piątek, 25 maja 2012

Rozdział 24

- O, przepraszam, nie będę ci przeszkadzał.
- Nie no, coś ty. Tak sobie siedzę i rysuję coś nie coś – uśmiechnęłam się i szybko przewróciłam kartkę.
- Jesteś pewna?
- Na sto procent.
Usiadł obok mnie. Gadaliśmy trochę i o wszystkim i o niczym. Nath rozłożył i oparł ręce na oparciu ławki. Czułam, jak jedną ręką delikatnie dotykał moich pleców. W pewnym momencie otworzyłam szkicownik i zaczęłam coś bazgrać. Nie zauważyłam, że Nath zagląda mi przez ramię i gdy odruchowo odwróciłam głowę, nasze twarze dzieliły już tylko centymetry. Czułam na sobie jego oddech. Muszę przyznać, że oczy miał niczego sobie. Serce mówiło „działaj”, ale rozum uświadomił mi, że jeśli to zrobię, później będzie już tylko gorzej. Jeżeli on się mną tylko zabawi? Jeżeli ja się zakocham na amen, a on uzna to za jednorazową przygodę? Chłopak patrzył mi głęboko w oczy. Czekał na mój ruch. W pewnej chwili silny podmuch wiatru strącił z moich kolan szkicownik. Odsunęliśmy się od siebie.
- Ja… - zaczął Nath – przepraszam, za daleko się posunąłem.
- To ja powinnam przeprosić.
- Nie, to… tak jakoś, zagapiłem się. Lepiej już pójdę – powiedział i odszedł ze zbitą miną.

Z perspektywy Nath'a:

                  Przez jej ramię zaglądałem, co rysuje. W pewnej chwili niespodziewanie odwróciła głowę. Nasze twarze dzieliła niewielka odległość. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nie wiedziałem, co mam zrobić, czekałem na jej ruch. Jeszcze nigdy nie widziałem takich oczu. Nie były ani zielone, ani brązowe, jakby wymieszane z tych dwóch kolorów. Były piękne. Z jej twarzy nie mogłem wyczytać żadnych emocji. Postanowiłem ją pocałować. Powoli, minimalnie przybliżyłem się do niej, gdy nagle z jej kolan zsunął się szkicownik. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Pomyślałem, że nie mogę jej do niczego zmuszać. Byłem na siebie wściekły. Powiedziałem, że lepiej będzie, jak już pójdę i poszedłem do siebie. Będąc w pokoju położyłem się na łóżku, założyłem słuchawki i uruchomiłem muzę. Po przemyśleniu mojego zachowania, doszedłem do wniosku, że postąpiłem jak kretyn. No, jak mogłem tak po prostu sobie pójść? Bez żadnych wyjaśnień? Muszę z nią pogadać. Leżałem tak jeszcze chwilę, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.

Z mojej perspektywy:

                 Powiedziałam coś nie tak? Sumienie mnie gryzło, że powinnam przeprosić. Nawet, jeśli nie zawiniłam, nie mogłam tak tego zostawić. Kolejny podmuch wyciągnął wyrwaną kartkę, włożoną do szkicownika i porwał ją nad jeziorko. Błagałam, żeby nie spadła na wodę. Jak na złość, upadła. Wzięłam jakiś patyk leżący pod ręką i jak najszybciej wyciągnęłam kartkę. Na szczęście upadła szkicem do góry i obraz tak bardzo się nie rozmazał. Zależało mi na nim, gdyż na rysunku byłam ja i moje dwie najlepsze przyjaciółki – Justyna i Gabrysia. Patrząc na nie przywoływałam najpiękniejsze chwile spędzone z nimi. Gdy nie wiedziałam, co robić, nie umiałam podjąć decyzji, patrzyłam na rysunek i rozwiązanie jakoś tak samo przychodziło. Tym razem w myślach krążyło pytanie, czemu czasem odczuwam pustkę. Spojrzałam na obrazek i w głowie pojawiło się jedno słowo: „Nathan”. Trudno. Zebrałam się, to znaczy wzięłam szkicownik i kredki do jednej ręki, a do drugiej mokrą kartkę i udałam się do domu. W pokoju na balkonie rozłożyłam ją tak, by wyschła. Ogarnęłam się i ruszyłam do pokoju Nathana.
                  Podeszłam do drzwi. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. Z wnętrza dobiegło tępe „proszę” i weszłam. Nath stał tyłem do mnie i szukał coś w półce. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo chłopak mi przerwał.
- Tom, błagam, daj mi teraz spokój, muszę iść przeprosić… O, wybacz, myślałem, że Tom przyszedł.
- Nic nie szkodzi. Ja przyszłam…, żeby przeprosić.
- Ty mnie? Za co? – zdziwił się.
- Za… tę niezręczną sytuację, koło jeziorka.
- Jeśli ktoś ma kogoś przepraszać, to ja ciebie. Tak jakoś wyszło… Nie myśl sobie, że ja w jakikolwiek sposób chcę cię wykorzystać. Co to, to nie – tłumaczył się przerażony Nath.
- Spokojnie, rozumiem – uśmiechnęłam się łagodnie, a Nath podszedł do mnie.
- To zgoda? – zapytał niepewnie.
- A czy była między nami niezgoda? – zaśmiałam się.
- Niby nie – szczerzył się chłopak.
- No widzisz.
- Zapomnijmy o tym – powiedział, ale już nie z uśmiechem, lecz smutkiem, jakby nie chciał tego mówić.

_______________________________________________________
Dodaję tak wcześnie, bo znalazłam wolną chwilę. Mam wątpliwości, gdyż troszkę czasu minie, zanim, że tak powiem Ania i Nath "się zejdą", więc jeżeli znudzi wam się, to zrozumiem. Bo w końcu ile można czekać? Tak jakoś sobie to opowiadanie ułożyłam. Życzę miłego czytania ;****
Dedykuję:
Peace;* - Cieszę się, że taka pisarka jak Ty czyta mojego bloga. Twoje opowiadanie jest interesujące i mimo, iż przerywasz w tak nieoczekiwanych momentach, czyni je to bardziej wciągającym. Dziękuję, że dodajesz komentarze i życzysz weny, bo jest ona przydatna i pewnie dzięki Tobie mnie nie opuszcza. Japa mi się cieszy, gdy czytam twoje zwariowane komentarze ^^. Jesteś niesamowitą dziewczyną przepełnioną talentem. DZIĘKUJĘ za wsparcie. Kocham Cię ;***


6 komentarzy:

  1. nawet jeśli trzeba będzie czekać aż się zejdą to i tak twoje opowiadanie nie jest nudne i ja z chęcią poczekam:))))
    mam nadzieje że znajdziesz więcej takich wolnych chwil na pisannie;)))
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się nigdy nie znudzi . :d ^^
    Uwielbiam twoje opowiadanie ♥
    Tyle emocji i tak dalej ..
    Ohh , już nie mogę doczekać się następnego rozdziału . :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja będę czekać
    gdyż za każdym razem czekam na rozdział z niecierpliwością ;D
    będę z tobą aż do końca
    więc nie masz się czego martwić
    pamiętaj!!! Ja KAROLINA UWIELBIAM I UBÓSTWIAM TWOJEGO BLOGA!!!!
    czekam na next
    I LOVE YOU ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejusiu
    Jaki ciekawy,z resztą jak kazdy,a się wciągnełam,ja chce znać już ciąg dalszy,tak więc do dzieła,pisz szybko,weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się to opowiadanie nigdy nie znudzi!!!
    Moje nowe, malutkie owocki i ja uwielbiamy kolejne dawki nawoziku ;D
    Ten szczególnie mi się podobał, bo był bardzo uczuciowy i emocjonalny ;)
    Uwielbiam to jak opisujesz emocje bohaterów, które przechodzą na mnie i dzięki temu mogę jeszcze bardziej wczuć się w to genialne opowiadanie ;****
    Ja czekam cierpliwie na dalsze losy Ani i Natha ;)
    Choć czasami, a raczej jak zwykle troszkę po marudzę ;P
    No bo jak można przerywać w takich momentach???!!!!
    No Robaczku Ty mój!!! Dlaczego???!!!!
    Dobra już się uspokajam i czekam na kolejne podlewanie ;D
    Kocham Cię bardzo ;******

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje za dedyk .
    Ja przepełniona talentem .?
    Ty się dobrze czujesz .? :)
    Pisz szybko kolejny <3
    I jak zawsze życzę ci weny :*

    P.S. Jak to mówi moja mama twoje opowiadanie jest super-hiper-zajebiste . :] Kocham cię :**

    OdpowiedzUsuń