poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 27

- Pożyjemy, zobaczymy – dodał Jay.
Pogadaliśmy tak jeszcze z piętnaście minut i pojechaliśmy na miasto coś zjeść, bo jakoś nikomu z nas nie chciało się gotować. Wcześniej zostawiliśmy chłopakom kartkę, że nas nie ma i nie wiemy kiedy wrócimy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Chłopaki wybrali włoską restaurację. Jakoś nie przepadałam za tego typu jedzeniem, ale gdy podano to, co zamówiliśmy i spróbowałam dania, nie mogłam się oderwać, tak samo jak Jay i reszta.
- To jest nieziemskie – powiedział Seev.
- Mało powiedziane – zaczął Tom – tyle zbieraliśmy się, żeby tu przyjechać, ale zawsze coś nam wypadło.
- Ale było warto.
- Ciekawe czy Max i Nath już wrócili – powiedział Jay.
- Aj tam, co zamówimy na deser?
- Obżartuch – rzucił Seev.
- To ja wezmę… tiramisu – przerwałam tę kłótnię – zawsze chciałam spróbować tego ciasta.
- To spróbujesz, ale jest jeden warunek – powiedział Tom.
- Warunek…?
- Tak. My płacimy za całą kolację.
- O nie, co to, to nie.
- Co to za sprzeciw? – oburzył się Tom – Mieszkasz z nami, więc masz się nas słuchać.
- Uu, mam się bać?
- No pewnie. Szczególnie Jay'a i jego… min, kiedy przegląda się w łyżce – końcówkę Seev powiedział ciszej, bo Loczek właśnie robił to, o czym chłopak mi powiedział. Zaczęliśmy się śmiać.
- Yyy… mówiliście coś? – ocknął się Jay.
- Nie, nie.
- Coś ci się zdaje.
Pół wieczoru prześmialiśmy się z byle czego. Deser był przepyszny, a raczej desery, ponieważ każdy z nas zamówił co innego i wymienialiśmy się się swoimi talerzami. Po każdej łyżeczce ciasta podawaliśmy je osobie po prawej, a odbieraliśmy od tej po lewej. Mieszanka wybuchowa. Po kolacji poszliśmy na zjazd saneczkowy. W dzień, to bym przeżyła, ale w nocy? Na nieszczęście zjeżdżałam z Jay'em, a ten w ogóle nie hamował. Musiałam się go trzymać najmocniej jak umiałam. Całe szczęście żadne z nas nie zwróciło kolacji. Do domu wróciliśmy o 1:20. Poszliśmy się umyć i położyliśmy się do swoich łóżek. Ja, zanim zasnęłam, sprawdziłam pocztę. Miałam 23 nowe wiadomości, wszystkie od dwóch osób – moich najlepszych kumpeli. Odpisałam im, że nic mi nie jest, przeprosiłam, że nie dawałam znaków życia i obiecałam, że będę jutro na GG. Wyłączyłam laptopa i poszłam spać.
                 Rano obudziłam się o 9:00. Punktualna do bólu. Próbowałam ponownie zasnąć na wszystkie możliwe sposoby, ale nic z tego. Postanowiłam, że zrobię śniadanie, lecz najpierw musiałam się przebrać. Stanęłam przed szafą. Wybrałam żółte rurki, oraz szary T-shirt z nadrukiem. Włosy wyprostowałam i rozpuściłam. Na rękę włożyłam jeszcze żółty, żelowy zegarek. Na śniadanie postanowiłam zrobić naleśniki z syropem klonowym. Gdy kończyłam robić herbatę, śpiochy zeszły do jadalni.
- Aaah, dzień dobry – ziewnął Max.
- Dzień dobry – odpowiedziałam.
- Mmm, co tak pięknie pachnie? – dopytywał Nath.
- Śniadanko! – krzyknął Jay.
On to nie przeżyje dnia bez jednego wykrzyczanego słowa.
- Heeej piękna – rzucił zaspany Tom.
- Coo?? – zapytałam zdziwiona – Piłeś coś jak wróciliśmy?
- No coś ty. Nie, żebym ja coś ten teges, ale nie dziw się tak, przecież brzydka to ty nie jesteś – uśmiechnął się.
-Możliwe – zaśmiałam się i usiadłam do stołu.
Nagle moja komórka zaczęła dzwonić. Przeprosiłam i odeszłam od stołu. To mama.
- Hej mamo.
- Hej córciu. Co tam u ciebie słychać?
- A nic ciekawego. Mieszkam u znajomych, bo samej mi się nudzi – nie chciałam jej mówić i o TW i o „wypadkach” i o szpitalu. Martwiłaby się cały czas.
- A dom? Zamknięty?
- Oczywiście.
- Mam prośbę, podlejesz kwiatki?
- Dobrze, zaraz pojadę do domu.
- I wywietrz troszkę.
- Okej. A co tam u was?
- Odpoczywamy, dzisiaj idziemy na zakupy.
- To fajnie.
- Kończę kochanie. No, to trzymaj się tam. Pa.
- Pa! – pożegnałam się z mamą i wróciłam do jadalni.
- Chłopaki, mam prośbę.
- Tak?
- Mógłby mnie ktoś podwieźć do domu?
- Ale przecież miałaś zostać parę dni – powiedział Tom.
- Jak to, wracasz już? – przestraszył się Nathan.

