Ania odebrała komórkę. To była jej mama. Z tego, co usłyszałem chciała ona, by dziewczyna ich odwiedziła. Po zakończonej rozmowie Ania zamyśliła się.
- Co się stało? – zapytałem.
- …Co? Ymm nie nic. Jutro…
jutro muszę być w domu.
- Rozumiem, ale po co?
- Nath, ja jutro wracam do
domu.
- Nie. Jeszcze nie, proszę.
- Słuchaj, to musiało kiedyś
nastąpić. Nie mieszkam u was. To tylko chwilowe. Nie mogę uwierzyć, że minęło
już tyle czasu. Przecież niedawno was poznałam… już 17:00. Będę się zbierać.
Nie wiem o której wrócę, ale nie martw się. Zaglądnę do ciebie i pogadamy.
Narazie.
Pocałowała mnie w polik i
wyszła. Albo mi się zdawało, albo w oczach miała łzy. To niemożliwe. Ona… ona
nie mogła tak po prostu się wyprowadzić. Nie! Jeszcze nie. Nie chcę tego. Nie
chcę żegnać widoku jej porannego uśmiechu, jej spojrzenia. Oczywiście będziemy
się spotykali, ale… to nie to samo… muszę pogadać z chłopakami. Jak proca
wybiegłem z pokoju i ruszyłem do Loczka. Na szczęście wszyscy jeszcze u niego
przebywali.
- A tobie co – zapytał Seev.
- Słuchajcie. Do Ani
zadzwoniła mama. Powiedziała, że jutro ma wrócić do domu.
- Już?
- Ona nie może wrócić.
- Musimy coś wymyślić.
- A nie może z nami tak po
prostu zamieszkać? – zaproponował Tom.
- Jesteś geniusz! – krzyknąłem
i wyściskałem go.
- Tylko ciężko będzie
przekonać Anię.
- Coś się wymyśli. Ona to nie
problem. Gorzej z rodzicami.
- Damy radę. A ona już poszła?
- Jeszcze nie. Jay. Wiem, że
się o nią boisz, ale…
- Młody do cholery!! Nie
bałbym się, gdyby poszła z kimś innym! Każdy, tylko nie oni.
- Przestań. A co, jeśli ma
rację? Jeśli wystarczy ich poznać? Nie musimy jakoś tego ogłaszać światu, że
zakopaliśmy topór wojenny z 1D. Po prostu nie wypowiadajmy się na ich temat, a
między nami niech będzie OK i tyle.
- On ma rację. Jakoś to będzie
– przytaknął Siva.
Z mojej perspektywy:
Słońce powoli chowało
się za horyzontem, by jutro powitać nas z przeciwnej strony. Szłam ulicą i
rozmyślałam, co da to spotkanie. Z drugiej strony starałam się nie myśleć o
jutrzejszym powrocie, gdyż to natychmiast wywoływało łzy, gdy tylko przyszło mi
na myśl. Będąc coraz bliżej ujrzałam grupkę chłopaków. Przyspieszyłam kroku.
Mulat zauważył mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Hej.
- Hej – odwzajemniłam gest.
- Mam nadzieję, że nie ubrałaś
jakichś szczudeł – śmiał się Niall.
- Nie, a czemu?
- Bo do centrum idziemy
pieszo. Ruch to zdrowie.
- To świetny pomysł –
powiedziałam i ruszyliśmy.
- Skąd jesteś? – zapytał
Harry.
- Z Polski. Przeprowadziłam
się tu po ope… Ekhem, po skończeniu gimnazjum – nie chciałam im na razie mówić
o operacji.
- Na ile przyjechałaś? –
kolejne pytanie padło z ust Louisa.
- Na zawsze. Nie mam zamiaru
wracać.
- To dobrze – uśmiechnął się –
jesteś jedyną normalną dziewczyną, która nie piszczy na nasz widok.
- Nie, spokojnie. Chyba, że
chcesz, żebym piszczała, to…
- Nie! – śmiał się.
W tym momencie powróciły
wspomnienia. To samo powiedziałam Nath'owi na basenie, gdy odkryliśmy wieko
pokrywy i siedzieliśmy na polanie…
- Pośpiewajmy! – zaproponował
blondyn tym samym rozwiewając moje wspomnienia.
I dobrze. Nie chciałam się
przy nich rozpłakać.
- Jak się poznaliście?
Mieszkasz u nich na stałe? – dociekał Harry.
Czy wszystko mi musi
przypominać o wyprowadzce? Opanuj się. Spokój. Spokój…
- To długa historia. Opowiem
ją wam przy pizzy. Emm, mieliśmy śpiewać – uśmiechnęłam się.
- No tak, a moglibyśmy zamiast
pizzy zjeść coś innego?
- Jasne. Nie ma sprawy.
Ostatnio pizza mi się przejadła.
- No właśnie nam też. Dziś
rano Hazz zamówił 3 i my musieliśmy kończyć.
- No mieliśmy śpiewać! – rozpaczał
Niall.
To było tak zabawne, że
wybuchliśmy śmiechem.
- Dobra, śpiewamy, ale co? A i
ostrzegam. Nie mam talentu wokalnego.
W szkole niby chodziłam na
zajęcia muzyczne, ale wysokie tony (a takie zdarzały się w większości piosenek)
to nie moja bajka.
- Zaraz to sprawdzimy. To
może… „One Thing”…?
- To… wasza piosenka, tak?
- Tak.
- No to już!
Zaczęliśmy śpiewać. Zwrotkę
chłopaki ciągnęli tak, jak w oryginale, a refren razem. Muszę przyznać, że nawet
mi to wychodziło. Nie wiem czemu, ale przy nich o wszystkim zapomniałam.
Zamiast pizzy poszliśmy na lody do parku. Siedząc przy fontannie chłopaki
zmusili mnie, abym opowiedziała im jakim sposobem zamieszkałam u chłopaków.
Wspomniałam także o operacji. No cóż. Zapędziłam się i musiałam im wszystko
wyjaśnić. Na końcu wszyscy wytrzeszczyli oczy. Ja tylko wzruszyłam ramionami i
zaczęłam się śmiać na widok ich zdziwionych min. Oni zaczęli mnie pocieszać, że
żadna operacja ich nie obchodzi, że i tak będą się ze mną przyjaźnić. Gdy
postanowiliśmy wrócić do domu dochodziła 22:00. Nieźle. Chłopacy zaczęli się
wydurniać, a ja trzymałam się z tyłu i śmiałam się z nich. Po chwili dołączył
do mnie Zayn.
- Oni tak zawsze? – zapytałam.
- Wiesz, to zależy od poziomu
głupoty w danej chwili.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Gadałam z chłopakami.
Zgodzili się z wami pogadać.
- To świetnie – uśmiechnął się
– Masz na nich dobry wpływ.
Nie wiem czemu, ale ten
chłopak wywoływał u mnie dziwne emocje. Uhh. Nie wiem, o co chodziło, ale to na
pewno nie zauroczenie ani nic z tych rzeczy. O nie nie nie. Ja kocham Nath'a i
to się nie zmieni. Chyba, że zmieni się coś innego…
- Zadzwoń, kiedy chłopcy będą
gotowi.
- OK. Dzięki za zaproszenie.
Było genialnie.
- Nie ma sprawy. Tu mieszkamy
– powiedział wskazując na niemały dom otoczony żywopłotem.
- Kiedyś do was wpadnę. To…
cześć.
- Yyy, czekaj odprowadzę cię.
- Ale…, nie musisz…
- Odprowadzę cię – wyszczerzył
się.
- No niech ci będzie. Chodź.
Pożegnałam się z pozostałymi i
ruszyłam w kierunku domu. Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam, jak
zacząć rozmowę.
- Jutro wracam do domu –
powiedziałam bez zastanowienia. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że moje
myśli ujrzały światło dzienne. Co we mnie wstąpiło? Do oczu napływały łzy.
- Tak szybko?
- Hmm… minęło już tyle czasu…
nie chcę wracać.
- Chłopaki na pewno coś
wymyślą… czy ty płaczesz…?
- Nie, coś ty. Tak tylko…
Chłopak złapał mnie za rękę i
spojrzał mi w oczy. O matko. Ten chłopak mnie peszy… ma takie brązowe oczy…
Nie! Hola!! STOP!!!
- Będzie dobrze. Mówię ci –
powiedział i przytulił mnie nieśmiało.
Nie trwało to długo, gdyż po
krótkiej chwili odsunęłam się od niego. Musiałam to natychmiast przerwać.
