środa, 9 maja 2012

Rozdział 7

                 Gra nie była najgorsza, ale też nie najlepsza. Cały czas myślałam o Nathanie i o wczorajszym dniu. W ostatniej chwili rzuciłam się, by odbić lecącą ku mnie piłkę.
- Ja padam – dyszał Nath.
- No, ja też.
- Odpocznijmy może, co? – zaproponował Jay.
- Dobry pomysł, to… może mała kąpiel?
- Jeszcze się pytasz, pewnie, że tak! – krzyknął Tom i razem z Nathan'em i Max'em pobiegli do basenu. Wpadłam na pomysł, żeby ich wepchnąć i nim się obejrzeli, ja, Jay i Siva stanęliśmy za nimi i zrobiliśmy swoje.
- Heej! Za co?! – śmiał się zbulwersowany Nath.
- No tacy byliście spragnieni wody, więc pomogliśmy wam – tłumaczył Jay.
- Dobra, pomożemy wam wyjść – podaliśmy im ręce, a oni rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenie. Wiedziałam, że coś kombinują i nagle chłopaki pociągnęli nas za ręce i cała nasza trójka wylądowała w wodzie. Zaczęliśmy się chlapać i bawić jak dzieci.
- Eh, padam – oznajmił Siva.
- Nie tylko ty.
- Kto jest głodny? – zapytał Tom. No, wreszcie jakieś sensowne pytanie.
- JA!! – krzyknęliśmy wszyscy.
- Dobra, powoli. Ja, Nath i Max skoczymy po zapiekanki, a wy tu poczekajcie – oświadczył Tom.
- Koniecznie tu, w tym miejscu? Bo mi trochę zimno – powiedział Jay.
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem na widok zbitej miny chłopaka.
- To nie jest śmieszne – rzucił Jay i gdy na siebie spojrzeliśmy, ponownie zaczęliśmy się śmiać.
- To my zaraz będziemy z powrotem.
- Okej – odpowiedzieliśmy chórem i wygrzebaliśmy się z basenu.
Trochę to trwało, bo przepychaliśmy się nawzajem, czego skutkiem była powtórna kąpiel. Gdy wreszcie wyszliśmy z wody, Jay i Siva poszli do swoich leżaków, a ja do swojego. Gdy nachyliłam się, by wziąć ręcznik, ktoś złapał mnie w talii. Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam jakiegoś typa szczerzącego się do mnie.
- Zabieraj te ręce! – krzyknęłam i odepchnęłam go.
- Hej, śliczna, nie denerwuj się tak. Matt chciał tylko buziaczka.
- Nie mów do mnie śliczna!
- Uu, jaka zadziorna, coraz bardziej mi się podobasz, mmm – powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
Co za typ?! Zacisnęłam pięść i uderzyłam go w twarz. Uwolniłam się i odsunęłam od niego. Z nosa zaczęła mu się sączyć krew. Nie myślałam, że jestem tak silna.
- Ty suko – stałam do niego tyłem i gdy się odwróciłam, uderzył mnie w twarz.
Zamroczyło mnie i upadłam. Złapałam się za głowę. Szybko mi przeszło i podniosłam się. Nagle, nie wiadomo skąd zjawił się Nath i z całej siły przywalił temu typowi w twarz, chociaż w jego przypadku powinnam powiedzieć, że przywalił mu w pysk.
- Wszystko dobrze? – zapytał zmartwiony Nath.
- Tak, nic mi nie jest. Nath uważaj!! – krzyknęłam, bo zobaczyłam, że… jak mu tam, Matt zbiera się, by mu oddać. Nath odwrócił się nie w porę i tamten uderzył go tak mocno, że upadł na ziemię. Zobaczyłam, że ku nam biegną chłopaki z dwoma ratownikami.

Z perspektywy Nathana:

                 Właśnie wychodziliśmy z restauracji, gdy zobaczyłem, że jakiś typ przystawia się do Ani.
- Hej, co to za koleś? – powiedziałem cicho, ale nie na tyle, żeby Tom tego nie usłyszał.
- Może to jej chłopak?
- Ona nie ma chłopaka – wtrącił Max.
- Yy, skąd wiesz? – zapytałem podejrzliwie.
- Wczoraj, kiedy pytałem, czy może zadzwonić po jej chłopaka lub rodziców, wtedy, co ją wepchnęliście do wody, to odpowiedziała, że nie ma chłopaka. Ciebie wtedy nie było, bo poszedłeś po lekarza.
- Aaa… Więc kim on jest?
- Może znajomy?
- Znajomego by tak nie odpychała.
- No to nie wiem.
Opanowałem się, ale gdy zobaczyłem, że szykuje się, by ją uderzyć, odruchowo wepchnąłem zapiekanki w ręce Max'a i pobiegłem do niej. Zdążył ją już uderzyć, więc, gdy znalazłem się obok niej, przypieprzyłem temu kretynowi w banie. Ten odwrócił się i zaczął się chwiać. Klęknąłem przy Ani i zapytałem, czy wszystko dobrze. Odpowiedziała, że tak, a gdy krzyknęła, żebym uważał, odwróciłem się, żeby zobaczyć, co ten typ kombinuje i jeśli będzie trzeba obronić się, lecz zrobiłem to zbyt późno i oberwałem. Upadłem i usłyszałem jeszcze tylko zbliżających się chłopaków.

Z mojej perspektywy:

- Nath! Nath!
- Proszę się odsunąć – powiedział pierwszy ratownik.
- Co to miało być? Jak się pan nazywa? – zapytał drugi.
- W związku z pańskim zachowaniem, jestem zmuszony wyrzucić pana z kąpieliska.
- Kurwa, co?! To ona zaczęła mnie popychać.
- Coo?! – krzyknęłam.
- Spokój! Widzieliśmy nagranie – powiedział drugi, nadbiegający ratownik.
- To pan zaczął tę awanturę – gdy skończył, do Matta podeszło dwóch ochroniarzy i wyprowadzili go.

________________________________________________________

Proszę bardzo ;) mam nadzieję, że nie jest tak bardzo nudny :)
Dedykuję Anku ;D za to, że jeszcze się nie zanudziła na śmierć i za jej zachęcające do dalszego pisania komentarze ;**

3 komentarze:

  1. No po prostu boski ;)
    Nath HERO ;) Oł Yea!
    Ej no miałam się dowiedzieć w tym rozdziale co jej jest!!!
    Ja się tak nie bawię!!!
    Dawaj mi tu szybko kolejny ;D
    PS. dziękuję jeszcze raz za dedyk ;***
    Co Ty gadasz? to jest świetne ;)
    Tu nie da się nudzić ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ty to fajnie piszesz!!
    no nie wytrzymam, dawaj szybko następny !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski...
    Dopiero znalazłam twoje opowiadanie i już je kocham :]
    Pisz szybko następny <33
    Weny :*

    P.S. Zapraszam do mnie :

    http://lovethewantedpeace.blogspot.com/
    http://the-whole-life-of-the-insane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń