środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 41

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś – powiedział i przysunął się do mnie – Żałuję, że nie powiedziałem ci wcześniej.
- To ja niepotrzebnie zwlekałam.
- Nie obwiniaj się.
- W takim razie ty też się nie obwiniaj – przytuliłam się do niego. Nagle Nathan wyszeptał mi coś do ucha. Zaskoczona odsunęłam się i spojrzałam na niego.
- Coś się stało? – zapytał zdziwiony.
- Ja… co powiedziałeś?
- Kocham cię. Tak. Kocham cię!!
Po policzkach zaczęły mi spływać łzy.
- Ja też cię kocham.
- Hej, nie płacz – chłopak zaczął ocierać mi krople łez. Ja tylko uśmiechnęłam się i pocałowałam go czule. On odwzajemnił się tym samym.
- Uuuu! Gorzko! Gorzko! – darł się Max.
- Będzie tych czułości. Mamy jeszcze jechać do twoich rodziców.
- My? – zapytałam.
- Twoja mama musi wiedzieć, z kim jej córka ma do czynienia.
- Ale najpierw jazda próbna! – krzyknął jak zwykle Jay i razem z Nath'em weszliśmy do autobusu. Gdy byłam już w środku, zatkało mnie. Wszystko było wyłożone beżową, skórzaną tapicerką, a pod stopami dało się czuć mięciutki dywan. Po prawej była mini kuchnia, za którą znajdowała się kabina kierowcy, a po prawej pomieszczenie, które pełniło funkcję salonu. Na środku stał piękny stolik, wykonany ze starego drewna ze szklanym blatem. Za nim znajdował się kakaowy narożnik, naprzeciw którego wisiał ogromny, plazmowy telewizor, natomiast po lewej znajdował się większy stół. W kuchni zaś wisiały ciemne, dębowe szafki. Lodówka oczywiście wypełniona po brzegi. Powoli ruszyliśmy. Usiedliśmy na sofie i włączyliśmy kanał muzyczny. Leciało akurat „Call me maybe” – Carly rae Jepsen i chłopcy zaczęli na swój sposób interpretować klip. Wiadome było, że gdy dziewczyna spadła z samochodu, miała podłożony materac. Jednak nie wszyscy byli oświeceni, gdyż kiedy Tom spadł ze stolika (który o dziwo się pod nim nie złamał), jęczał, jakby go ze skóry obdzierali po tym upadku. Gdy już się pozbierał, zaczął coś obgadywać z Max'em. Nie wiem, co oni kombinowali, ale usiedli tak, że ja i Nath siedzieliśmy obok siebie w środku, a po bokach chłopcy.
- Chyba wiem o co im chodzi – szepnął mi do ucha Nath – Przygotuj się – dodał i puścił mi oko. Byłam zdezorientowana, nie widziałam, czy mam się cieszyć, czy bać.
- No to już! – krzyknął Seev i w tym samym momencie mulat i Max siedzący na końcach dali buziaka w polik Jay'owi i Tomowi, którzy to samo zrobili mnie i Nath'owi i nim się spostrzegłam, chłopak czule mnie pocałował. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale było nieziemsko. Gdy oderwaliśmy się od siebie, chłopaki patrzyli na nas rozmarzonym wzrokiem.
- Co to miało być? – zapytałam uśmiechając się.
- Chcieliśmy zobaczyć, jak się całujecie.
- To był ŁAŃCUSZEK!!
- Jay, do cholery, ja cię błagam nie drzyj się, bo ci tę buźkę zatkam brudną skarpetką Sivy! – powiedział Nathan.
- Nie!!
- Masz coś do moich skarpetek? – oburzył się mulat.
- No nie krzycz!
- Dobrze, dobrze – posmutniał Jay – widzisz Ania? Jak on mnie nie lubi! – podszedł i przytulił się do mnie.
- Biedny Loczuś. Nathanie Jamesie Sykes, proszę na niego nie krzyczeć – powiedziałam głaszcząc Jay'a po głowie.
- Kochanie wybacz mi, ale wystarczy już tych uścisków. Robię się zazdrosny – dał mi buziaka w policzek.
- Jay puść mnie.
- No niech wam będzie.
- Ej! Chodźcie na dach! – zawołał Tom.
Chłopcy ruszyli po schodach na górę.
- A ty?
- Przecież nie należę do zespołu.
- Jesteś dla mnie kimś więcej. Chodź – powiedział uśmiechnięty Nath i pociągnął mnie za sobą. Gdy byliśmy już na górze, chłopcy po cichu zaczęli śpiewać „Glad you came”, a ja podziwiałam widoki, które aż zapierały dech w piersiach. W pewnym momencie fanki zorientowały się, że to TW i zaczęły machać oraz piszczeć na ich widok. Chłopaki widząc to, zaczęli śpiewać głośniej. Podziwiałam ich. Jechaliśmy autobusem przez ulice Londynu, a oni tak po prostu śpiewali. Bez mikrofonów, głośników, wszystkich tych kabli. Dawali tym ludziom radość i szczęście. Patrzyłam na nich z podziwem. Po półtorej godzinie byliśmy już w drodze do mojego domu. Wróciliśmy do „salonu” i włączyliśmy TV. Myślałam sobie, czy mam przedstawić rodzicom chłopaka czy nie. Doszłam do wniosku, że tego nie zrobię, bo przecież nie jesteśmy razem. Chłopaki wydurniali się w kuchni, a ja zdrzemnęłam się w ramionach Nathana. Obudził mnie, gdy dotarliśmy na miejsce. Wyszliśmy z autobusu. Przed domem stał już samochód rodziców. Wzięłam głęboki oddech i ruszyliśmy do domu. Nagle rodzice pojawili się w drzwiach. Na mój widok uśmiechnęli się i pobiegli ku mnie. Wyściskali mnie z całych sił, nawet moja siostra.
- Nareszcie – uśmiechnęła się mama.
- Też się cieszę. Mamo, to są chłopcy, którzy mnie, że tak powiem przygarnęli. Nath, Siva, Jay, Tom i Max.
- Dzień dobry.
- Chłopcy, to moi rodzice.
- Miło nam. Dziękujemy, że pozwoliliście jej u was zamieszkać. Zaraz pojedziesz z tatą po rzeczy.
- Emm,… właśnie chcieliśmy państwa prosić, czy Ania mogłaby jeszcze trochę z nami pomieszkać? – zapytał Nathan.
- Nie, nie. Ja… nie będę już wam siedziała na głowie.
- Przecież to nie prawda. Czy mogłaby?
- Naprawdę… mogłabym zostać dłużej…?
- Jeśli rodzice się zgodzą…

