wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 28

- Nie, nie wracam, chyba, że chcecie.
- Coś ty, nigdy w życiu! – bulwersował się Jay.
- No dobrze. Moja mama dzwoniła, żebym wpadła do domu podlać kwiatki i dlatego pytałam, czy mógłby mnie ktoś podwieźć.
- Ja cię podwiozę – zaoferował się Jay.
- Pojadę z wami – powiedział Nath – muszę wpaść na komisariat, bo zadzwonili wczoraj, że czegoś im brakuje w papierach.
- Zjemy i pojedziemy – uśmiechnął się Loczek.
- Dzięki.
Usiadłam do stołu i dokończyłam śniadanie.
- To było pyszne – oblizywał się Seev.
- Cieszę się, że wam smakowało.
- To ja pójdę doprowadzić się do porządku. Zaraz wrócę – uśmiechnął się Jay i razem z Nath'em poszli na górę.
Max, Tom i Siva poszli zmywać. Ja usiadłam na krześle i czekałam, kto pierwszy się odezwie. Wiadomo było, że zaraz albo będą się kłócić, albo wygłupiać.
- A tak w ogóle to czemu nie korzystamy ze zmywarki? – odezwał się Max.
- Nie, tylko nie to, nie zaczy…
- A więc – przerwał Tom – żadna zmywarka nie umyje naczyń w stu procentach, a my nie będziemy jeść z brudnych talerzy, gdyż mogłoby to poskutkować…
- …różnymi efektami ubocznymi, takimi, jak na przykład: zatrucie pokarmowe, ponieważ osad mógłby się gromadzić, a nieumyte, niewidoczne dla oka resztki jedzenia psułyby się – dokończyli chórem znudzeni Max i Seev.
- Dokładnie. Moja szkoła – powiedział dumny Tom, a ja zaczęłam się cicho śmiać.
Po chwili przyszedł Jay i razem z Nathan'em pojechaliśmy do mnie. Chłopak wysiadł niedaleko komisariatu, a my ruszyliśmy dalej. W domu podlałam kwiatki i oprowadziłam Loczka. W pewnym momencie jego komórka zaczęła dzwonić. To Marc. Powiedział, że wakacje mu się skróciły i od jutra zaczynają pracę nad klipem. Sceneria miała być gdzieś niedaleko, więc chłopcy oszczędzą sobie pakowanie i wyjeżdżanie nie wiadomo gdzie. Później wróciliśmy do domu TW po drodze zabierając Nathana. Nie robiliśmy nic nadzwyczajnego, bo jutro o 11:00 chłopcy mieli jeszcze jakieś poprawki w nagraniu, a o 19:00 kręcenie teledysku. Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy grać w badmintona. Zaczęliśmy, bo po chwili chłopaki wymyślili, że paletki to gitary i grali na nich śpiewając „Baby” Justina Bimbera. Myślałam, że najnormalniej w świecie się z nich posikam. Wieczorem na kolację zamówiliśmy sobie pizze, a później poszliśmy spać.
                 Następnego dnia spałam sobie spokojnie, aż tu nagle ktoś skoczył z hukiem na moje łóżko, tym samym budząc mnie.
- Dajcie spać – jęczałam.
- To nie jedziesz z nami?
- Nie chcę wam zawadzać.
- I nie będziesz. Zobaczysz, jak to jest. Ile pracy potrzeba, by nagrać trzyminutowy klip.
- Jeśli chcecie, to pojadę.
- Jeee!!!!! – wrzeszczał nie kto inny, jak Jay.
- Musisz tak krzyczeć?
- No… raczej tak. Dobra. Zbieraj się – powiedział z uśmiechem i wyszedł.
Wzięłam prysznic i umyłam ząbki. Włożyłam białą bluzkę w granatowe paski i czerwony sweterek oraz ciemne rurki. Włosy spięłam w niewielki koczek i zeszłam do jadalni. Idąc po schodach usłyszałam obcy, męski głos. Weszłam i zobaczyłam mężczyznę siedzącego przy stole, który na mój widok nieco się zdziwił. Seev widząc co się dzieje, przerwał ciszę.
- Emm, Marc, to Ania, nasza nowa znajoma, Ania, to Marc, nasz menadżer oraz producent.
- Dzień dobry, miło mi – powiedziałam nieśmiało.
- Dzień dobry – uścisnął mi dłoń – To jak chłopaki, jedziemy?
- Jedziemy. Zabieramy Anię. Chcemy jej pokazać jak to wszystko wygląda od wewnątrz.
- A… nie pracuje dla jakiegoś magazynu?
- Szefie, no coś ty.
- Niech wam będzie – powiedział Marc i udaliśmy się do samochodów.
Jechaliśmy dwoma – ja z Nathem, Tomem i Sivą.
- Może lepiej by było, gdybym została w domu?
- Czemu? Nie chcesz jechać? – zapytał Tom.
- Nie, po prostu, Marc chyba wolałby, żeby mnie nie było.
- On? Nie, co ty. Po prostu nie ufa obcym ludziom. Musisz go bardziej poznać.
- Możliwe – uśmiechnęłam się mimowolnie.
                  Gdy dojechaliśmy na miejsce ruszyliśmy do studia. Był to ogromny budynek z jadalnią, siłownią, kawiarnią itd. Udaliśmy się do pomieszczenia, gdzie chłopcy poprawiali te kawałki piosenki, które tego wymagały. Po pół godzinie poszłam do kawiarni na jakąś kawę z ciastkiem, bo zgłodniałam. Złożyłam zamówienie i usiadłam do stolika przy oknie. Sprawdzałam coś w telefonie, gdy nagle jakiś mężczyzna podszedł do mnie. Spojrzałam na niego i zamurowało mnie. To był Marc. Bałam się tego, co powie.
- Mogę się dosiąść? – zapytał.
- Tak, proszę.
Usiadł naprzeciwko mnie, oparł ręce na stoliku i spojrzał na mnie. Przeszedł mnie dreszcz.
- Mieszkasz u chłopaków?
- Tak, po tym wypadku… Jeśli pan chce, to opowiem, jak się poznaliśmy.
- Słucham.

_______________________________________________________
...Nie skomentuję tego, bo oberwę od mości czytaczy ;) Chciałam podziękować, za 7 wspaniałych komentarzy pod ostatnim rozdziałem ;** Zaskoczyliście mnie, oczywiście pozytywnie ;**
Dedykuję:
Jane - Jestem happy, że twoje paczadła cieszą się po przeczytaniu rozdziału. Cieszę się na każdy Twój komentarz. Zarówno zalogowani, jak i anonimowi czytacze są dla mnie bardzo ważni i liczy się to, że podoba Ci się i, że czytasz. DZIĘKUJĘ za wsparcie ;*** Kocham Cię





7 komentarzy:

  1. No nie komentuj .! :D
    Bój się bój :)
    Rozdział rewelacyjny :]
    Pisz szybko następny <3
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No świetne !
    Nie czepiaj się tych rozdziałów , bo wychodzą Ci wspaniale ;]
    Pisz szybko następny , bo umrę .!
    Weny życzę ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej!!!!!
    dziękuje ci bardzo za dedykacje!!!:))))
    ciesze się, że moge czytać tego wspaniałego bloga!!!
    masz wielki talent i nie marnuj go;))
    też cię kocham:****
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmmm bardzo spodobało mi się imię menadżera Marc hmm gdzieś go słyszałam
    Rozdział ciekawy , interesujący
    brak słów aby go opisać ;)
    Po prostu dam ci mersi i podziękuję że jesteś
    Kocham cię i pisz szybciutko ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj już się boje...
    Moje listki trzęsą się ze strachu ;P
    Ciekawe jak Marc zareaguje?
    Nie mogę go rozgryźć...
    Rozdział fantastyczny ;***
    Tylko dlaczego skończyłaś w takim momencie?????!!!!
    Musisz mi to ciągle robi????!!
    Czym ja Ci zawiniłam??!
    Kocham Cię robaczku Ty mój ;*****
    I czekam na kolejną porcję nawoziku ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wspaniały!
    Ciekawi mnie co Marc na to wszystko
    Już nie mogę się doczekać następnego!
    Weny kochana

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie, piszesz świetnie i nie oskarżaj się, że wychodzą Ci fatalnie!!!!!!!
    I co zrobi Marc??????????
    Pls, pisz dalej!!!!!!!!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń