Ulżyło mi po tym, jak się im
wygadałam. Teraz już wiedzą o mnie „jedną prawdę”. O drugiej nie mam zamiaru
ich informować.
Podeszliśmy do boiska.
- Wiecie co? - zaczął Jay – jakoś tak odechciało mi się
tej siatki.
- Mi też tak jakoś zbrzydła – powiedział Max.
- To idziemy do Nath'a?
- Idziemy, idziemy. Coś taki smutny siedzi, trzeba go
pocieszyć – rzucił prowokująco Seev. Ja nie wiem, co oni ostatnio mają z tym prowokowaniem.
- Jak tam młody? – zapytał Max, gdy już dotarliśmy do
chłopaków.
- Jakoś żyję.
- Co robimy? - niecierpliwił się Jay.
- Hello! Jesteśmy na basenie, co tu można robić?
- Wiem! – krzykną Siva.
- Popatrz no, Amerykę odkryłeś.
- Niee, zróbmy wyścig, tylko, że na zjeżdżalniach.
Zaczniemy od góry, później przez średni basen, a ten, kto będzie pierwszy w tym
największym, wygrywa. Nie ma oszukiwania.
- Świetny pomysł – krzyknęliśmy.
- Tylko… kto posiedzi z młodym – zauważył Siva.
- Ludzie! Ile ja mam lat? Pięć?! Idźcie w piątkę, przecież
wam nie ucieknę - śmiał się Nath.
- No to będziesz sędzią.
- Stoi.
- Ale zaczynamy stąd. Nath, mówisz "start".
- Okej.
Ustawiliśmy się w linii. Chłopaki rozśmieszali się
nawzajem.
- Ale nie ma dla mnie żadnych forów, jasne? –
powiedziałam.
- Jasne, jasne.
- Gotowi?
- No no.
- START!!
Ruszyliśmy. Chłopcy przepychali się, ale nie złośliwie.
Śmialiśmy się najgłośniej, jak mogliśmy. Przez te ich przepychanki zostali w tyle. Przy
schodach zorientowali się, że prowadzę i każdy działał już na własną rękę. Na
szczęście było pięć zjeżdżalni, więc nikt nie musiał czekać. Wsiadłam i mocno
się odepchnęłam. Dzięki temu, że byłam smukła, szybciej zjeżdżałam. Na dwóch
zakrętach zderzaliśmy się wybuchając przy tym śmiechem. Na końcu zjeżdżalni
wpadliśmy do basenu. Prowadził Tom, lecz wyprzedziłam go, płynąc kraulem. Po 60
metrach wskoczyłam na kolejną zjeżdżalnię i już spływałam do ostatniego basenu,
gdy coś nagle wciągnęło mnie pod wodę.
Z perspektywy chłopaków:
- Pierwszy!
- Jay, ja byłem pierwszy!
- Ha ha ha, nie bo ja!
- A Ania gdzie?
- Przecież prowadziła, powinna tu być.
- Wyparowała, czy co?
- Może nas nabiera i zaraz wyskoczy z wody.
- To zanurkujmy i się przekonajmy.
Z mojej perspektywy:
Ledwo zdążyłam złapać oddech, gdy to „coś” wciągnęło mnie pod wodę. Zorientowałam się, że to raczej nie coś, a ktoś skrępował mi ręce i zatkał usta ręką. Wynurzyliśmy się pod zjeżdżalniami. Woda spływająca bokami zakrywała to miejsce, ale nie było tu dużo przestrzeni. Energicznie łapałam powietrze. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś kolesia patrzącego na mnie triumfalnym wzrokiem.
Ledwo zdążyłam złapać oddech, gdy to „coś” wciągnęło mnie pod wodę. Zorientowałam się, że to raczej nie coś, a ktoś skrępował mi ręce i zatkał usta ręką. Wynurzyliśmy się pod zjeżdżalniami. Woda spływająca bokami zakrywała to miejsce, ale nie było tu dużo przestrzeni. Energicznie łapałam powietrze. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś kolesia patrzącego na mnie triumfalnym wzrokiem.
- Zostaw mnie!
- Morda, masz być cicho, bo inaczej zmasakruję ci tę
piękną buźkę.
- Czego chcesz – wysyczałam przez zęby.
- Ja? Hah, ja nic, ale mój kolega, owszem.
- To jakaś pomyłka.
- O nie, to żadna pomyłka kochana. Teraz zrobisz co każę.
Dyskretnie wyjdziemy z basenu. Będziesz szła przodem, ale to ja będę cię prowadził,
złapię cię z tyłu za rękę. I kochana, jeden pisk i z tobą koniec, jasne?
- Jak słońce – odpowiedziałam ze złością.
Wyszliśmy spod zjeżdżalni, a później z basenu. Spojrzał na ratownika, a ten rozmawiał z kimś przez telefon. Wykorzystał okazję, złapał mnie za rękę i prowadził po zboczu w stronę ogrodzenia. Wyglądało to w miarę normalnie, ale przez to, że złapał mnie mocniej, szłam sztywno i ludzie zaczęli się na nas gapić.
Wyszliśmy spod zjeżdżalni, a później z basenu. Spojrzał na ratownika, a ten rozmawiał z kimś przez telefon. Wykorzystał okazję, złapał mnie za rękę i prowadził po zboczu w stronę ogrodzenia. Wyglądało to w miarę normalnie, ale przez to, że złapał mnie mocniej, szłam sztywno i ludzie zaczęli się na nas gapić.
Z perspektywy chłopaków:
- No nie ma jej – powiedział Siva.
- To trochę dziwne.
- Chyba ją znalazłem.
- Gdzie?
- No tam – wskazał Jay – idzie z jakimś chłopakiem.
- Idzie? To wygląda jak porwanie – zaśmiał się Tom.
- Taa… O cholera! – krzyknął Max.
Zorientowaliśmy się, że to jest porwanie i ruszyliśmy do brzegu. Byli już przy ogrodzeniu, gdy wychodziliśmy z basenu. Ten typ podniósł siatkę i wepchnął ją na drugą stronę.
Zorientowaliśmy się, że to jest porwanie i ruszyliśmy do brzegu. Byli już przy ogrodzeniu, gdy wychodziliśmy z basenu. Ten typ podniósł siatkę i wepchnął ją na drugą stronę.
________________________________________________________
Oto rozdział. Jaki jest, taki jest, ale wymyślany z najlepszą kumpelą na kolanach przy pracach społecznych przed Kościołem :D.
Dedykuję wszystkim wiernym czytającym ;**
Anku ;D, nie martw się, obiecuję, że się wszystkiego dowiesz. A jak uschniesz to załatwię jakiś nawóz, podleję cię i będzie git ;))
I dziękuję za poprzednie 5 wspaniałych komentarzy!!! :*:*:*
I dziękuję za poprzednie 5 wspaniałych komentarzy!!! :*:*:*
Z serii: "wypad na plażę" - Jay, jako Ciasteczkowy potwór ;)) (tylko ciastka mu brakuje :D )
Cudowny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńJak się kłócili kto był pierwszy ahahah
Swietne
Szybko nexta!!
Co to za tym?!!!
OdpowiedzUsuńOna przyciąga kłopoty lepiej niż magnez hehe ;D
No ja mam nadzieję, że się szybko dowiem, bo ciężko jest...
Ale to ja poproszę jakiś taki leszy nawóz i podlewanie co godzinkę ;)
Rozdział świetny ;D
Uzależniłam się ;)
Dawaj szybciutko kolejny ;***
Hahaha. Jayociastek :D
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacja :]
Pisz szybko następny <33
Weny :*
O matko boska -PORWANIE
OdpowiedzUsuńrozdział rewelka
życze weny
i pisz szybko dalej bo nie wytrzymam:*
ciasteczkowy potwór MEGA
OdpowiedzUsuńrozdział MEGAŚNY
czekam na dalszy ciąg PORWANIA
super rozdział ! czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuń