- Ale my mamy wiać, a nie atakować – zauważył Seev. Naradzaliśmy
się, jakby to była wojna.
- No wiem, ale my uciekniemy im w najmniej spodziewanym
momencie. Rozdzielimy się.
- Ja pobiegnę głównym wyjściem – powiedziałam.
- A my tylnym.
- Ukryję się pod wierzbą – zakomunikowałam.
- To my koło mostka. Jeśli by dopadli kogoś z nas,
wysyłamy esa do reszty, kto nas złapał i gdzie prowadzi.
- Okej.
- Na trzy, uciekamy. Raz… Dwa… TRZY!!!
W tym momencie cała nasza trójka wybiegła z domu. Dopiero
po chwili Nathan zorientował się, że daliśmy nogę. Biegłam najszybciej jak
umiałam. Dotarłam do jeziorka i ukryłam się za ławką obok wielkiego krzewu.
Odpoczywałam, głośno dysząc. Nagle ktoś zatkał mi usta dłonią i wciągnął między
zarośla.
Z perspektywy Nathana:
Naradzaliśmy się, gdy nagle nasze ofiary zaczęły uciekać. Uzgodniliśmy
tylko, że puścimy sobie sygnałka, jeśliby coś się działo. Zdążyłem jeszcze
powiedzieć, że ja pobiegnę za Anią i ruszyliśmy w pościg. Niestety, zgubiłem
ją. Rozglądałem się i rozglądałem. Po piętnastu minutach zadzwonił Max, iż złapali
Seev'a i Jay'a. Pobiegłem do nich.
- Mamy was – powiedziałem.
- Nie uzgodniliśmy paru małych szczegółów.
- Jakich?
- No, gdzie mamy się udać, by wam uciec i wygrać, jakie
chwyty są dozwolone, co…
- Oj tam – przerwał Loczkowi Tom.
- Ej! Zabiłeś pół jednorożca – żalił się Siva.
- Nie płacz. Zaraz go odtamuję.
- A gdzie Ania? – zapytałem.
- Czyli jeszcze nie przegraliśmy.
- Minęło dobre pół godziny, powinna nam wysłać SMS-a.
- To jest dziwne.
- Nie mówiła gdzie pobiegnie?
- Wspominała coś o wierzbie.
- Chodźmy.
Ruszyliśmy do jeziorka. Zatrzymaliśmy się. Nie wiadomo
skąd dobiegał ledwo słyszalny, niezrozumiały szept. Bezszelestnie podeszliśmy
do ławki.
Z mojej perspektywy:
Ktoś związał mi ręce mimo, iż się szarpałam. Przestałam, gdy przyłożono mi nóż do gardła.
- A teraz słuchaj kochana – usłyszałam kobiecy głos –
masz być cicho, bo nie ręczę za siebie.
Pokiwałam głową na znak zgody. Byłam przerażona, lecz nie
dałam się ponieść emocjom. Mimo to, w oczach miałam łzy - Myślisz, że pokrzyżujesz moje plany? Chyba śnisz. Nath
jest mój i tylko mój – zdawało mi się, że już gdzieś ten głos słyszałam.
Dziewczyna zabrała rękę z moich ust.
- Ale o co ci chodzi? – zapytałam szeptem.
- Nie udawaj. Cały czas stajesz mi na drodze. Pchasz się
tam, gdzie nie trzeba. Ale to się zmieni. Gdy chłopcy wrócą do domu zmęczeni
poszukiwaniami, zabiję cię. Tak, dobrze słyszałaś. Lecz zanim to zrobię,
napiszesz pożegnalny list, że problemy osobiste, takie tam pierdółki. Twoje ciało
wrzucę do jeziorka. Będzie to wyglądało na samobójstwo. Wtedy na scenę wejdę
ja. Zacznę go pocieszać, troszczyć się o niego. On zaufa mi, zakocha się i będę
bogata.
Wciąż nie wiedziałam kto to. Po policzkach spływały mi
łzy, a po szyi strużka krwi.
Z perspektywy Nath'a:
Podeszliśmy na palcach do wielkiego krzewu. Teraz szepty były bardziej słyszalne. To była jakaś dziewczyna… która porwała Anię i chciała ją zabić!! Pokazałem Tomowi gest, by zadzwonił na policję. Sam chwyciłem za włącznik znajdujący się na murze.
- Hej! Wiemy, że tu jesteś, zostaw ją!
Cisza. Dziewczyna nie miała wyboru, musiała się ujawnić.
Po chwili wyszła z zarośli. Było ciemno, więc nie widziałem kto to, lecz dało
się zauważyć sylwetki dwóch osób.
- Zostaw Anię!
- Bo co? Grozisz mi? Jesteś tu sam, nic nie zrobisz. Co,
koledzy cię zostawili? A to pech. Zaraz już nie będzie czego…
- Zamknij się! – krzyknąłem i uruchomiłem włącznik, który
zapalił lampy ogrodowe wokół jeziorka i małe żarówki porozwieszane na niektórych
gałązkach wierzby. Kiedy zobaczyłem, kto za tym stoi, zaniemówiłem.
- Angelika?! – krzyknął zdziwiony Jay.
- Jak widzisz, nie jestem sam – powiedziałem i serce mi
pękło, gdy zobaczyłem Anię z nożem przy gardle i strużką krwi wydobywającej się
spod niego.
- Puść ją! – rozkazał Max.
- Nie! Nathan, posłuchaj. To ja cię kocham. Gdy cię
pierwszy raz ujrzałam, zakochałam się w tobie. A ona? Powiedziała mi, że jej
chodzi tylko o pieniądze!!
_______________________________________________________
Ten, jak i poprzedni rozdział dedykuję osobom wymienionym pod postem "3000!!!" oraz wszystkim czytaczom ;***
Dopiero teraz się skapłam że dodałaś jeszcze tan rozdział! Ja to mam skape, nie ma co
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! No, ale każdy twój jest boski, wspaniały, fantastyczny i mogłabym tak w nieskończoność!
Biedna Ania! Dlaczego ją to spotyka?!
Jestem ciekawa jak się to skończy!
Dlatego muszisz szybko dodać następny rozdział! Prooooooooooooooooszę!
Weny, kochana
Nie lubię tej Andżeliki
OdpowiedzUsuńi jeszcze Ankę wkręca że leci na kasę
Pisaj mi tu next
rozdział świetny
Co za suka .!
OdpowiedzUsuńRozdział nieziemski :]
Żeby tak ją wrabiać.
Pisz szybko następny <3
Weny :*
P.S. Coś mi się zdaje że będzie nowa tapeta :)
O rzesz w mordę i nożem!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział fenomenalny!!!!
Wybaczam Ci już to z poprzedniego rozdziału, że zniszczyłaś moje marzenie o tym, że wyznają sobie miłość ;P
Ten rozdział powala wszystko na łopatki!!!
Czytałam go, a moje oczy stawały się coraz większe i większe...
o_O
Moje życiodajne soki wróciły i zasiliły cały mój układ korzenny ;D
Jestem tak oszołomiona tym rozdziałem (w pozytywnym sensie), że chyba z dobre pięć minut wgapiałam się w ekran z otwartą buzią zanim mogłam cokolwiek napisać ;)
No po prostu TALENT, CZYSTY TALENT !!!!
Kocham Cię Robaczku Ty mój ;****
I czekam na podlewanie ;D
CHCIALAM CIE BARDZO PRZEPROSIĆ PO RAZ TO KOLEJNY,ŻE ZNÓW ZANIEDBAŁAM TWOJE FENOMENALNIE GENIALNE OPOWIADANIE,CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?dLACZEGO SIE TAK DZIEJE?NIE WIEM,CZY KIEDYŚ MI WYBACZYSZ?
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁY SĄ SUPER,JESTEM TAK CIEKAWA CO DALEJ,ŻE MASAKRA TAKŻE PISZ JUŻ NASTĘPNY
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM
KOCHAM CIE ;***