Obudziłam się niezbyt wcześnie. Rozglądnęłam się, lecz Natha nie było w
pokoju. Zamiast niego, obok mnie leżała kartka. Wzięłam i przeczytałam: „Nie chciałem cię budzić, uznałem, że
powinnaś się wyspać. Pojechaliśmy z chłopakami po twoje lekarstwa. Buziaki, Nath ;**”. Wszystko jasne. Zebrałam się z łóżka i poszłam umyć oraz przebrać.
Następnie zeszłam na dół, by zjeść śniadanie. W kuchni siedziały już Marta i
Jane.
- Dzień dobry. Jak się dziś czujesz? – zapytała pierwsza.
- Lepiej, ale wciąż się nie wysypiam przez zatkany nos.
- Zażyjesz lekarstwa i ci przejdzie.
Rozmawiałyśmy tak, aż do momentu, gdy dziewczyny zapytały
o wczorajszą sytuację z Jamesem. Opowiedziałam im o wszystkim. Słuchały mnie
bardzo uważnie. Starały się wszystko zrozumieć na swój sposób.
- O, przyjechali – przerwała nasze rozmyślania Marta.
Wpatrywałyśmy się w zajeżdżający samochód. Coś było nie
tak. Gdy chłopcy byli coraz bliżej, widziałam w oczach Max'a niepokój, strach…
Z perspektywy chłopaków:
Rano pojechaliśmy na zakupy i po lekarstwa Ani. Wsiedliśmy do samochodu
Max'a. Było ciepło, więc chłopak zasunął dach. Udaliśmy się do jakiegoś
spożywczego. Nie obyło się bez odpałów. Zauważyliśmy, że Nathan jest taki jakiś
niemrawy. Jakby niewyspany, trochę przygaszony.
- Jak Ania? – zapytał Jay w drodze powrotnej.
Cisza.
- Nath!
- Yyy, co się dzieje? – zerwał się chłopak.
- Pytałem, co z Anią.
- Dobrze. Ymm…, trochę ją przybiło to wyznanie Jamesa.
Zresztą mówiłem wam o tym rano, jak wyjeżdżaliśmy.
- Tego, jak się czuje, nie mówiłeś.
- No to teraz mówię.
- Spokojnie – powiedział Tom.
- Tego, to się nie spodziewałem – zaczął Seev –
Przyjaciel od zawsze, znają się na wylot twierdząc po tym, co ci powiedziała, a
tu przyjdzie ci i powie, że cię kocha. To jakiś żart.
- Ale na szczęście ona do niego nic nie czuje, nie młody?
Znowu cisza.
- Co się z tobą dzieje? – zapytał po chwili Max.
Chłopak nic nie odpowiedział. Spojrzeliśmy na niego, a
ten najnormalniej spał. Zaśmialiśmy się pod nosem i jechaliśmy dalej. Gdy
byliśmy bliżej domu, zaczęliśmy trącać Nath'a, żeby się obudził, bo my go z
samochodu targać nie będziemy. Jay poszturchał go i nic.
- Młody, hello, wstawaj.
- Eee…, c… co jes…st – mamrotał Nath.
- Hej, hej, hej. Młody, co jest – denerwował się Tom.
- Ja… - nie dokończył bo głowa bezsilnie opadła na jego
ramię.
Przestraszyliśmy się. Przyspieszyłem i z piskiem opon
wjechałem na podjazd. Chłopaki ze strachem obserwowali każdy ruch Nath'a.
Zatrzymałem się i Tom oraz Seev złapali go pod ręce i wynieśli z samochodu.
Chłopak całkiem opadł z sił. Nie mieliśmy pojęcia, co się z nim dzieje. Jay
pobiegł otworzyć drzwi i powoli zaprowadziliśmy go do środka.
Z mojej perspektywy:
Po chwili zrobiło się małe zamieszanie. Chłopcy szybko wyskoczyli z
samochodu i gromadzili się przy tylnych siedzeniach. Chwilkę później Jay
odbiegł i… zobaczyłam Nath'a prowadzonego przez Toma i Seeva!!! CO TO MA BYĆ?!?
Nie mogłam się ruszyć. Modliłam się, by to co widzę było jakimś pieprzonym
snem. Jak zwykle moje modlitwy na nic się zdały. Z zadumy wyrwał mnie krzyk
Jay'a.
- Dzwońcie po lekarza!!
Jak najszybciej pobiegłam do holu, gdzie wprowadzono
chłopaka. Stanęłam jak wryta i spojrzałam błagalny wzrokiem na przerażonego
Max'a.
- Co…, j… jak t-to – zapytałam, a po policzku spłynęła mi
łza.
Chłopaki zaczęli prowadzić Nath'a na górę po schodach.
Ocknęłam się i ruszyłam ku nim. W połowie drogi zatrzymał mnie Max.
- No puść mnie!!!
- Ania, spokojnie. Nie możesz tam iść.
- Jak mam być spokojna do cholery!?!
- Nie wiemy co mu jest. Lekarz zaraz przyjedzie.
- Puść mnie!! – szarpnęłam się z całej siły i wyrwałam
chłopakowi.
Biegłam najszybciej jak mogłam. Wyminęłam mulata i
stanęłam naprzeciwko Nath'a.
- Nath…, co… wszys… - coraz bardziej chciało mi się
płakać; w gardle tworzyła mi się gula przez co wypowiedzenie każdego słowa
przychodziło mi z trudem.
- Ania… - szepnął i powoli podniósł lewą dłoń, by dotknąć
mojego policzka.
Widziałam, że robi to resztkami sił. Złapałam ją i
przytuliłam się do niego. On próbował mnie objąć, lecz ugięły się pod nim
kolana i upadł. W ostatniej chwili go przytrzymałam. Dalej wszystko działo się
szybko. Tom powoli podniósł Nath'a i razem z mulatem ostrożnie zaprowadzili go
do jego pokoju. W tym czasie Max szarpnął i odsunął mnie spod nóg chłopaków.
Bardzo mocno mnie trzymał, by tym razem nie popełnić błędu i ponownie mnie nie
wypuścić. Patrzyłam na to wszystko przez gorzkie krople łez, które paliły moje
policzki spływając po nich. Przeziębienie dawało mi sie we znaki, gdyż osunęłam
się po nogach Maxa. Ten przytrzymał mnie i zaprowadził do mojego pokoju, mimo
moich sprzeciwów.
_______________________________________________________
Podoba się...? Mam nadzieję, że tak :D. Jakoś tak wyszło, że 50 rozdział i taki jubileusz mały i tak się cieszę po swojemu, że dotrwaliście ze mną i to dzięki Wam i w ogóle... No dziękuję Wam!!! Po prostu happy, banan ^^ Chyba sama mam problem z wyrażaniem uczuć :) No, ale nic. Dedykuję WSZYSTKIM CZYTACZOM ;***
jezu, co mu jest? sie tego nie spodziewalam! siedze, czytam i z kazdym zdaniem galy mam wieksze. pisz nastepny! ;d
OdpowiedzUsuńBoże..!!
OdpowiedzUsuńJa pierdole ..!
Ale akcja..
Kocham to..
I proszę jeszcze 200 rozdziałów albo więcej. :)
Pisz szybko kolejny <3
Weny :*
Co sie stało???
OdpowiedzUsuńCo z nim???
Teraz to aż mi się ryczeć znowu chce :(
Pisz kochanie następny
Weny !!!!!!
Kocham cię ;**
O.O
OdpowiedzUsuńWTF?!
Co się stało Nathanowi?
Ej, no mam nadzieję, że nic poważnego
Czekam z niecierpliwością na następny
50 rozdizał? Życzę Ci, Aniu, aby jeszcze co najmniej 10 razy tyle ich było!
Weny, kochana
Ale... Yyy... Że... Aaaa... Co... On... Ale... DLACZEGO?????!!!!!
OdpowiedzUsuńCo mu się stało????!!!!!!
Pikawa mi zaraz wysiądzie!!!! Ty chyba naprawdę chcesz do tego doprowadzić!
No do jasnej cholery!!! Ja tu żądam wyjaśnień!!! I to natychmiast!!! I bez dyskusji mi tu!!!
A kończąc moje gorzkie żale...
Rozdział wspaniale rewelacyjny :*******
Kocham Cię Robaczku Ty mój ;****************
I czekam na wyjaśnienia!
Szok
OdpowiedzUsuńCo z Nathanem?
Weź mi to wyjaśnij i to szybko!!
Rozdział boski ;)
Jestem w szoku,dlatego tak zwięźle i na temat ;D