pogodzili.
- Po pierwsze nikogo nie
zmuszasz – powiedział i ruszyliśmy do jego pokoju – grzecznie to
zaproponowałaś, na co zgodziliśmy się. Nie powiedziałaś: „Macie się z nimi
pogodzić!” – powiedział niskim głosem, na co zaczęłam się śmiać.
- A za to, że dziś z nimi
wychodzę?
- To są twoi nowi znajomi…
- Nath. Przepraszam, że ci
przerywam, ale… gdy do was szłam,
usłyszałam rozmowę. Ja… nie znoszę podsłuchiwania, ale chciałam wiedzieć, czy…
czy się o mnie martwisz. Co o tym wszystkim myślisz, bo wiem, że mi tego nie
powiesz – uśmiechnęłam się lekko.
- No dobrze. Powiem ci.
Weszliśmy do pokoju i
usiedliśmy na łóżku.
- Masz rację – kontynuował –
martwiłem się, że ich poznasz i, że będziesz ich bronić. Martwiłem się, że
znienawidzisz nas za to, jak się do nich odnosimy. Martwię się też, że będą
chcieli mieć cię po swojej stronie, gdy zdarzy się taki moment. I będę się o
ciebie martwił cały czas. Kocham cię. I nie jestem na ciebie zły, że z nimi
dziś wychodzisz, gdyż są to twoi znajomi, a ja nie mogę zabronić ci spotykania
się z nimi.
Po tym, co powiedział, sama
nie wiedziałam, jak zareagować. To było… piękne. On się o mnie martwi. Cały
czas. 24 godziny na dobę. Jeszcze nigdy w całym moim życiu nie znaczyłam dla
kogoś tak wiele.
- Nath.
- Tak?
- Pocałuj mnie.
- To już nie była propozycja.
- Nie – zaśmiałam się – to był
rozkaz.
Chłopak wpił się w moje usta.
Tak mi tego brakowało, jakbyśmy nie widzieli się pół roku, a minęło zaledwie
kilka godzin. Z każdym pocałunkiem było mi mało. Chciałam więcej. Łapczywie
obejmowałam jego usta, tym samym domagając się kolejnego pocałunku. Za każdym
razem wywoływało to uśmiech na ustach chłopaka, które delikatnie wyginały się w
półksiężyc. W jego objęciach zapominałam o wszystkim. Byliśmy tylko on i ja.
- Ty z nami nie mieszkasz –
odezwał się nagle przerywając tę piękną chwilę.
- No… racja. Rodzicie zgodzili
się tylko na… jakiś czas.
W tym momencie zadzwoniła moja
komórka. Spojrzałam na wyświetlacz. „Mama”.
- Teraz wiem, co oznacza Nie wywołuj wilka z lasu – powiedziałam
i odebrałam telefon – Hej mamo!
- No, cześć. Kiedy wracasz?
- Uff… no… nie wiem –
podniosłam się i ruszyłam w stronę okna – a nie zapytasz, co tam u mnie?
- To, co tam u ciebie?
- Dobrze. Nawet bardzo dobrze.
Dziś idę z chłopakami, których pozna…
- Słuchaj. Wróć jutro po
południu. Albo nawet rano. Chłopaki nie mają czasu, żeby się tobą zajmować. Już
długo tam jesteś. Wróć jutro.
- Ale… no dobrze. Będę jutro.
Pa.
- No, pa.
Z kwaśną miną rozłączyłam się
i włożyłam telefon do kieszeni. Moja mama zawsze taka była. Gdy u kogoś
mieszkałam, lub gdzieś wyjechałam, tak na parę dni, a nie było to wcześniej
ustalone, to dzwoniła do mnie, żebym wracała do domu „bo siedzę komuś na
głowie”. Słyszę to za każdym razem.
- Co się stało? – zapytał
zdezorientowany chłopak.
- …Co? – wyrwał mnie z
zamyślenia – Ymm, nie nic. Jutro… jutro muszę być w domu.
- Rozumiem, ale po co?
- Nath, ja jutro wracam do
domu.
- Nie. Jeszcze nie, proszę.
- Słuchaj – złapałam go za
ręce – to musiało kiedyś nastąpić. Nie mieszkam u was. To tylko chwilowe. Nie
mogę uwierzyć, że minęło już tyle czasu. Przecież niedawno was poznałam… już
17:00. Będę się zbierać. Nie wiem o której wrócę, ale nie martw się. Zaglądnę
do ciebie i pogadamy. Narazie – pocałowałam go w policzek i udałam się do
swojego pokoju.
W oczach chłopaka widziałam
totalny chaos, a z moich po chwili ciekły łzy, dlatego tak szybko wyszłam, żeby
tego nie zobaczył. Nie chciałam się z nim rozstawać. To głupie, bo tylko wracam
do domu. Lecz to już nie to samo. Nie będę go widzieć rano. Jego poczochranej
grzywki, zaspanych oczu. Nie będę z nimi jadła śniadania, nie będzie wygłupów.
Teraz rozkleiłam się na dobre. Musiałam się jak najszybciej uspokoić. Wytarłam
oczy i poszukałam ciuchów. W ostateczności postawiłam na żółte rurki,
jasnoróżową zwiewną bluzkę i baleriny w kwiatki. Włosy związałam w kitkę, na
rękę włożyłam żelowy zegarek koloru tego samego, co spodnie i lekko się
umalowałam. Zapisałam numery chłopaków w komórce. Spojrzałam w lustro. Wymusiłam
uśmiech na twarzy i ruszyłam w umówione miejsce.
________________________________________________________
Udało mi się go napisać w 10 minut o.O. Chyba odstawię białą czekoladę ;p. Mam skrytą nadzieję, iż się wam spodoba. Jestem wdzięczna za komentarze ;)
Rozdział dedykuję wszystkim obserwatorom bloga ;**
Ojeej , słodzio .
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział . ;)
Czytałam z wieelkim uśmiechem na ustach . <3
Mnie się PODOBA i to bardzo ;3
Oj podoba się podoba.
OdpowiedzUsuńI to ja.!
To jest po prostu cudowne.!
Czekam na następny, równie cudowny. ; *
I jak byś miała ochotę to zapraszam na mojego nowego bloga.
http://stoleemyhearttt.blogspot.com/
mm... świetny ^^ pisz szybciutko nexta ^^ wenyy ;**
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział jest zajebisty.
OdpowiedzUsuńa i dziękuje za miłe komentarze pod moim blogiem
Ach, jak cudownie
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały!
Szkoda tylko, że Ania musi już wracać do domu :(
Czekam na następny rozdział
Weny kochana
Czuję, że coś będzie nie tak...
OdpowiedzUsuńI boję się tego...
Ale mam nadzieję, że moje przeczucie się nie spełni...
A rozdział genialny :)
Ale dlaczego Ania musi wracać do domu???!!!
Dlaczego ich rozdzielasz???!!!
Ja tak się nie bawię!!!!
Wiem znowu marudzę... ech..
Ale i tak mnie Kochasz :P
A ja Kocham Ciebie Robaczku Ty mój :*****
Czekam na więcej :D