czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 30

                 Następny był Tom. Zdjął koszulkę i razem z jakąś dziewczyną poszedł „się przytulać”. Wszyscy, oprócz Max'a mieli robić to, co Tom. Chłopak przez kolejne dwadzieścia minut wymieniał czułe spojrzenia ze statystką. Ja stałam z boku i tylko się temu przyglądałam. Po nim padło na Nath'a. Gdy chłopak ściągnął koszulkę, nie mogłam oderwać wzroku od jego nagiego torsu. Ocknęłam się i patrzyłam, jak jakaś dziewczyna podchodzi do niego i zaczynają się w siebie wpatrywać. Chłopak położył swoje dłonie na jej policzkach. Dziewczyna była wyższa, gdyż miało to wyglądać tak, jakby opadali na łóżko (czytałam scenariusz). Gdy spojrzał na nią tymi swoimi anielskimi oczami, coś we mnie pękło. Odwróciłam się i podeszłam do stolika stojącego przy oknie. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach.
- Nath! Skup się. Ciałem jesteś tu, ale duchem już nie. To tylko kilka minut, postaraj się – powiedział reżyser.
W pewnym momencie podszedł do mnie Jay. Musiał zauważyć, że wyglądam jakbym płakała, ale tak nie było.
- Hej, wszystko w porządku? – zapytał.
- Tak – popatrzyłam na niego – nic mi nie jest.
- Dziwne, bo widzę co innego.
- Po prostu, nie mogłam patrzeć, jak się z nią przytula – głową wskazałam Nath'a – Wiesz ile bym dała, żeby być na jej miejscu?
- Aaa, rozumiem. Zobaczysz, że będziesz. Posłuchaj, musisz z nim o tym pogadać. Nie mogę patrzeć na to, jak cierpisz – po jego słowach spojrzałam na niego, on tylko się uśmiechnął – Traktuję cię jak młodszą siostrę. Porozmawiaj z nim, proszę. Nic ci nie zrobi.
- Pogadam. Na pewno.
- Uśmiechnij się. Chyba nie chcesz się mu tłumaczyć, jak zobaczy, że masz taką zbitą minę.
- No tak – uśmiechnęłam się szeroko.
Jay był dla mnie kimś więcej. Kochałam go jak starszego brata. Nie wiem czemu, ale dopiero teraz to zauważyłam. Z nim mogłam porozmawiać o wszystkim. Z resztą TW także, ale jemu mogłam się zwierzyć nawet z najbardziej wstydliwego sekretu.
- Jay! Teraz ty! – zawołał go reżyser.
- Muszę iść.
Chłopak odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem. Zauważyłam, że Nathan przebrał się i ruszył w moją stronę. Wyciągnęłam z torby szkicownik i zaczęłam coś rysować.
- Można? – zapytał wskazując na krzesło.
- Pewnie, siadaj.
Siedzieliśmy w ciszy. Nie bardzo wiedziałam, co mam powiedzieć. Kątem oka spostrzegłam, że jedna ze statystek kombinuje, jak do niego zagadać.
- Masz chyba kolejne wielbicielki – powiedziałam – Twoja statystka namyśla się, jak do ciebie podejść – wytłumaczyłam na widok dziwnej miny chłopaka. Ten odwrócił się powoli, udając, że kogoś szuka.
- Rzeczywiście.
- Uważaj, idzie.
Dziewczyna podeszła do Nath'a i uśmiechnęła się.
- Hej.
- Cześć – odpowiedział.
- Tak sobie pomyślałam…, że może spotkalibyśmy się po pracy…, czy coś, hę?
Nath wstał. Widać, miał maniery.
- Owszem, moglibyśmy się gdzieś spotkać, ale znając życie, pewnie po tym spotkaniu będziesz liczyła na więcej, a raczej nic z tego nie będzie – dziewczyna była zdezorientowana, podobnie, jak ja. Był taki pewny siebie.
- Yyy… jaa… pójdę już – powiedziała i odeszła.
Chłopak usiadł na swoim miejscu. Ja tępo wpatrywałam się w niego.
- Czemu nie dałeś jej szansy?
- Bo wiem, że nic z tego nie będzie.
- Mówisz to tak, jakbyś już wiedział, kto będzie twoją dziewczyną.
Nath spojrzał na mnie, uśmiechnął się i wzruszył tylko ramionami. Czyżby… no nie. Czyżby już się zakochał? Po nagraniu wszystkich potrzebnych scen pojechaliśmy na miejsce kręcenia klipu. Podobnie, jak wczoraj, ja i Marc, który później dojechał, z boku przyglądaliśmy się nagrywaniu. Zdołaliśmy się bliżej poznać. Marc okazał się być wspaniałym facetem. Przegadaliśmy całą noc. Do domu wróciliśmy o 1:20. Tak jak wczoraj, zmęczeni położyliśmy się spać.
                  Następnego dnia miały wrócić Marta i Jane, więc postanowiłam zostać w domu. Ubrałam się w brązową tunikę, szarą kamizelkę i czarne rurki. Włosy zaplotłam w kłosa. Chłopcy dowiedzieli się telefonicznie, że mają dziś wolne, więc pojechali na miasto się odstresować, bo gdy usłyszeli, że dzwoni do mnie mama mówiąc, że przedłużą im się wakacje o półtora tygodnia i gdy zaczęłam się z nimi kłócić, iż nie mogę dłużej zostać, wściekli się i strzelili focha, gdyż uznali, że ich nie lubię. A przecież to nie prawda. Co mi zostało, jak zgodzili się przedłużyć mój pobyt tutaj? 
                 Gdy dziewczyny przyjechały, wyściskałam je. Następnie rozpakowały się i usiadłyśmy w kuchni. Zaczęły opowiadać, co robiły przez ten tydzień wolnego. Były w Niemczech. Pozwiedzały trochę i wróciły. Ja powiedziałam im, co my robiliśmy i tak zleciały nam cztery godziny. Później dziewczyny poszły do siebie, by odpocząć po podróży. W tym samym momencie wrócili chłopcy, oczywiście nie obeszło się bez krzyku Loczka oznajmującego ich przybycie. Gdy zauważyli, że dziewczyny przyjechały, poszli się z nimi przywitać i po chwili wrócili do salonu.
- Co by tu robić – myślał Max.
- Wiem! – krzyknął Jay – Zagramy w butelkę.
- Dobry pomysł.
Ooo, nie. Co to, to nie. Wiem, że chłopcy nie chcą się wtrącać między mnie i Nathana, ale jeśli któryś z nich palnie jakieś głupie pytanie? Nie chcę wymyślać kłamstw. Gdybym wiedziała, co mnie spotka, wolałabym już zostać z nimi.
- Chłopaki wybaczcie mi, ale ja wolałabym się przejść – powiedziałam.
- Jak chcesz – uśmiechnął się Jay – To zagramy w piątkę.
Usiedli w salonie na podłodze i zaczęli grać. Ja założyłam buty i udałam się do tylnego wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi, wciągnęłam chłodne, wieczorne powietrze do płuc i spacerkiem ruszyłam przed siebie. Nagle drzwi, którymi wyszłam otworzyły się z hukiem.

_______________________________________________________
30 rozdział! To sukces ^^ Dziękuję wszystkim serdecznie, że dotrwaliście ze mną i już przepraszam za to, że nazwałam rozdziały "przynudnawe". 
Dedykuję:
Kamilaa - masz zarypistego bloga, który aż emanuje talentem ;** Jestem wniebowzięta, że czytasz moje opowiadanie i wspaniale je komentujesz. Dodają powera i zachęcają same w sobie ;** Cieszę się, że myślisz, że jest idealne ;** DZIĘKUJĘ ;***  Kocham Ciebie ;*


Trochę wariactwa ;**

6 komentarzy:

  1. Jeeeejku .
    Dziękuję za taki śliczny dedyk . ♥
    Ja też Cię kocham . ;***
    Rozdział oczywiście świetny , no bo jakże by inaczej ?
    Jesteś cudowna , i dziękuję Ci , że piszesz równie cudownego bloga . <33
    Teraz jestem coraz bardziej ciekawa , co się wydarzy . XD
    Czekam na następny . :P
    Weeeny . ! ♥ ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. MEGA ZAJEBIASZCZY ROZDZIAŁ KOCHANA!!
    Ale Nath "spławił" tą statystkę hehehe :)
    Ania i Nath muszą być razem! Przecież to "widać" na 1000 km ,że oni coś do siebie czują.
    Pisz szybko następny kochana! :)
    Kocham Cię! :D
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu sobie narobiłam zaległości,ale twoje opowiadanie jest tak przyjemne i tak szybko się je czyta,że już wszystko nadrobiłam ;D Rozdziały są bardzo genialne,naprawdę nie wiem jak sprawiasz ze każdy aż tak mi się podoba,za to ci dziękuje,kocham Cię i czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. super:))
    pisz następny bo muszę się dowiedzieć kto trzasną tymi drzwiami:))
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie to sama przyjemność ;)
    Uwielbiam kolejne dawki nawoziku ;D
    A ta była w szczególności fantastyczna ;*
    Nie mam fioletowego pojęcia co to będzie...
    Ciągle mnie zaskakujesz swoimi wspaniałymi pomysłami, dzięki którymi moje owocki rosną w siłę ;)
    Nie mogę się doczekać kolejnego podlewania ;D
    Kocham Cię Robaczku Ty mój ;******

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wspaniały, cudowny, boski, fantastyczny... i mogłabym tak w nieskończoność!
    Nathan fajnie spławił tę statystkę. Podobało mi się to.
    Jakże ja jestem ciekawa kto i z jakiego powodu trzasnął te drzwi!
    Weny, kochana

    OdpowiedzUsuń