niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 12

Z perspektywy Nath'a:

                  Patrzyłem jak startują. W środku wierzyłem, że to Ania wygra. Co chwila ktoś inny był na prowadzeniu, ale ona najczęściej. Chłopaki przepychali się i robili wszystko, by nie przegrać. Ania cały czas siedziała mi w głowie. Nie chciałbym ją ranić, ale chyba się w niej zakochałem...
                  Nie wiem, co się stało, ale chłopcy chyba szukali Ani. Nie wyglądało to jak zabawa. Nagle wyszli z wody i pobiegli nie wiadomo gdzie. Dopiero teraz zauważyłem, że biegli w stronę Ani którą… prowadził jakiś typ! Gdy wepchnął ją za ogrodzenie, zerwałem się i pobiegłem tam gdzie reszta.

Z mojej perspektywy:

                  Ten idiota coraz mocniej zaczął mnie pchać. Już prawie biegliśmy. Gdy dotarliśmy do ogrodzenia, odsunął kawałek siatki i wepchnął mnie za nią. Nie miałam pojęcia, co chce zrobić. Chciałam uciec, ale szybko złapał mnie za rękę.
- No chodź! – krzyknął.
- Możesz mnie nie pchać!?
Teraz dopiero zauważyłam trzech chłopaków, a jednym z nich był…
- Matt?!
- Witaj ponownie, śliczna.
- Puść mnie do cholery! – krzyknęłam do tamtego.
- Nie denerwuj się kochanie – powiedział Matt i przybliżył się do mnie.
- Czego chcesz.
- Przeprosin, kochana, uderzyłaś mnie, a ja wciąż nie wiem za co, więc muszę dostać coś w zamian – uśmiechnął się podejrzliwie.
- Każdy głupi domyśliłby się za co!
- Nie pozwalaj sobie śliczna. Na kolana!
- Sam sobie klękaj! – nagle poczułam, jak ktoś kopnął mnie w kolano. Upadłam.
- No na co czekasz, przepraszaj!
- Nigdy.
- Zostaw ją! – odwróciłam się i zobaczyłam Max’a, a za nim stali Jay, Siva i Tom.
- Mamy niepotrzebnych gości? Chłopcy, chcemy tylko przeprosin i małej rekompensaty od waszej koleżanki, więc nie przeszkadzajcie nam – Matt kiwną głową, trzech typów podeszło do chłopaków i zaczęli się przepychać. Myślałam, że nie dojdzie do bójki, no, ale jednak. Chłopcy, jak na gwiazdy muzyki pop, nieźle dawali sobie radę. Nagle pojawił się Nath. Jeszcze jego tu brakowało. Gdy mnie zobaczył, podszedł do Matt’a i przyłożył mu z całej siły w twarz. Załatwił mu drugie limo. Powoli się od nich odsunęłam.
- Wszystko w porządku? – zapytał Nath.
- Tak… tak.
- Tom, idź po ratownika – powiedział Max.
- Już.
Chłopaki szybko poradzili sobie z tymi typami.
- Ty cholerna gnido – powiedział Matt – Wszędzie się wepchasz. Ale teraz to się skończy. Tak cię załatwię, że już nigdy nie zaśpiewasz, ptaszku.
Ostatnie słowa Matt’a uświadomiły mi, że nie mogę do tego dopuścić. Wiadomo, że nic takiego nie mógłby mu zrobić, ale wtedy... coś mnie drgnęło. Gdy Matt zamachnął się, by go uderzyć, wepchnęłam się między niego, a Nath'a, Matt za późno zorientował się, co się dzieje i mocno uderzył mnie w brzuch. Osunęłam się do tyłu i wpadłam na Nathana.
- Ania! Co ty… Ania!
- Przynajmniej jedna z głowy - rzucił Matt.
- Jak ci zaraz… - zaczął Nath, ale mu przerwano.
- Co tu się dzieje? – zapytał ratownik, którego przyprowadził Max.
- To oni – chłopak wskazał porywaczy.
Matt zaczął uciekać, ale Seev go dogonił. Zwijałam się z bólu, a gdy próbowałam się podnieść, zrobiło mi się ciemno przed oczami.
- Zaraz tu będzie policja, a co z nią? – ratownik podbiegł do mnie.
- Dostała w brzuch.
- Jak mocno?
- Ymm, bardzo.
- Idźcie po lekarza i powiedzcie, żeby wezwał policję i zadzwonił po karetkę!
- Nic jej nie będzie? – zapytał Jay.
- Zobaczymy. Boli cię brzuch? – zwrócił się do mnie – Kiwnij głową na tak lub nie.
Kiwnęłam, że tak.
- Bardzo?
- Mhmm.
- Co się stało? – zapytał przybyły lekarz.
- Ten koleś uderzył ją w brzuch.
- Dasz radę wstać?
Próbowałam się podnieść, lecz poczułam taki ból, że znów upadłam. Zorientowałam się, że Nath trzyma moją głowę na swoich kolanach. Przyszła policja. Mało pamiętam, ale pytali co się dzieje i Siva wszystko im opowiedział, łącznie z sytuacją na basenie. W między czasie inni zakuli ich i zabrali na posterunek. Później przyjechała karetka, wzięli mnie na nosze i pojechaliśmy do szpitala. Nie wiem co działo się dalej, bo zemdlałam.

________________________________________________________

Proszę, oto rozdział ^^ Mam nadzieję, że się spodoba. Jak weszłam na bloga i zobaczyłam 6 komentarzy to mnie zatkało ;) Dziękuję bardzo!!
Anku ;D kupię najlepszy nawóz i mogę podlewać nawet co półgodziny bylebyś mi kochana nie uschnęła ;))
Kinia*** nie masz mnie za co przepraszać, że zaniedbałaś bloga, za takie rzeczy mnie się nie przeprasza :))
Dedyk dla wszystkich, którzy pod ostatnim dodali jakiekolwiek komy, DZIĘKUJĘ :*****


Z serii: "wypad na plażę", Max - tap madl ;))

2 komentarze:

  1. To ja poproszę dużą dawkę, bo czuję, że zaraz mnie coś trafi...
    No jak mogłaś skończyć w takim momencie?!!!
    No jak mogłaś mi to zrobić?!!!
    Korzonki mi specjalnie wyrywasz, żebym nie miała czym pić tej wody, którą będziesz mnie podlewać i totalnie uschła... ;P
    No rozdział po prostu fenomenalny!!! ;)
    I robisz mi to na złość, kończąc w takim momencie, że momentalnie uschły mi wszystkie kwiatki ;D
    Jedynie kilka listków zostało ;P
    Dawaj szybko kolejny rozdział, bo padnę na dobre i co będzie? ;D
    Mogę z czystym sumieniem powiedzieć Tobie po raz pierwszy, że KOCHAM CIĘ ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak jestem zadowolona ze ją ocalili
    ale jest jedno ale
    ale ty zawsze musisz urywać w takich chwilach?
    oj oj
    rozdział beautiful
    max tap madl-rewelacja
    pisz szybko next
    buziaczki

    OdpowiedzUsuń