- To ja niepotrzebnie
zwlekałam.
- Nie obwiniaj się.
- W takim razie ty też się nie
obwiniaj – przytuliłam się do niego. Nagle Nathan wyszeptał mi coś do ucha.
Zaskoczona odsunęłam się i spojrzałam na niego.
- Coś się stało? – zapytał
zdziwiony.
- Ja… co powiedziałeś?
- Kocham cię. Tak. Kocham
cię!!
Po policzkach zaczęły mi spływać łzy.
- Ja też cię kocham.
- Hej, nie płacz – chłopak
zaczął ocierać mi krople łez. Ja tylko uśmiechnęłam się i pocałowałam go czule.
On odwzajemnił się tym samym.
- Uuuu! Gorzko! Gorzko! – darł
się Max.
- Będzie tych czułości. Mamy
jeszcze jechać do twoich rodziców.
- My? – zapytałam.
- Twoja mama musi wiedzieć, z
kim jej córka ma do czynienia.
- Ale najpierw jazda próbna! –
krzyknął jak zwykle Jay i razem z Nath'em weszliśmy do autobusu. Gdy byłam już w
środku, zatkało mnie. Wszystko było wyłożone beżową, skórzaną tapicerką, a pod
stopami dało się czuć mięciutki dywan. Po prawej była mini kuchnia, za którą
znajdowała się kabina kierowcy, a po prawej pomieszczenie, które pełniło
funkcję salonu. Na środku stał piękny stolik, wykonany ze starego drewna ze
szklanym blatem. Za nim znajdował się kakaowy narożnik, naprzeciw którego
wisiał ogromny, plazmowy telewizor, natomiast po lewej znajdował się większy
stół. W kuchni zaś wisiały ciemne, dębowe szafki. Lodówka oczywiście wypełniona
po brzegi. Powoli ruszyliśmy. Usiedliśmy na sofie i włączyliśmy kanał muzyczny. Leciało
akurat „Call me maybe” – Carly rae Jepsen i chłopcy zaczęli na swój sposób
interpretować klip. Wiadome było, że gdy dziewczyna spadła z samochodu, miała
podłożony materac. Jednak nie wszyscy byli oświeceni, gdyż kiedy Tom spadł ze stolika
(który o dziwo się pod nim nie złamał), jęczał, jakby go ze skóry obdzierali po
tym upadku. Gdy już się pozbierał, zaczął coś obgadywać z Max'em. Nie wiem, co
oni kombinowali, ale usiedli tak, że ja i Nath siedzieliśmy obok siebie w
środku, a po bokach chłopcy.
- Chyba wiem o co im chodzi –
szepnął mi do ucha Nath – Przygotuj się – dodał i puścił mi oko. Byłam
zdezorientowana, nie widziałam, czy mam się cieszyć, czy bać.
- No to już! – krzyknął Seev i
w tym samym momencie mulat i Max siedzący na końcach dali buziaka w polik Jay'owi
i Tomowi, którzy to samo zrobili mnie i Nath'owi i nim się spostrzegłam, chłopak
czule mnie pocałował. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale było nieziemsko. Gdy oderwaliśmy
się od siebie, chłopaki patrzyli na nas rozmarzonym wzrokiem.
- Co to miało być? – zapytałam
uśmiechając się.
- Chcieliśmy zobaczyć, jak się
całujecie.
- To był ŁAŃCUSZEK!!
- Jay, do cholery, ja cię
błagam nie drzyj się, bo ci tę buźkę zatkam brudną skarpetką Sivy! – powiedział
Nathan.
- Nie!!
- Masz coś do moich skarpetek?
– oburzył się mulat.
- No nie krzycz!
- Dobrze, dobrze – posmutniał Jay
– widzisz Ania? Jak on mnie nie lubi! – podszedł i przytulił się do mnie.
- Biedny Loczuś. Nathanie Jamesie
Sykes, proszę na niego nie krzyczeć – powiedziałam głaszcząc Jay'a po głowie.
- Kochanie wybacz mi, ale
wystarczy już tych uścisków. Robię się zazdrosny – dał mi buziaka w policzek.
- Jay puść mnie.
- No niech wam będzie.
- Ej! Chodźcie na dach! –
zawołał Tom.
Chłopcy ruszyli po schodach na
górę.
- A ty?
- Przecież nie należę do
zespołu.
- Jesteś dla mnie kimś więcej.
Chodź – powiedział uśmiechnięty Nath i pociągnął mnie za sobą. Gdy byliśmy już
na górze, chłopcy po cichu zaczęli śpiewać „Glad you came”, a ja podziwiałam
widoki, które aż zapierały dech w piersiach. W pewnym momencie fanki
zorientowały się, że to TW i zaczęły machać oraz piszczeć na ich widok. Chłopaki
widząc to, zaczęli śpiewać głośniej. Podziwiałam ich. Jechaliśmy autobusem przez ulice Londynu, a oni tak po prostu śpiewali. Bez mikrofonów,
głośników, wszystkich tych kabli. Dawali tym ludziom radość i szczęście. Patrzyłam
na nich z podziwem. Po półtorej godzinie byliśmy już w drodze do mojego domu. Wróciliśmy
do „salonu” i włączyliśmy TV. Myślałam sobie, czy mam przedstawić rodzicom
chłopaka czy nie. Doszłam do wniosku, że tego nie zrobię, bo przecież nie
jesteśmy razem. Chłopaki wydurniali się w kuchni, a ja zdrzemnęłam się w
ramionach Nathana. Obudził mnie, gdy dotarliśmy na miejsce. Wyszliśmy z
autobusu. Przed domem stał już samochód rodziców. Wzięłam głęboki oddech i
ruszyliśmy do domu. Nagle rodzice pojawili się w drzwiach. Na mój widok
uśmiechnęli się i pobiegli ku mnie. Wyściskali mnie z całych sił, nawet moja siostra.
- Nareszcie – uśmiechnęła się
mama.
- Też się cieszę. Mamo, to są
chłopcy, którzy mnie, że tak powiem przygarnęli. Nath, Siva, Jay, Tom i Max.
- Dzień dobry.
- Chłopcy, to moi rodzice.
- Miło nam. Dziękujemy, że pozwoliliście
jej u was zamieszkać. Zaraz pojedziesz z tatą po rzeczy.
- Emm,… właśnie chcieliśmy państwa prosić, czy Ania mogłaby jeszcze trochę z nami pomieszkać? – zapytał Nathan.
- Nie, nie. Ja… nie będę już
wam siedziała na głowie.
- Przecież to nie prawda. Czy mogłaby?
- Naprawdę… mogłabym zostać dłużej…?
- Jeśli rodzice się zgodzą…
_______________________________________________________
Wymyślałam co popadnie i wiem, że idealny to ten rozdział nie jest, ale strasznie mi głupio, że nie dodaję rozdziałów. Przepraszam was z całego serca wybaczcie... :(:( przepraszam, że nie komentuję waszych cudnych, pięknych, fantastycznych, fenomenalnych blogów ;( obiecuję poprawę
Dedykuję wszystkim, którzy czytają i nie przestali i czekają na kolejne nudne rozdziały ;** Kocham Was :*:*:*
Ojj udał ci się i to bardzo..
OdpowiedzUsuńJeszcze raz tak powiesz a szczele FOCHA FOREVER :)
Pisz szybko .!
Weny :*
Zgodzą się czy nie?
OdpowiedzUsuńHmmm... xd
Mam kolejną zagadkę tego dnia! ;d
Wspaniały rozdziała! ^^
Ale oni i te ich wygłupy! xd
Zamknij sie!
To nie jest głupie i nudne, bo gdyby takie było to bym tego nie czytała!
Masz wspaniały talent! :*
Czekam na więcej! <3
P.S. Zapraszam Cię do mnie, bo chyba nawet nie wiesz o istnieniu tego bloga! :D http://thewantedstoryyy.blogspot.com/
No nie wkurzaj mnie!!!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie NIE JEST nudne!!!!!
Ono jest właśnie, i tu cytuję "cudne, piękne, fantastyczne, fenomenalne" i jeszcze dodam: genialne, nieziemskie, super, świetne, niesamowite!!!!
I nie ma dyskusji!!!
Ale dlaczego Ania nie chce powiedzieć rodzicom o Nathanie...????
Uwielbiam to jak piszesz i nie mogę przestać czytać Twoich niezwykłych rozdziałów ;)
Tak więc czekam na następny ;D
Kocham Cię Robaczku Ty mój ;*****
PS. Nic się nie stało ;) Najważniejsze, że jesteś ;**
Ale dostaniesz zjeby , za nazwanie tego opowiadania nudnym ...
OdpowiedzUsuńDziwna jesteś , ale Cię kocham . XD
Rozdział cudny , piękny , fantastyczny , fenomenalny .
Ale dlaczego ona nie chce powiedzieć rodzicom o Nathanie ?
Czekam na następny !!
Weny ! ;**
B
OdpowiedzUsuńO
S
K
I
E
!
!
!
To jest cudo <3
Kocham Ciebie i tego bloga <3 :*
Niech ona przedstawi Nath'a rodzicom ^^
Albo najlepiej niech on sam siebie przedstawi ;p
Nic sie nie stało, że nie dodajesz tak często rdz :)
Brak czasu. Też to mam :>
Najważniejsze, ze w ogóle coś dodajesz :]
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :]
Nie ważne kiedy sie pojawi, ważne żeby w ogóle był <3
Weny życzę Kochana <3 :*
Ciekawi mnie czy się rodzice Anii się zgodzą!
OdpowiedzUsuńDlatego pisz następny rozdział!
A skoro mowa o rozdziałach, to ten jest boski!
Weny, kochana
Świetnie ;D Zapraszam na http://give-me-love-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń