czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 23

- Ekhem – odchrząknął i zaczął melodyjnym głosem – Wielmożna Królewno, moim obowiązkiem jest wybawić cię z opresji w jakiej to się znajdujesz. Podaj mi przeto swą dłoń, a udamy się do krainy wolnej od tej bestii – po tym wszystkim zaczęłam się śmiać. Opanowałam się i powiedziałam:
- Czy ty coś brałeś? Haha, no dobra. Przykro mi Wasza Wysokość, lecz jest jeden problem, a mianowicie – w tym momencie w drzwiach stanął Max – on jest tym problemem.
- Jak to? Pokochałaś Smoka? – zdziwił się Nath.
Po chwili za Max'em stanął wierny rumak Księcia i poobijani chłopcy. Ja przez cały czas cicho chichotałam.
- Musisz wybrać – zaczął Max – ten Książę, albo ja.
- Ymm, wybieram… Jego! – palcem wskazałam Jay’a. Gdy ten zajarzył o co kaman, uśmiechnął się zwycięsko. 
- Wybrałaś konia? – śmiał się Tom.
Teraz już wszyscy leżeliśmy na podłodze. Jak sobie pomyślałam o tej całej sytuacji, ponownie wybuchałam śmiechem, a chłopaki szli w moje ślady.
- My mamy twój numer? – obudził się Max.
- Nie – odpowiedziałam.
- No to musisz mieć! – powiedział Tom i cała piątka wyciągnęła komórki po czym każdy dał mi swoją.
Ja zrobiłam to samo. Dałam mojego tela chłopakom i ci powoli się wpisywali. Po wykonaniu zadania, poszłam do siebie odpocząć, bo trochę zaczął boleć mnie brzuch. Chłopcy zostali w salonie. Położyłam się na łóżku i tępo wpatrywałam się w sufit. Nie wiem, co w nim takiego interesującego, że wiele osób tak się w niego wpatruje, ale mi to pomagało myśleć. Nie dotarło do mnie jeszcze, że znam całe TW, że z nimi mieszkam. Nie jedna dziewczyna oddałaby wszystko, by znaleźć się na moim miejscu.
                  Zbyt dobrze by mi się myślało, gdyby mi ktoś nie przerwał. I miałam rację. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
Do pokoju wszedł Nathan. Nie powiem, zdziwiłam się.
- Hej. Mogę pogadać?
- Pewnie – usiadłam na kraju łóżka. On usiadł obok mnie.
- Ja… - zaczął – chciałem cię o coś zapytać.
- Słucham – uśmiechnęłam się. W środku miałam III wojnę, tyle, że uczuć.
- Czemu to zrobiłaś? – zapytał spokojnie.
- Nie rozumiem.
- Czemu mnie obroniłaś?
- Aaa – nie mogłam mu powiedzieć, że obroniłam go, bo się w nim zakochałam i chciałam go chronić przed Matt'em - Sama nie wiem, ale ja mogę ciebie zapytać o to samo.
- Przywaliłem mu, ponieważ nie mogłem pozwolić, żeby jakiś kolo dobierał się do mojej nowej znajomej – powiedział i uśmiechnął się delikatnie.
Jeszcze raz tak zrobi, to wybiję mu te jego białe ząbki, bo ile razy widzę ten uśmiech, tyle razy w brzuchu robi mi się ogród zoologiczny pełen motyli.
- Nie musiałeś tego robić.
- Ale zrobiłem – uśmiechał się cały czas.
- Ja zdania nie zmienię – jego humor udzielił mi się.
- Mimo wszystko, dziękuję.
- Ja też dziękuję – nagle ktoś zapukał i do pokoju wszedł Max.
- Gołąbeczki chodźcie na kolację – powiedział. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie. On tylko się uśmiechnął.
- Zrobiliście gołąbki? – zaśmiał się Nath.
- No dobra, chodźcie.
Zeszliśmy na dół do jadalni i usiedliśmy przy stole. Chłopcy zrobili kanapki i przepyszne kakałko. Zjedzenie jednej zajęło nam pół godziny, bo chłopcy wspominali akcję „porwanie królewny”. W końcu po skończonej kolacji poszłam wziąć prysznic i wróciłam do siebie. Usiadłam w oknie na mięciutkim parapecie, włożyłam słuchawki i włączyłam piosenki TW. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Nigdy mi się to nie zdarzyło z włączoną muzyką.

Z perspektywy chłopaków:

                  Kiedy Ania poszła do siebie, my popatrzyliśmy jeszcze na TV i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Gdy byłem u siebie, wysłałem do chłopaków esy (oprócz Nath'a), żeby po cichu wpadli do mnie na chwilę. Po 10 minutach byli już wszyscy.
- Co to za sprawa? – dopytywał Max.
- Muszę wam coś powiedzieć.
- Słuchamy.
- Ania przyznała się, że Młody jej się podoba.
- Żartujesz. Kiedy? – nie dowierzał Tom.
- Jak po nią pojechaliśmy.
- Powiedziała ci przy nim?
- No jak przy nim capie – rzucił Seev.
- Niee, coś ty. Gdy siedzieliśmy już w samochodzie, zauważyła, że nie wzięła szkicownika. Wtedy Nath powiedział, że po niego skoczy. No i jak go nie było, to powiedziała mi prawdę.
- Uuu, nieźle – powiedział Seev.
- Wiecie, że nie wchodzimy z butami w życie osobiste żadnego z nas.
- Jay, pewnie, że wiemy. Tylko, czy Nathan kocha ją tak na serio, a nie tak, jak poprzednią? Nie chodzi mi o to, że on tak z każdą postępuję, wiecie, o co mam na myśli.
- Trzeba będzie go podejść, żeby nam się wygadał – zaproponował Max.
- A Ania? Nie, żebym jej nie ufał, ale za krótko ją znamy.
- Jestem pewien, że nie chodzi jej o kasę.
- Skąd ta pewność? – pytał Siva.
- Właśnie miałem wam o tym powiedzieć. Kiedy Nathan wyszedł ze szpitala, podbiegła do niego jakaś dziunia i go pocałowała. Spojrzałem na Anię i zobaczyłem jak po policzku spłynęła jej łza. W oczach miała ból. Ona go kocha.
- Młody całował się z jakąś lalą?
- Nie on, tylko ona jego. Wpadł na nią jak wracał. Pomógł jej wstać a ona… zrobiła, co zrobiła.
- Pff, jaka pinda – rzucił Tom.
- Dobra, ja idę spać – oświadczył Max. W jego ślady poszła reszta i wrócili do siebie.
                  Obudziłem się o 11:00. Zszedłem na dół razem z Max'em, który wracał z łazienki. Reszta była już w jadalni. Seev i Młody robili tosty. Po pół godzinie, Nath dziwił się, czemu Ania jeszcze nie zeszła.
- Czemu jeszcze jej nie ma? – pytał Młody przegryzając tosta.
- Pewnie śpi. Ostatnio tyle się działo, musi odpocząć – tłumaczył Tom.
- A jeśli coś się stało?
- Co się mogło stać? A zresztą, jeśli cię to uspokoi, możemy iść sprawdzić.
- No to już – uśmiechnął się i dla świętego spokoju poszliśmy na górę.
Nath lekko zapukał i ostrożnie otworzył drzwi. Na łóżku nikogo nie było. Weszliśmy i zobaczyliśmy, że Ania śpi na parapecie okna ze słuchawkami w uszach.
- Ulżyło? – szepnąłem mu na ucho.
- Cii – chłopak powoli wziął koc leżący na krześle w rogu, podszedł do niej i delikatnie ją przykrył. Wyszliśmy z pokoju i wróciliśmy do śniadania.
- Nie no, Młody, jaki ty się opiekuńczy zrobiłeś – powiedział Max z lekko uniesioną brwią. Teraz już cała nasza czwórka wiedziała, że mu na niej zależy.
- A tam, od razu opiekuńczy – zrobił smutną minę – Jak ja jej to powiem...
- A jeśli ona też coś tam do ciebie czuje? – rzucił podchwytliwie Seev.
- Nie wiem, nie wygląda na to…
- Musisz zapytać – podpuszczał go Max.
- I zapytam, tylko nie wiem, kiedy.

Z mojej perspektywy:

