piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 31

Z perspektywy Nath'a:

                 Ania poszła się przejść, więc zaczęliśmy grać w piątkę. Gdy tylko usłyszeliśmy, że wyszła, chłopaki zerwali się.
- No, Młody, na co czekasz?
- Ale co…
- No idźże za nią!
- Hej, spoko… - nie dokończyłem, bo zaczęli mnie pchać.
- Ubieraj buty i idź.
- Idę, idę. Spokojnie. Sam o tym pomyślałem, żeby iść za nią.
Założyłem buty i z hukiem wybiegłem tylnymi drzwiami.
- Hej! Mogę się z tobą przejść? – krzyknąłem.
- Jasne! – odpowiedziała.
Podbiegłem do niej. Uśmiechnęła się do mnie. Boże, co ja bym dał, żeby codziennie rano widzieć ten jej cudny uśmiech. Odwzajemniłem jej się tym samym i ruszyliśmy przed siebie. Chciałem jej wyznać, co czuję, ale coś mi mówiło, żeby jeszcze tego nie robić. Nie mam pojęcia czemu. W zamian za to, wpadłem na pewien pomysł.
- Hmm, pokażę ci coś.
- Co?
- Zobaczysz, tylko zamknij oczy.
- No, dobrze – zrobiła to, co kazałem. Tymczasem ja pobiegłem do włącznika ukrytego między kwiatkami. Uruchomiłem go i uśmiechnąłem się na widok efektu. Wróciłem do Ani.

Z mojej perspektywy:

                  Szliśmy w ciszy. W pewnej chwili Nath wpadł na pomysł, żeby mi coś pokazać. Kazał zamknąć oczy, a sam gdzieś pobiegł. Gdy wrócił, powiedział, że już mogę otworzyć. Kiedy to zrobiłam, zaniemówiłam. Otworzyłam tylko buzię z wrażenia. Zobaczyłam… ach, co to był za widok! Nie mogłam skojarzyć, co to, gdyż było ciemno, a w dzień wszystko wygląda inaczej. Gdy podeszliśmy bliżej, zorientowałam się, że jest to ten sam mostek, który dzielił niewielkie jezioro na pół. Teraz rozbłysł blaskiem tysiąca lampek. To był fenomenalny widok. Weszliśmy na niego i dopiero teraz zauważyłam, że w deskach poumieszczane są maleńkie żarówki w różnych, pastelowych kolorach, a wszystko to przykryte było grubym szkłem, zarówno poręcz, jak i sama kładka. To było niesamowite uczucie chodząc po czymś takim. Gdy wyjrzałam przez poręcz, ujrzałam coś równie pięknego. Nie bardzo wiedziałam, jak taki efekt był możliwy, więc spojrzałam na Nath'a z otwartą z wrażenia buzią, a ten uśmiechnął się tylko i wyjaśnił, że dno jeziorka także jest pokryte szkłem, pod którym umieszczono – równie jak na mostku – maleńkie żaróweczki. Efekt był niesamowity. Mimo, iż dno pokryte było piaskiem i roślinami, w niektórych miejscach wyłaniało się miłe dla oczu światło. Wydawać by się mogło, że od takiej ilości oświetlenia mogą boleć oczy, lecz nie. Żarówki dawały pastelowy, miły dla oka blask. Spojrzałam na Nathana i zauważyłam, że cały czas przygląda mi się uśmiechając się przy tym serdecznie. Porozglądałam się jeszcze trochę i podeszłam do barierki. Staliśmy bardzo blisko siebie. Byłam szczęśliwa.
- Cieszę się, że cię poznałem – powiedział Nath - Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej osoby jak ty.
- Dziękuję – też się uśmiechnęłam – Myślałam, że wszystkie gwiazdy są zadufane w sobie. Wy jesteście idealnym przykładem tego, że tak nie jest.
- Miło, że tak myślisz.
Teraz ja wpadłam na pomysł, żeby trochę zaszaleć. Uprzednio chciałam mu wyznać, co czuję, lecz serce błagało, żeby jeszcze tego nie robić. Stanęłam na środku mostka i powiedziałam.
- Mam pomysł.
- Tak?
- Kto ostatni przy chłopakach, zmywa przez tydzień – uśmiechnęłam się i pobiegłam w stronę domu. Nath dopiero po chwili zorientował się, o co chodzi i ruszył za mną. Słyszałam jak się śmiał.
- Ja ci dam zmywać przez tydzień!
- Nie musisz mi nic dawać!
Otworzyłam drzwi, pobiegłam do chłopców i schowałam się za Jay'em.
- Co jest – pytał zdezorientowany.
- Ja… Nath… wygrałam… pomóżcie, bo… dopadnie mnie – śmiałam się dysząc.
- Ale o co chodzi?
W tym momencie wpadł zdyszany Nathan.
- Wygrałam! Zmywasz przez tydzień.
- O nie – śmiał się.
- Hello! My nie wiemy o co kaman?! – upomniał się Seev.
- Zrobiliśmy sobie wyścig. Przegrany miał zmywać przez tydzień.
- To był faul start! Żądam rewanżu – powiedział Nath.
- Tak to się nie dogadacie.
- Podzielmy się na dwie drużyny – zaproponował Max – Ta, w której będzie Nath, będzie musiała złapać tę, w której będzie Ania.
- To ja jestem z nią – powiedział Jay.
- Ja i Tom z Nath'em.
- A ja z Anią – zarzekał się Seev.
- Dobra, dobra – powiedziałam.
- Musimy się jakoś naradzić, no nie? Skoro macie nas gonić.
- No tak.
Zarówno my jak i Nath, zaczęliśmy się naradzać.

_______________________________________________________
Proszę Was bardzo :* Taki prezencik akurat na Dzień Dziecka ^^. Co do pozostałych propozycji wymienionych w ankiecie, być mooże w odleegłeej przyszłości je wykorzystam ;)

 Biedny Jay ;)))

3 komentarze:

  1. Pierwsza! Jestem pierwsza! Hura!
    Dziękuję zza taki prezent na Dzień Dziecka^^! Najlepszy prezent z okazji tego święta! Dziękuje!
    Ach, rozdział cudowny!
    Genialny pomysł z tymi wyścigami!
    A jaka ja jestem ciekawa jak się te wyścigi skończą!
    Prooooooooooooooooooszę, dodaj szybciutko nowy rozdział! Proooooooooooszę!
    Wemy, kochana

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny prezent :]
    Widzę iż jest już następny więc nie proszę :D
    Rozdział ekstra <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam taką ogromną nadzieję, że w końcu powiedzą co czują....
    A Ty mi ją brutalnie zabrałaś ;(
    Odebrałaś moim owockom sok życia...
    Ale i tak Cię Kocham ;****
    Gdy wczytuję się w Twoje rozdziały nie mogę przestać ;)
    Jesteś fantastyczna ;*
    Idę do następnego rozdziału, bo jestem bardzo ciekawa co będzie dalej ;****

    OdpowiedzUsuń