wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 6

                 Następnego dnia zebrałam się z łóżka o 9:00. Miałam jeszcze półtorej godziny, ale nie usiedziałam na miejscu, więc poszłam się ubrać; najpierw umyłam ząbki, a później włosy spięłam w kucyka na prawy bok. Nie malowałam się, bo woda i w ogóle.., nie wiadomo, co chłopaki wymyślą. Mogło być i tak, że w ogóle nie będę mokra, ale gdyby jednak, to nie chciałabym wyjść na plastik, bo gdy chłopaki zobaczą, że dziewczyna się rozmaże, to już myślą, że z niej tapeciara – a nie zawsze.
                 Ubrałam na siebie białą bluzkę w fioletowe paski i białe szorty. Zabrałam ze sobą to samo, co wczoraj. Ruszyłam powolnym krokiem, bo dochodziła 10:00.
                 Dużo myślałam też o moim zachowaniu, bo przez tę operację w Warszawie, przez to, co mi wszczepili czasem moje zachowanie było niezrozumiałe dla innych parę dni po zabiegu. Wiele razy słyszałam „idź się lecz”, „masz coś z głową?” przez moje reakcje czy wypowiedzi na jakiś temat. Nie kontrolowałam tego, nie wiedziałam kiedy kogoś urażę, bądź wydam się dziwna. Na szczęście z czasem to mijało, a po tym, co wczoraj powiedział mi Nathan, zrozumiałam, że takie coś już się nie powtórzy.
                 Gdy dotarłam, chłopcy grali w siatkę. Coś mnie drgnęło, żeby zawrócić, ale było za późno, bo Tom już do mnie biegł.
- Hej! Fajnie, że przyszłaś.
- Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy – zaśmiałam się.
- No to świetnie. Przebierz się i chodź do nas.
- Okej.
Podeszłam do leżaka i przebrałam się. Dopiero teraz zorientowałam się, że jest tylko czwórka chłopaków. Z daleka niezbyt ich jeszcze kojarzyłam, ale podchodząc zauważyłam, że nieobecny był Nathan. Nagle zrobiło mi się smutno, sama nie wiem czemu, ale opanowałam to uczucie i szybciej ruszyłam ku chłopakom.
- Heej!
- Siema!
- Cześć – właśnie otwierałam usta by coś powiedzieć, ale Jay już mi odpowiedział.
- Nath musiał zostać, bo szef chciał z nim pogadać, ale zaraz powinien być – uśmiechnął się do mnie. Zarumieniłam się i udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.
- A no dobrze, ale chciałam powiedzieć coś innego – musiałam szybko coś wymyślić.
- Tak? A co? – zapytał Tom z podejrzliwym uśmieszkiem.
- Ymm, czy… czy długo już tu jesteście, to znaczy… dawno przyszliście? - „uff wybrnęłam” - pomyślałam.
- Mhmm, nie, jakieś 15 minut – odpowiedział podejrzliwie Tom.
- To co, gramy?
- No raczej. 2 na 2, albo 3 na 2 i będziemy się zmieniać, co wolicie?
- Na razie 3 na 2, potem się zobaczy.
- To do kogo chcesz dojść? – zapytał Seev.
- Emm, nie, ja popatrzę, nie chcę wam przeszkadzać – próbowałam coś wymyślić.
- Ty się dobrze czujesz? – spytał Jay – W czym miałabyś przeszkadzać. Dołącz do mnie i Seev'a i gramy.
- No dobra – rzuciłam.
Gra nie szła mi zbyt dobrze, ale też nie było najgorzej. Denerwowałam się i traciliśmy punkty. Postanowiłam przerwać ten koszmar.
- Ja się do tego nie nadaję – zaczęłam – grajcie we czwórkę.
- Hej, każdy ma gorszy dzień – pocieszał mnie Max.
Szkoda tylko, że każdy mój dzień gry w siatkę nie jest dobry.
- Możliwe – odpowiedziałam zdyszana.
W gardle miałam gulę. Chciało mi się płakać z samej siebie, ze swojej nieudolności. Bo jaka dziewczyna do cholery nie umie grać w siatkę? Nagle chłopaki zaczęli się z kimś witać. Pewnie Nathan przyszedł. Gdy odwróciłam głowę, moje myśli tylko się potwierdziły.

Z perspektywy Nathana:

                 W drodze na basen cały czas myślałem o Ani. Czemu? Nie wiem, przecież jest najzwyklejszą, najnormalniejszą dziewczyną. Chociaż… nie wrzeszczy na mój widok, ymm na nasz widok, nie chodzi za mną i nie mówi co chwila, że mnie kocha. Jest normalna, ale i niezwykła. Nie mogę się w niej zakochać. Nie chcę jej ranić. Na odległość to nie ma sensu, trasa, koncerty. Zresztą ona pewnie ma chłopaka.
                 Wszedłem na basen i zobaczyłem, że chłopaki grają z nią w siatkę. Nagle Ania upadła z łomotem odbijając piłkę. Nie wiedząc czemu zacząłem biec, ale opamiętałem się i zwolniłem.

Z mojej perspektywy:

                 Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam ku nim.
- Hej!
- Hej, żyjesz? – zapytał Nath.
- A czemu miałabym nie żyć?
- Po tym upadku to wątpię – uśmiechnął się.
- Aaa, no żyję, żyję - odwzajemniłam gest.
Podeszliśmy do leżaków i Nath się przebrał.
- No, to teraz sprawiedliwie sobie pogramy – powiedział Jay. Jakby czytał mi w myślach, tylko, że ja NIE chciałam grać.
- No to już! – krzyknął Tom i chłopaki ruszyli, a raczej pobiegli na boisko.
W myślach miałam obraz mojego błazeństwa i obciachu. Postanowiłam dołączyć do nich, bo cóż innego mi zostało?
- Ja jestem z Max‘em – zarzekał się Seev.
- No dobra, to ja mogę być z Anią, co ty na to? – zapytał Jay.
- Może być.
- To ja…
- Ja jestem z Jay‘em – przerwał Nath’owi Tom.
- To Młody z nami i gramy - zakomunikował Seev uśmiechając się zadziornie.

________________________________________________________

No i jest xd jak coś pomieszałam to wybaczcie bo przez gorączkę mogłam coś poprzekręcać ;p ale zrobiło mi się lepiej jak na esce puścili wreszcie TW Chasing the sun xd 
dziękuję za motywujące i podnoszące na duchu komy ;*** i zachęcam do dalszego komentowania :)
Odpowiedź dla Anku ;D : Wszystko "zajarzyłaś", niczego nie przegapiłaś. ;)
W późniejszych rozdziałach dowiecie się co to była za operacja.


1 komentarz:

  1. To jest cudne ;)
    W Nathanie odzywa się instynkt opieki ;D
    Fajno ;P
    Co jej jest?!!
    Jaką ona miała operacje?!!!
    Dawaj szybciutko następny bo chcę wiedzieć ;***

    OdpowiedzUsuń