czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 9

W zamian za te piękne 400 wejść dam dzisiaj drugi rozdział :) no, jakoś się wam odwdzięczyć muszę no nie? A więc prooszę:


- Nie, no coś ty. No idź, idź – popchnął mnie Tom, a sam usiadł na moim miejscu.
W drodze na boisko chłopaki pytali mnie, z kim chcę być w drużynie.
- Czy… musimy grać? – zapytałam niepewnie.
- A czemu? Coś się stało? – pytał Siva.
- Nie, po prostu, tak pytam.
- Jak pojawia się temat gry w siatkę, to robisz się jakaś dziwna – powiedział podejrzliwie Max.
- Ja? Nie, zdaje wam się – wymusiłam szeroki, sztuczny uśmiech i wyrwałam piłkę z rąk Jay'a – Co tak patrzycie, gramy? – sama nie wierzyłam w to, co mówię. Chłopaki popatrzyli na mnie zdziwieni i ruszyliśmy na boisko.
- To ja jestem z Max’em – zakomunikował Jay – bierzemy jeszcze Seev’a.
Gra nie szła mi w ogóle. Nie odbiłam żadnej, ale to żadnej piłki. Zmuszałam się do tej gry, ale niestety nic z tego nie wychodziło. Po twarzach chłopaków widziałam, że z mojej gry zadowoleni nie byli.
- Dobra, dość – przerwał grę Jay.
- Co się stało? – zapytałam.
- „Co się stało?” – powtórzył Max z ironią w głosie.
- Nie musisz specjalnie psuć nam gry, mogłaś powiedzieć, że Nath ci się podoba i wolisz siedzieć przy nim, niż z nami grać. Tak trudno powiedzieć prawdę?!
- Ale… chłopaki… to, to nie tak – w oczach miałam łzy, w gardle tworzyła się gula. Nie spodziewałam się, że tak zareagują.
- Dobra, oszczędź sobie, teraz możesz do niego iść – dodał Max.
Nie wytrzymałam. Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie. Kątem oka zauważyłam schody prowadzące do pierwszego basenu. Ruszyłam ku nim i pobiegłam do ostatniego leżaka. Całe szczęście nie było tam żadnych osób. Usiadłam na końcu placu. Byłam taka, jak każda inna dziewczyna, chociaż nie, byłam gorsza. W szkole, gdy ktoś mi dogryzał, odwracałam się i szłam w swoją stronę, ale gdy wracałam do domu, zamykałam się w swoim pokoju i wypłakiwałam się w poduszkę. Udawałam twardą, wiele osób się nabrało i dało mi spokój, ale tym razem nie dałam rady. Nie użalałam się nad sobą, po prostu akceptowałam swoje wady i myślałam co w sobie zmienić, ale jakoś specjalnie mi to nie wychodziło.

Z perspektywy chłopaków:

- A jej co? – pytał Max.
- Jak to co? Nie uważacie, że przesadziliście? – krzyczał Seev.
- Może trochę.
- Trochę?! Was pogięło. Ją to zabolało. Można było jej to łagodnie wytłumaczyć, no nie?
- Dobra, chodźmy ją przeprosić – rzucił smutnym głosem Jay.

 Z perspektywy Nath'a:

- Co robiliście? – pytał Tom.
- Nic, rozbolała mnie głowa, to się zdrzemnąłem, a ona pewnie czytała książkę.
- Fajna z niej dziewczyna, no nie?
- Ania?
- No przecież nie ja - zaśmiał się Tom.
- Fajna, fajna.
- Skoro nie ma chłopaka, to może się za nią zabiorę? – myślał Tom.
- Ty?! – krzyknąłem, sam nie wiem czemu.
- No no, a ty co o tym myślisz?
- Czy ja wiem. Nie pasujecie do siebie – próbowałem go zniechęcić.
W środku czułem, że nie mogę do tego dopuścić. Czemu tak zareagowałem – nie wiem. Ania to świetna dziewczyna, jest zabawna, pomysłowa. Ale ona chyba do mnie nic nie czuje. I ja tak samo. To tylko znajoma, nikt więcej.
- Tak myślisz? – zapytał podejrzliwie.
- Tak mi się wydaje. Kurcze, chyba byłem zbyt oschły jak rozmawialiśmy, ale bolała mnie ta cholerna głowa i nawet jak się próbowałem uśmiechnąć to bolało.
- Na pewno to zrozumiała, głupia to ona nie jest.
- I tu masz stu procentową rację - zgodził się Nath.
- A jak myślisz, pasuje do kogoś z nas? – on chyba coś kombinuje.
- Nie wiem, eksper… Ej, co jest? – nagle zobaczyłem Anię biegnącą w stronę leżaków obok najmniejszego basenu. Wyglądała, jakby płakała. Spojrzałem na chłopaków, a oni stali sobie, jakby nigdy nic.
- Nie mam pojęcia.
- Czekaj, sprawdz… aał – chciałem wstać, ale przeszkodził mi nagły ból głowy i z powrotem się położyłem.
- O nie, ty nigdzie nie idziesz. Oberwałeś i to porządnie. Masz szczęście, że ten gościu nie rozwalił ci czaszki. Ja pójdę i zapytam o co chodzi a ty zostajesz jasne?
- No dobra, dobra.
- Jasne?!
- A czy ja wyglądam jakbym się gdzieś wybierał?
- No nie, ale tylko się upewniam. Zaraz wrócę.

Z mojej perspektywy:

                 Schowałam twarz między kolanami, rozpłakałam się i myślałam co będzie dalej. Zachowałam się jak idiotka, egoistka. Musiałam ich przeprosić. Wstałam i ruszyłam przed siebie. Gdy podniosłam głowę, zobaczyłam Seev’a, Jay’a i Max’a zmierzających ku mnie. „Nieważne co powiedzą, rób swoje” – pomyślałam i przyspieszyłam kroku. Gdy byliśmy blisko siebie, otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale chłopcy byli szybsi.
- My… - zaczął Max – chcieliśmy cię przeprosić.
- Ja – chciałam coś powiedzieć, ale bezskutecznie.
- Zbyt ostro zareagowałem – tłumaczył się Jay.
- Ale…
- To nic złego, że Nath ci się podoba.
- No właśnie, to nawet nie o to chodzi… - dodał Jay.
- Dobra, mniejsza z tym, chcieliśmy cię przeprosić – powiedział Max. Czułam, że teraz moja kolej.
- Mogę teraz coś powiedzieć?

________________________________________________________

Dodaję w zamian za te 400 wejść - proszę bardzo ;** 
I śmiem prosić o komy ;))



4 komentarze:

  1. Jupi nawet nie wiesz jak się ciesze że dodałaś next
    Jestem Happy
    a rozdział strasznie mi się podoba
    wiedziałam że Nathan z Anką coś miedzy nimi jest
    ale będę czekała na dalsze rozwinięcie zdarzeń

    ....
    pisz szybko next

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś skończyć w takim momencie?!!!
    No do jasnej cholery i jak ja wytrzymam teraz do następnego?!!! No jak?!!!
    Rozdział przecudowny :***
    Coraz bardziej podoba mi się Twoje opowiadanie ;)
    Ja chcę już kolejny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto ty nie masz serca.!!
    Przerywać w takim momencie .?!
    Wstyd. Jak ja teraz usiedzę na lekcjach .?!
    Czekam na następny <33
    Pisz go szybko .!
    Rozdział rewelacyjny. :]
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam, czytam :)
    - hilal

    OdpowiedzUsuń