- Wszystko w porządku? – zapytał chłopak z bujną
czupryną.
W głowie coś mi mówiło, że skądś go znam, ale ból zagłuszył moje myśli.
W głowie coś mi mówiło, że skądś go znam, ale ból zagłuszył moje myśli.
- Przepraszamy cię – ciągnął dalej – coś nam odbiło i
zaczęliśmy się przepychać. Tom niechcący popchnął Nath'a na ciebie i
wylądowałaś w basenie – tłumaczył się Loczek.
Chciałam coś powiedzieć, ale chłopaki nie dopuścili mnie do słowa.
Chciałam coś powiedzieć, ale chłopaki nie dopuścili mnie do słowa.
- Przepraszam, zachowałem się jak kretyn, przecież mogło
ci się coś stać! A właśnie, nic ci nie jest? – pytał chłopak z przekłutymi
uszami.
- Boli cię coś? – pytał wysoki mulat z przyklapniętą,
mokrą fryzurą.
- Ymmm – zaczęłam – nie, nic mi nie jest. Niepotrzebnie
się tak tłumaczycie, ja sama zaczytałam się i nic do mnie nie docierało. Nie
powinnam tak robić. Poradzę sobie – powiedziawszy to, odeszłam parę kroków od
chłopaków, lecz zakręciło mi się w głowie i mało brakowało, a upadłabym, gdyby
mnie ktoś w porę nie złapał.
Chwyciłam się za głowę, a łysy chłopak zaprowadził mnie do leżaka.
Chwyciłam się za głowę, a łysy chłopak zaprowadził mnie do leżaka.
- Lepiej będzie, jeśli wezwę lekarza – zaoferował się
niewysoki chłopak z grzywką opadającą na czoło. Dziwiła mnie nieobecność
ratownika. Być może mieli obiad, a że byłam tylko ja i „wspaniała piątka”, to
zrobili sobie przerwę – nie wiem.
- Nie, nie trzeba – odparłam.
- Chyba żartujesz, przecież gołym okiem widać, że coś
jest nie tak – powiedział łysy – może zadzwonić po twojego chłopaka
albo rodziców?
- Nie, ja nie mam chłopaka, a rodziców, nie trzeba.
- Na pewno? – dopytywał.
- Na pewno.
- Ale z nas idioci. Nie przedstawiliśmy się – zauważył
mulat.
- Czekajcie – coś mi zaświtało – ja was znam, ymm to
znaczy kojarzę coś. Jesteście The Wanted?
- Tak, to my – odpowiedzieli chórem.
Znałam ich imiona, ale jakoś nie potrafiłam ich dopasować do właścicieli.
Znałam ich imiona, ale jakoś nie potrafiłam ich dopasować do właścicieli.
- Ja to Jay, mulat to Siva, łysolek to Max, ten, który
niechcący cię popchnął to Nathan a ten, który popchnął Nathana to Tom, a
dokładniej, ten z przekłutymi uszami – przedstawiał każdego po kolei Loczek,
czyli Jay.
- Ja jestem Ania, ale możecie mówić mi Anka, jeśli
chcecie.
- A więc, gdzie ta poszkodowana panna? – zapytał
zbliżający się lekarz.
- Tutaj – wskazał, ymm Nathan i uśmiechną się do mnie.
Próbowałam odwzajemnić uśmiech, ale ból głowy sprawił, że zamiast niego, posłałam mu wykrzywiony grymas.
Próbowałam odwzajemnić uśmiech, ale ból głowy sprawił, że zamiast niego, posłałam mu wykrzywiony grymas.
- Pokaż no się – lekarz przerwał moje rozmyślania.
Wyciągną z kieszeni szortów małą latarkę i świecił mi nią po oczach. Później z różnych odległości pokazywał mi swoją rękę, a ja musiałam mówić ile palców widzę.
Wyciągną z kieszeni szortów małą latarkę i świecił mi nią po oczach. Później z różnych odległości pokazywał mi swoją rękę, a ja musiałam mówić ile palców widzę.
- Teraz wstań i przejdź parę kroków – wstałam, zaczęło mi
się kręcić w głowie, ale nie chciałam wyjść na mięczaka, więc zrobiłam, co
kazał.
Gdy się zatrzymałam, zapytał:
Gdy się zatrzymałam, zapytał:
- Czy coś cię boli?
- Trochę kręci mi się w głowie i plecy mnie bolą –
odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Chłopcy dokładnie mi się przyglądali. Było mi trochę niezręcznie.
Chłopcy dokładnie mi się przyglądali. Było mi trochę niezręcznie.
- Z twoją głową jest wszystko okej, może cię boleć, bo
mocno uderzyłaś w taflę wody. Tak samo plecy. Proszę – lekarz wyją z apteczki
jakąś tabletkę i podał mi ją – połknij to. Jeżeli coś będzie się działo, zgłoś
się do mnie.
- Dobrze. Bardzo dziękuję – odpowiedziałam.
Lekarz wrócił do budynku, a ja podeszłam do swojego leżaka, wzięłam butelkę wody i połknęłam tabletkę. Chłopaki podeszli do mnie i zaczęli mnie przepraszać:
Lekarz wrócił do budynku, a ja podeszłam do swojego leżaka, wzięłam butelkę wody i połknęłam tabletkę. Chłopaki podeszli do mnie i zaczęli mnie przepraszać:
- Ja, przepraszam. Nie chciałem – powiedział Nath i zrobił
smutną minę.
- Hej, już mówiłam, nic się nie stało. Przecież to nie
było specjalnie i to ja powinnam was przeprosić. Zapomniałam o bożym świecie i
to było pewne, że w kogoś wpadnę. Mogłam wam narobić kłopotów i tyle.
- No dobra, skończcie z tymi przeprosinami – powiedział
Jay.
- Zgadzam się – odparłam.
- Ymm, a skoro mowa o czytaniu – zaczął Siva – to jest
twoja książka – mówiąc to, zrobił krzywą minę i podał mi przedmiot, z którego
skapywała woda.
- Odkupimy ci ją! – natychmiast zaoferował się Max.
- Chłopaki, co wy – zaczęłam się śmiać – to tylko
książka. Wystarczy, że ją wysuszę – uśmiechnęłam się do przerażonych chłopaków.
- Na pewno? – zapytał Tom.
- Na pewno – przytaknęłam.
Spojrzeliśmy na swoje przerażone twarze i wybuchliśmy
śmiechem. Zawirowało mi w głowie, więc usiadłam na leżaku.
- Coś by wykombinować – zamyślił się Max.
- Hej! Może zagramy w siatkę? – zaproponował Tom.
O nie,
tylko nie to…
________________________________________________________________
Co myślicie, nada się? ;/ proszę o komy bo nie wiem czy pisać dalej ^^
________________________________________________________________
Co myślicie, nada się? ;/ proszę o komy bo nie wiem czy pisać dalej ^^
ekstra
OdpowiedzUsuń