- Dziękuję za wszystko.
- Nie ma sprawy. To… do
zobaczenia.
- Do zobaczenia – uśmiechnęłam
się i ruszyłam ku drzwiom.
Miałam jeszcze zaglądnąć do
Nath'a. Nie byłam tego pewna, ale chciałam z nim o tym porozmawiać.
Z perspektywy Nath'a:
Niecierpliwiłem się
trochę czekając na powrót dziewczyny. W pewnym momencie nie mogłem dłużej
siedzieć w pokoju. Energicznie otworzyłem drzwi i zobaczyłem Anię, która
prawdopodobnie miała zamiar zapukać.
- O, Hej. Już jesteś –
powiedziałem.
- Tak… jestem – odpowiedziała
z żalem w głosie.
- Czy coś się stało? Emm…
chodź – zaprosiłem dziewczynę na łóżko.
Położyłem się obok niej i
zacząłem gładzić jej policzek.
- Więc?
- Pamiętasz, jak się
poznaliśmy?
- Tego nie da się zapomnieć –
uśmiechnąłem się.
- A wtedy, gdy oberwałeś od
tego gościa?
- Tego też nie zapomnę. Wiesz…
mam szczęście, że cię spotkałem. Jesteś jedyna. Naprawdę. Nikt inny na twoim
miejscu nie byłby tak obojętny naszą sławą. Co do One Direction, to obawiam się Zayn'a. On
potrafi owinąć sobie każdą dziewczynę wokół palca. Nie chcę, żebyś ty była
jedną z nich. Uważaj na niego. A co do twojego powrotu do domu, to…
pomyśleliśmy z chłopakami, żebyś z nami zamieszkała.
Oczekiwałem odpowiedzi, lecz
jej nie dostałem. Spojrzałem na Anię. Zasnęła. Nie wiem, ile usłyszała z tego,
co powiedziałem, ale nie to jest teraz najważniejsze. Sięgnąłem po koc leżący
na krześle obok i przykryłem ją. Po chwili i ja zasnąłem.
________________________________________________________
Mam takie nieodparte wrażenie, że zawiodłam Was tym rozdziałem. Pomyślałam, że musi się coś dziać, więc niedługo... będzie się coś działo ;) I mam dla Was wiadomość. Nie będzie mnie od 4.08 do 20.08. Jadę na oazę i jest to niemożliwe, żeby był tam jakikolwiek komputer. Modlę się, żeby nam komórek nie pozabierali XD. Dziękuję za przemiłe komentarze. Gdy mam doła, to je czytam i od razu humor mi się poprawia. ;***
Ty to jak coś wymyślisz....
OdpowiedzUsuńNo ja jestem bardzo ciekawa czym Ty nas zawiodłaś...??? No czym???
Głupot mi tu nie opowiada dobrze :P
Ty chyba nie masz zamiaru rozdzielić Ani i Natha???!!! NIE RÓB MI TEGO!!!!!!!
Rozdział przecudowny :)))
Uwielbiam Twoje opowiadanie :D
Będzie mi Ciebie brakowało gdy wyjedziesz :(((
Ale to jeszcze nie teraz :) Jeszcze jesteś :*
Kocham Cię Robaczku Ty mój :*****
I czekam na więcej :D
Jak zwykle fenomenalny rozdział, i jak zwykle czekam na następny.
OdpowiedzUsuńświetne świetne świetne świetne świetne!
OdpowiedzUsuńuwielbuam to :d czekam na nexta ;3 wenyy, kochana ;**
a u mnie new rozdział ^^
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję, że Ania nie zauroczy się Zaynem. Bo inaczej musiałaby na facebooku zmienić status na "to skomplikowane" ;D żarcik
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
Życzę Ci miłego i udanego wyjazdu!
Weny kochana
Nie prawda. Nie zawiodłaś nas tym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńOn jest wspaniały!!!
Jak ja wytrzymam tyle dni bez Twojego opowiadania, nie wiem.
Będzie ciężko. ale cóż jakoś przeżyję.
Czekam na następny rozdział.
I jak byś miała ochotę i troszkę czasu to zapraszam na mój nowy blog.
http://stoleemyhearttt.blogspot.com/
Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńNA oazie nie zabiorą ci telefonu nie martw sie:D
Zapraszam do mnie :)