                  Obudziłam się przykryta kocem. Nie przypominało mi się, żebym wieczorem czymkolwiek się okrywałam, więc pewnie któryś z chłopaków się o mnie zatroszczył. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. W powietrzu unosił się zapach pieczonego chleba. Ciekawe, co oni znowu kombinują. Weszłam do jadalni. Chłopcy przywitali mnie uśmiechem.
- Dzień dobry Królewno! – powiedział, a raczej krzyknął Max.
- Dzień dobry Smoku! – odpowiedziałam mu.
- Coś długo pospałaś.
- Wczoraj byłam zmęczona, szpital i w ogóle.
- Mówiłem? – cieszył się Tom.
- Nawet nie wiem, kiedy mnie zmogło – uśmiechnęłam się – Zapomniałabym. Dziękuję, że któryś z was nie pozwolił mi zmarznąć i okrył mnie zacnym kocem.
- Ach, to nie któż inny, jak ser Nath – oświadczył Tom. Zauważyłam, że chłopak lekko się zarumienił.
- Ser? Żółty czy biały? – ocknął się zaspany Jay.
- Różowy!
- Zrobiliście różowy ser? – dziwił się Loczek.
- Tak i zjedliśmy go w tajemnicy przed tobą.
Pośmialiśmy się trochę i zjedliśmy śniadanie. Chłopcy byli dzisiaj wyjątkowo spokojni. Pozmywali i pozaszywali się w swoich pokojach. Jay i Seev pewnie poszli spać, bo przy stole cały czas ziewali. Poszłam wziąć poranny prysznic. Następnie ubrałam granatową tunikę w białą kratę, czarne rurki i tenisówki tego samego koloru. Na rękę założyłam czerwony zegarek Jelly Watch, a włosy klasycznie spięłam w kucyka na prawy bok. Rzęsy pociągnęłam maskarą i byłam gotowa, tylko nie wiedziałam jeszcze, do czego. Pomyślałam, że skoro dzisiaj jest wyjątkowo słonecznie, nie ma co siedzieć w domu. Wzięłam szkicownik, parę kredek i zeszłam po schodach. Udałam się do tylnych drzwi. Gdy byłam już na zewnątrz, po lewej stronie ujrzałam olbrzymią, rozłożystą wierzbę. „To jest mój cel” – pomyślałam i ruszyłam w tamtą stronę. Gdy byłam coraz bliżej, gałązki drzewa odsłaniały niewielkie jeziorko, a później ławeczkę, za którą rósł ogromny krzew. Usiadłam na niej, otworzyłam szkicownik i zaczęłam rysować to malownicze miejsce. Po chwili dopadła mnie ogromna chęć narysowania Nath'a. Odwróciłam kartkę i zaczęłam malować poprzednio narysowaną twarz. Muszę przyznać, że w połowie efekt był nawet niezły. Nagle usłyszałam kroki i pogwizdywanie. To pewnie jeden z chłopaków. Był coraz bliżej. Po czapce poznałam, że to Nathan. Gdy mnie zobaczył, zdziwił się.

_______________________________________________________
Kolejny nud... dobra powstrzymam się XD
Dedykuję:
Kinia*** - Dziękuję, że jesteś ze mną od początku. Za to, Że dodałaś JAKO PIERWSZA komentarz pod opowiadaniem. Twoje opowiadanie powala z nóg swoim humorem. Masz talenta i nie musisz się do tego przyznawać, bo każdy o tym wie. Bardzo się cieszę, że starasz się dodawać komy pod każdym postem, bo wiem, że czasem po prostu nie masz czasu. Dodają mi chęci do pisania. DZIĘKUJĘ. Kocham Cię ;***


5 komentarzy:

  1. No ja myślałam że on jej wyzna w końcu to co czuje...
    A ty zniszczyłaś moje marzenia i owocki, które pospadały ;P
    Ale później już mi się humorek poprawił i nowe kwiatki mi wyrosły ;D
    No jak ja się cieszę, że dostaję kolejne porcje nawoziku ;P
    Uwielbiam Twoje podlewanie ;) zawsze jestem po nim taka szczęśliwa ;***
    Czekam więc na kolejne ;)
    Kocham Cię Robaczku Ty mój ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. "wybrałaś konia?" hahaha
    dobre, dobre:D
    ale niech Nathan wkońcu wyzna jej miłość!!!:))
    czekam na następny świetny rozdział:))
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahaha , dobre . :D
    Niech on w końcu jej to powie ! ;*
    Już nie mogę doczekać się następnego . ; )
    Świetny rozdział . Pisz szybko następny ..
    Weny życzę .! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany ;D Jakie to cudne :P
    Wiesz że za każdym razem gdy to czytam mam nadzieję że wyznają sobie miłość ....... a tu prosze.....kiedy wszedł do niej do pokoju już coś tam sobie myślałam a tu nie ;( ....ale jestem nie za bardzo cierpliwa więc pisz szybciutko next a więc mości panno niech jej to wyzna ..może teraz jak on przyszedł ...ale to twoje arcydzieło ..zostawiam jej tobie , znając Ciebie na pewno będzie to czadowe ...
    WENY!!!!
    Kocham Cię ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam,że nie pod wszystkimi rozdziałami masz mój komentarz,ale wynika to z mojego braku czasu,niesety
    Aczkolwiek rozdziały czytam wszystkie
    Także spokojnie ^^
    Rozdział jest genialny.trzyma w napięciu do ostatniej litery a nawet znaku interpukcyjnego ;D
    Oraz dziękuje za dedyk ;***

    OdpowiedzUsuń