_______________________________________________________
Wymyślałam co popadnie i wiem, że idealny to ten rozdział nie jest, ale strasznie mi głupio, że nie dodaję rozdziałów. Przepraszam was z całego serca wybaczcie... :(:( przepraszam, że nie komentuję waszych cudnych, pięknych, fantastycznych, fenomenalnych blogów ;( obiecuję poprawę
Dedykuję wszystkim, którzy czytają i nie przestali i czekają na kolejne nudne rozdziały ;** Kocham Was :*:*:*

7 komentarzy:

  1. Ojj udał ci się i to bardzo..
    Jeszcze raz tak powiesz a szczele FOCHA FOREVER :)
    Pisz szybko .!
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodzą się czy nie?
    Hmmm... xd
    Mam kolejną zagadkę tego dnia! ;d
    Wspaniały rozdziała! ^^
    Ale oni i te ich wygłupy! xd
    Zamknij sie!
    To nie jest głupie i nudne, bo gdyby takie było to bym tego nie czytała!
    Masz wspaniały talent! :*
    Czekam na więcej! <3

    P.S. Zapraszam Cię do mnie, bo chyba nawet nie wiesz o istnieniu tego bloga! :D http://thewantedstoryyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie wkurzaj mnie!!!
    Twoje opowiadanie NIE JEST nudne!!!!!
    Ono jest właśnie, i tu cytuję "cudne, piękne, fantastyczne, fenomenalne" i jeszcze dodam: genialne, nieziemskie, super, świetne, niesamowite!!!!
    I nie ma dyskusji!!!
    Ale dlaczego Ania nie chce powiedzieć rodzicom o Nathanie...????
    Uwielbiam to jak piszesz i nie mogę przestać czytać Twoich niezwykłych rozdziałów ;)
    Tak więc czekam na następny ;D
    Kocham Cię Robaczku Ty mój ;*****
    PS. Nic się nie stało ;) Najważniejsze, że jesteś ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale dostaniesz zjeby , za nazwanie tego opowiadania nudnym ...
    Dziwna jesteś , ale Cię kocham . XD
    Rozdział cudny , piękny , fantastyczny , fenomenalny .
    Ale dlaczego ona nie chce powiedzieć rodzicom o Nathanie ?
    Czekam na następny !!
    Weny ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. B
    O
    S
    K
    I
    E
    !
    !
    !

    To jest cudo <3
    Kocham Ciebie i tego bloga <3 :*
    Niech ona przedstawi Nath'a rodzicom ^^
    Albo najlepiej niech on sam siebie przedstawi ;p
    Nic sie nie stało, że nie dodajesz tak często rdz :)
    Brak czasu. Też to mam :>
    Najważniejsze, ze w ogóle coś dodajesz :]
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :]
    Nie ważne kiedy sie pojawi, ważne żeby w ogóle był <3
    Weny życzę Kochana <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawi mnie czy się rodzice Anii się zgodzą!
    Dlatego pisz następny rozdział!
    A skoro mowa o rozdziałach, to ten jest boski!
    Weny, kochana

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie ;D Zapraszam na http://give-me-love-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń