- Coś ty, nigdy w życiu! – bulwersował się Jay.
- No dobrze. Moja mama dzwoniła, żebym wpadła do domu
podlać kwiatki i dlatego pytałam, czy mógłby mnie ktoś podwieźć.
- Ja cię podwiozę – zaoferował się Jay.
- Pojadę z wami – powiedział Nath – muszę wpaść na
komisariat, bo zadzwonili wczoraj, że czegoś im brakuje w papierach.
- Zjemy i pojedziemy – uśmiechnął się Loczek.
- Dzięki.
Usiadłam do stołu i dokończyłam śniadanie.
- To było pyszne – oblizywał się Seev.
- Cieszę się, że wam smakowało.
- To ja pójdę doprowadzić się do porządku. Zaraz wrócę –
uśmiechnął się Jay i razem z Nath'em poszli na górę.
Max, Tom i Siva poszli zmywać. Ja usiadłam na krześle i czekałam, kto pierwszy się odezwie. Wiadomo było, że zaraz albo będą się kłócić, albo wygłupiać.
Max, Tom i Siva poszli zmywać. Ja usiadłam na krześle i czekałam, kto pierwszy się odezwie. Wiadomo było, że zaraz albo będą się kłócić, albo wygłupiać.
- A tak w ogóle to czemu nie korzystamy ze zmywarki? –
odezwał się Max.
- Nie, tylko nie to, nie zaczy…
- A więc – przerwał Tom – żadna zmywarka nie umyje naczyń
w stu procentach, a my nie będziemy jeść z brudnych talerzy, gdyż mogłoby to poskutkować…
- …różnymi efektami ubocznymi, takimi, jak na przykład:
zatrucie pokarmowe, ponieważ osad mógłby się gromadzić, a nieumyte, niewidoczne
dla oka resztki jedzenia psułyby się – dokończyli chórem znudzeni Max i Seev.
- Dokładnie. Moja szkoła – powiedział dumny Tom, a ja zaczęłam się cicho śmiać.
Po chwili przyszedł Jay i razem z Nathan'em pojechaliśmy
do mnie. Chłopak wysiadł niedaleko komisariatu, a my ruszyliśmy dalej. W domu
podlałam kwiatki i oprowadziłam Loczka. W pewnym momencie jego komórka zaczęła
dzwonić. To Marc. Powiedział, że wakacje mu się skróciły i od jutra zaczynają
pracę nad klipem. Sceneria miała być gdzieś niedaleko, więc chłopcy oszczędzą
sobie pakowanie i wyjeżdżanie nie wiadomo gdzie. Później wróciliśmy do domu TW
po drodze zabierając Nathana. Nie robiliśmy nic nadzwyczajnego, bo jutro o
11:00 chłopcy mieli jeszcze jakieś poprawki w nagraniu, a o 19:00 kręcenie
teledysku. Wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy grać w badmintona. Zaczęliśmy, bo
po chwili chłopaki wymyślili, że paletki to gitary i grali na nich śpiewając
„Baby” Justina Bimbera. Myślałam, że najnormalniej w świecie się z nich
posikam. Wieczorem na kolację zamówiliśmy sobie pizze, a później poszliśmy
spać.
Następnego dnia spałam sobie spokojnie, aż tu nagle ktoś skoczył z
hukiem na moje łóżko, tym samym budząc mnie.
- Dajcie spać – jęczałam.
- To nie jedziesz z nami?
- Nie chcę wam zawadzać.
- I nie będziesz. Zobaczysz, jak to jest. Ile pracy
potrzeba, by nagrać trzyminutowy klip.
- Jeśli chcecie, to pojadę.
- Jeee!!!!! – wrzeszczał nie kto inny, jak Jay.
- Musisz tak krzyczeć?
- No… raczej tak. Dobra. Zbieraj się – powiedział z
uśmiechem i wyszedł.
Wzięłam prysznic i umyłam ząbki. Włożyłam białą bluzkę w
granatowe paski i czerwony sweterek oraz ciemne rurki. Włosy spięłam w
niewielki koczek i zeszłam do jadalni. Idąc po schodach usłyszałam obcy, męski
głos. Weszłam i zobaczyłam mężczyznę siedzącego przy stole, który na mój widok
nieco się zdziwił. Seev widząc co się dzieje, przerwał ciszę.
- Emm, Marc, to Ania, nasza nowa znajoma, Ania, to Marc,
nasz menadżer oraz producent.
- Dzień dobry, miło mi – powiedziałam nieśmiało.
- Dzień dobry – uścisnął mi dłoń – To jak chłopaki,
jedziemy?
- Jedziemy. Zabieramy Anię. Chcemy jej pokazać jak to
wszystko wygląda od wewnątrz.
- A… nie pracuje dla jakiegoś magazynu?
- Szefie, no coś ty.
- Niech wam będzie – powiedział Marc i udaliśmy się do
samochodów.
Jechaliśmy dwoma – ja z Nathem, Tomem i Sivą.
Jechaliśmy dwoma – ja z Nathem, Tomem i Sivą.
- Może lepiej by było, gdybym została w domu?
- Czemu? Nie chcesz jechać? – zapytał Tom.
- Nie, po prostu, Marc chyba wolałby, żeby mnie nie było.
- On? Nie, co ty. Po prostu nie ufa obcym ludziom. Musisz
go bardziej poznać.
- Możliwe – uśmiechnęłam się mimowolnie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce ruszyliśmy do studia. Był to ogromny budynek
z jadalnią, siłownią, kawiarnią itd. Udaliśmy się do pomieszczenia, gdzie
chłopcy poprawiali te kawałki piosenki, które tego wymagały. Po pół godzinie
poszłam do kawiarni na jakąś kawę z ciastkiem, bo zgłodniałam. Złożyłam
zamówienie i usiadłam do stolika przy oknie. Sprawdzałam coś w telefonie, gdy
nagle jakiś mężczyzna podszedł do mnie. Spojrzałam na niego i zamurowało mnie. To był Marc. Bałam się tego, co powie.
- Mogę się dosiąść? – zapytał.
- Tak, proszę.
Usiadł naprzeciwko mnie, oparł ręce na stoliku i spojrzał
na mnie. Przeszedł mnie dreszcz.
- Mieszkasz u chłopaków?
- Tak, po tym wypadku… Jeśli pan chce, to opowiem, jak
się poznaliśmy.
- Słucham.
_______________________________________________________
...Nie skomentuję tego, bo oberwę od mości czytaczy ;) Chciałam podziękować, za 7 wspaniałych komentarzy pod ostatnim rozdziałem ;** Zaskoczyliście mnie, oczywiście pozytywnie ;**
Dedykuję:
Jane - Jestem happy, że twoje paczadła cieszą się po przeczytaniu rozdziału. Cieszę się na każdy Twój komentarz. Zarówno zalogowani, jak i anonimowi czytacze są dla mnie bardzo ważni i liczy się to, że podoba Ci się i, że czytasz. DZIĘKUJĘ za wsparcie ;*** Kocham Cię
No nie komentuj .! :D
OdpowiedzUsuńBój się bój :)
Rozdział rewelacyjny :]
Pisz szybko następny <3
Weny :*
No świetne !
OdpowiedzUsuńNie czepiaj się tych rozdziałów , bo wychodzą Ci wspaniale ;]
Pisz szybko następny , bo umrę .!
Weny życzę ! ;*
ojej!!!!!
OdpowiedzUsuńdziękuje ci bardzo za dedykacje!!!:))))
ciesze się, że moge czytać tego wspaniałego bloga!!!
masz wielki talent i nie marnuj go;))
też cię kocham:****
Jane
hmmmm bardzo spodobało mi się imię menadżera Marc hmm gdzieś go słyszałam
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy , interesujący
brak słów aby go opisać ;)
Po prostu dam ci mersi i podziękuję że jesteś
Kocham cię i pisz szybciutko ;****
Oj już się boje...
OdpowiedzUsuńMoje listki trzęsą się ze strachu ;P
Ciekawe jak Marc zareaguje?
Nie mogę go rozgryźć...
Rozdział fantastyczny ;***
Tylko dlaczego skończyłaś w takim momencie?????!!!!
Musisz mi to ciągle robi????!!
Czym ja Ci zawiniłam??!
Kocham Cię robaczku Ty mój ;*****
I czekam na kolejną porcję nawoziku ;)
Rozdział wspaniały!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co Marc na to wszystko
Już nie mogę się doczekać następnego!
Weny kochana
Właśnie, piszesz świetnie i nie oskarżaj się, że wychodzą Ci fatalnie!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI co zrobi Marc??????????
Pls, pisz dalej!!!!!!!!
Weny!