- Tak, wszystko jest okej – wykrzywiłam się z bólu.
- Widać po tobie co innego – powiedział Jay.
- Przypisałem ci tabletki przeciwbólowe, ale nie faszeruj
się nimi – powiedział lekarz.
- Nie mam zamiaru – lekko się uśmiechnęłam. Nath pomógł
mi zejść z łóżka.
- Dostaniesz kule, bo przez pierwsze dni nawet chodzenie
może sprawiać ból, proszę.
- Jeszcze raz dziękujemy. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszliśmy z sali i udaliśmy się do wyjścia. Jay trzymał
mnie pod rękę, Tom niósł moją torbę, a Nath kule.
- A gdzie jest Siva? – zapytałam.
- Pojechał na basen po samochód. O, już jest.
- Heej, jak się czujesz? - zapytał mulat z szerokim uśmiechem.
- Bywało lepiej. Emm, chłopaki?
- Tak?
- Nas jest sześcioro, a wy macie zamiar jechać jednym
samochodem?
- Yyy…
- Pff, zmieścimy się – rzucił Seev.
- Chyba żartujesz – powiedziałam.
- On ma rację, ty będziesz siedzieć z przodu, a my
upchniemy się z tyłu.
- Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
- Damy radę.
- Powodzenia - powiedziałam śmiejąc się.
Wyszliśev. ze szpitala. Kiedy doszliśmy do
samochodu. Chłopaki jak powiedzieli tak zrobili. Max, Tom, Jay i Nath upchali
się w tyle, a ja i Seev usiedliśmy z przodu i ruszyliśmy.
- Dzwoniłaś do rodziców? – zapytał Seev.
- Nie, nie chcę ich martwić.
- Jak to, przecież to twoi rodzice, muszą wiedzieć co się
stało, powinni do ciebie przyjechać, porozmawiać.
- Obawiam się, że to niemożliwe.
- Czemu?
- Bo nie ma ich w Anglii. Pojechali na wakacje do Włoch
razem z babcią i moją młodszą siostrą.
- Aaa, trzeba było tak od razu.
- Zawieziesz mnie do domu?
- Po co?
- Jak to, po co?
- No bo, skoro nikogo u ciebie nie ma to nie możemy
zostawić cię samą w twoim stanie.
- Poradzę sobie.
- Ha! Bardzo śmieszne. Zresztą jesteś nam coś winna za
naszą bohaterską pomoc, a twoja obecność chyba nam wystarczy, nie chłopaki?
- No no - przytaknęli.
- Odwiozę cię do nas, a ty dasz mi adres i pojadę po
twoje rzeczy – powiedział Siva.
- Niech wam będzie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, zatkało mnie. Chłopcy
mieszkali nad miastem 3 kilometry od centrum. Była tu cisza i spokój. Dom był
ogromny, ogrodzony murem. Wjechaliśmy na podjazd. Teraz musiałam wykombinować,
jak wyjść z tego samochodu. Otworzyłam drzwi i już miałam wstawać, gdy nagle
zabolał mnie brzuch. Nie zdążyłam złapać równowagi i mało co bym nie upadła,
gdyby ktoś mnie nie złapał. Podniosłam głowę i zobaczyłam nikogo innego jak
Nathana.
- Żyjesz? – zapytał.
- Jeszcze żyję - odpowiedziałam z uśmiechem.
Podał mi kule i ruszyliśmy do drzwi. Gdy weszliśmy, moim
oczom ukazał się ogromny hol. Szybko się ogarnęłam, bo stałam jak ta głupia i
gapiłam się przed siebie.
- Jesteśmy! – krzyknął Max.
- Trochę później niż wczoraj – powiedziała jakaś
dziewczyna.
- Tak jakoś. Byliśmy jeszcze w szpitalu…
- Matko, co się stało? – zapytała druga i trzy
dziewczyny przybiegły do nas.
- Nic tak strasznego, ale za to mamy nową koleżankę –
odpowiedział Jay.
- Hej, jestem Marta, a to Ala i Jane.
- Miło mi, ja jestem Ania.
- Nam też jest bardzo miło. Powiedz, co oni znowu
zrobili? – zapytała z uśmiechem Jane.
- Czy akurat to my zawsze musimy coś zrobić? – żalił się
Max.
- Hmm, przeważnie.
________________________________________________________
Rozdział oddaję w wasze zacne kończyny ;) zaryzykuję i skomentuję go. Nie wiem, czy czasem nie zbyt nudny ;/ Ale to już wasz gust :)
Dedykuję:
Anku ;D wspiera mnie tymi niezastąpionymi komami ;** Kocham Cię ( dziękuję za ten wczorajszy dłuugi komentarz, przez który miałam zaciechę przez godzinę ;* )
zintol14 za wspaniałe dedyki dla mnie czym samym ja staram się odwdzięczyć ;** Kocham Twego bloga.
Ania203 że przypadkiem trafiła na mego bloga XD
Dedykuję:
Anku ;D wspiera mnie tymi niezastąpionymi komami ;** Kocham Cię ( dziękuję za ten wczorajszy dłuugi komentarz, przez który miałam zaciechę przez godzinę ;* )
zintol14 za wspaniałe dedyki dla mnie czym samym ja staram się odwdzięczyć ;** Kocham Twego bloga.
Ania203 że przypadkiem trafiła na mego bloga XD
Z serii: "wypad na plażę" - Boski Nath <33
Oj te moje owocki to chyba nie wyrosną...
OdpowiedzUsuńNo znowu w takim momencie przerywać?!!!
No ja tu czytam, pochłaniam każdy wyraz, zdanie...
A tu co?! No dupa Maryny!
I co dalej???!!!!
No ja chcę wiedzieć co dalej!!!
No po prostu kategorycznie zabraniam Ci więcej kończyć w takich momentach!!
Czy Ty mnie rozumiesz?!
I jeszcze raz powiedz, że rozdział jest nudny, to powyrywam Ci z tyłka korzonki! ;P
Miałaś o mnie dbać...
Wiec poproszę kolejny rozdział ;D
No!
PS. Dziękuję Ci za dedyk ;***
Jakie tam wsparcie? Mi po prostu, najnormalniej w świecie podoba się Twoje wspaniałe opowiadanie ;)
I ja też Cię Kocham Robaczku Ty mój ;*****
Czytałam ten rozdział w takim skupieniu że spaliłam jajecznice która mi się smażyła ( nie mogłam się oderwać bo jest Boski)
OdpowiedzUsuńI nie masz za co dziękować bo ja KOCHAM TWÓJ BLOG
P.S : Kupiłam już obrączki do zaręczyn haha
i dziękuję za przepiękny dedyk
czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ( nie karz mi długo czekać bo telepatycznie ci coś zrobie xdd)
;****
dobra przyznam się bez bicia że poleciła mi tego bloga karolina czyli ZINTOL14 i bardzo dobrze że go poleciła gdyż
OdpowiedzUsuń1) jest Megaśny i mraśny
2) po prostu bombowo się go czyta
Czekam z niecierpliwością na next
dziękuję za dedyk
P.S mam okulary podobne do Natha na tym zdjęciu
super rozdział;))
OdpowiedzUsuńczekam na nexta:)
Jane