_______________________________________________________
Coś taki przynudnawy... Może go strawicie ;)
Dziękuję za wszystkie dotychczasowe głosy oddane w ankiecie ;** oraz za wzruszające mnie do bólu Wasze piękne komentarze ;***
Dedykuję:
olusiaa15tw - dziękuję, że czytasz mojego bloga, że spodobał ci się Jayociastek i, że me opowiadanie jest dla Ciebie " MEGAŚNE ". Mam nadzieję, że Twój szlaban szybko dobiegnie końca, gdyż, iż, azaliż nie mogę się doczekać dalszego ciągu Twojego opowiadania!! Wbijaj na bloga i pisz kolejne rozdziały tej jakże wciągającej opowieści. DZIĘKUJĘ za komentarze ;*** Kocham Cię ;**



7 komentarzy:

  1. Hej znalazłam twojego bloga wczoraj :D
    I wiesz co?.... JEST GENIALNY !!!! <3 <3
    Już nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki przynudnawy?!?
    jest świetny!!!!!!!!!!
    pisz szybko następny rozdział:))))
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  3. Świeeetne .
    Ja tylko czekam , aż oni wyznają sobie miłość . : )
    Piszę to cały czas , więc napiszę jeszcze raz :D
    UWIELBIAM TO OPOWIADANIE I KOCHAM CIĘ . ♥
    Piiiisz następny jak najszybciej .
    Proszę nie karz mi czekać za długo . :]
    Wenyy ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Kamilą. !
    Kiedy w końcu sobie wyznają :D
    Piszaj mi tu szybko następny <3
    I on wcale nie jest Nudny .!! :]
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku chcę Cię bardzo przeprosić iż nie napisałam komentarza pod 26 rozdziałem ;( Jest mi cholernie głupio ....
    Ale o toż rozdział 26 już oceniam
    A więc jest on genialny i te ,,niechcące położenie dłoni" na Nathana achh urzekł mnie ten rozdział , cudowny jest i przez Ciebie muszę kupić sobie FRUGO :) , ale i tak Cię Kocham :****
    A co do rozdziału 27 : zacna panno jest on taki pyszny że zjadłabym go w całości i jeszcze te saneczki i te oglądanie w łyżeczce ;***
    next poproszę

    P.S : zaraz zadzwonie do Oli aby przeczytała rozdział , i dedyk i napisała u siebie rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie wiem jak ty to robisz,ze za każdym razem żałuje,że rozdział już się kończy
    Jest tak boskie,że mogłabym czytać w nieskończoność ;D
    Już do roboty,się bierz i pisz nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  7. No po prostu moje listki falują w powietrzu ;)
    Rozdział fantastyczny ;D
    Oj biedny Nath się wystraszył hehe ;P
    Wiesz bardzo dobrze, że uwielbiam to co piszesz i jak ubierasz w piękne słowa wszystko co do Twojej wspaniałej główki przyjdzie ;*
    Mogłabym czytać i czytać bez końca Twoje opowiadanie ;)
    Tylko mam jedno małe zastrzeżenie...
    DLACZEGO SKOŃCZYŁAŚ???!!!! ;D
    Pisz szybko kolejny rozdział bo moje korzonki potrzebują podlewanie ;P
    Kocham Cię Robaczku Ty mój ;*****

    OdpowiedzUsuń