poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 5

- Ja nacisnę jedną z płytek, wtedy mały kawałek ściany basenu odsunie się do góry, ty wpłyniesz do środka i po lewej zobaczysz duży czerwony przycisk. Naciśniesz go i przytrzymasz do momentu, gdy ja wpłynę. Wtedy puścisz, okej? Wiem, to trochę dziwne, ale zaufaj mi.
- Emm, no dobra – po jego minie widać było, że był w szoku.
- Na mój znak zanurkujesz.
- Dobra.
Zanurzyłam się i wcisnęłam płytkę jedną ręką, a drugą dałam mu znak, żeby wpłynął. Gdy przycisnął przycisk, ja puściłam i wpłynęłam do tunelu.
- Mówiłaś prawdę – powiedział łapiąc oddech.
- No raczej – uśmiechnęłam się.
- Jak… skąd ty… yyy… - nie mógł dobrać słów.
- Opowiem ci, ale musisz mi pomóc.
- Okej.
- No to chodź.
Ruszyliśmy tunelem i skręciliśmy w lewo. „Nic się tu nie zmieniło. Wilgoć. Światło padające takim samym promieniem przez szczeliny pokrywy”. Wyszliśmy po drabinie i Nathan zapytał:
- To w czym mam ci pomóc?
- W podniesieniu pokrywy.
- Aaa, no to już – uśmiechnął się szeroko i pomógł mi.
Gdy uporaliśmy się z pokrywą, naszym oczom ukazała się polana. Wyszliśmy z tunelu i Nath spytał:
- Byłaś tu?
- Tu nie.
- To opowiesz mi?
- Jasne.
Porozglądaliśmy się jeszcze trochę i okazało się, że jesteśmy po drugiej stronie zbocza, pod którym zbudowany był basen. Usiedliśmy i zaczęłam mu opowiadać o tym, jak 6 lat temu odkryłam ten tunel i, że nie było mnie tutaj, gdyż nie potrafiłam podnieść pokrywy. Słuchał uważnie.
- Ciekawa historia – powiedział Nath.
- Czy ja wiem… zastanawiam się, po co go tu zbudowano, czemu przy budowie basenu tego nie zauważono, czemu nikt tego…
- Hej. Powoli, spokojnie. Pewnie został jeszcze po wojnie. A czemu nikt nie zauważył? Nie mam pojęcia. Może wiedzą, ale nie chcieli nic zgłaszać, bo pewnie zakazano by budowy basenu – tłumaczył.
- No tak, zanim ja pomyślę to…
- Wiesz – zaczął Nathan, miałam wrażenie, że nie słyszał tego, co powiedziałam – jesteś jakaś… inna.
- Hah, wiem, dziwna i w ogóle – czyli jednak się czegoś domyśla.
- Nie! Nie mam na myśli, że jesteś dziwna, czy coś – ulżyło mi – tylko… mimo tego, iż wiesz kim jesteśmy, nie wrzeszczysz na nasz widok.
- No wiesz, nie odczuwam takiej potrzeby, chyba, że chcesz, żebym piszczała, to…
- Nie! Nie musisz. – zaśmiał się Nath – Jesteś normalna, ale nie taka jak inne dziewczyny.
- Uznam to za komplement – uśmiechnęłam się do niego.
On popatrzył na mnie i nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. W środku czułam, że zwykle takie „coś” kończy się pocałunkiem, więc musiałam to przerwać. Spojrzałam w bok:
- Coś chłodno się zrobiło, wracamy?
- No tak, pewnie – odpowiedział zmieszany.

Z perspektywy chłopaków:

- Dobra, dajmy se siana – śmiał się Tom.
- Ej, chyba kogoś zgubiliśmy – rozglądał się Seev.
- Ty, gdzie oni się podziali? – pytał Max.
- Może chcieli być sami – powiedział zadziornie Jay.
- Przecież zauważylibyśmy, że gdzieś idą.
- To jest dziwne – myślał Tom.
- On ma rację. Nie mogli gdzieś pójść we dwoje, bo ona zachowuje się tak, jakby bała się w nim zakochać – tłumaczył Jay.
- Też tak myślę, nie patrzy mu w oczy, unika jego spojrzenia – ciągnął Seev.
- Dajcie spokój, nie możemy się wtrącać.
- No masz rację, ale pogadać miedzy sobą możemy – zgodził się Max.

Z mojej perspektywy:

                 Wyszliśmy na brzeg, jakby nigdy nic. Chłopaki spojrzeli na nas, jakby zobaczyli ducha.
- Ymm, wy… co wy… skąd… Jak? – jąkał się Tom.
- No co – udawałam, że nie wiem, o co mu chodzi.
- A zresztą, nieważne – zaśmiał się zrezygnowany Siva. Chłopaki wyszli z wody i ruszyliśmy ku leżakom.
- Ja się będę zbierać – oświadczyłam.
- Już? Ej no zostań jeszcze z godzinkę! – protestował Max.
- Naprawdę, muszę lecieć.
- Ale jutro przyjdziesz – powiedział Nathan.
- Postaram się, a o której mam być?
- Koło 9:00?
- Ja o tej porze śpię!
- Haha, no tak my też.
- To 10:30?
- Może być – zgodzili się chłopcy.
- To ja się zbieram, pa!
- Pa! Do jutra! – pożegnaliśmy się i wróciłam do domu.
                  W drodze powrotnej cały czas myślałam o dzisiejszym dniu, ten „wypadek”, chłopaki, Nathan… to się dzieje za szybko, za wiele tych wydarzeń. Zadzwonię do nich i powiem, że źle się czuję.
Nie. Zorientują się, że udaję, zresztą nie mam ich numerów. No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak pójść jutro na ten basen.

________________________________________________________

no i jest rozdział ;) jego połowa powstała na chemii ;d  klasycznie - foto


nie mam pojęcia, czy jutro dodam kolejny bo jakiegoś wirusa złapałam ;/ ale postaram się! dedyk dla wszystkich, którzy czytają ;)

2 komentarze:

  1. Ten rozdział podoba mi się
    pisz next

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ;)
    Ale co z nią jest?
    Czy ja czego niezjarzyłam?
    Dlaczego niby ona jest dziwna?
    Albo ja jestem dziwna bo czegoś nieskumałam...
    Ale mniejsza z tym...
    Rozdział bardzo mi się podoba ;)
    Mam nadzieje, że szybko wyzdrowiejesz ;*
    Wracaj do zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń