- A co do was, zastanawiam się, czy też was nie wyrzucić
– powiedział pierwszy.
- Za co?! Za to, że mu przywaliłem, bo ją uderzył i
zaczął obmacywać? – ocknął się Nathan.
- Hej, uspokój się. Przepraszam za niego, on nie chciał.
To się nie powtórzy, obiecuję – próbowałam jakoś to ogarnąć.
- No dobrze, trzymam panią za słowo. A teraz proszę
pozwolić, obejrzę pani twarz.
- Proszę bardzo – wyciągnął małą latarkę i znowu
poświecił mi nią po oczach. Jak się okazało, nic mi się nie stało.
- Będzie śliwa – powiedział ratownik do Nath'a – poza tym
wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Śliwa? – przestraszył się Nath.
- No, siniak, limo, nie wiem jak wy na to mówicie –
zaśmiał się.
- Wiem, wiem...
- No nic, dziękujemy – wtrącił Max.
- Nie ma sprawy. Gdyby coś było nie tak, wiecie gdzie mnie
szukać. Aa, - zwrócił się do Nath'a - radziłbym ci poleżeć tak z godzinę –
powiedział i odszedł z dwoma pozostałymi ratownikami.
- Nath, połóż się – rozkazał Jay.
- Ale nie muszę, no nie?
- Kładź się.
- No dobra.
- A my co będziemy robić? – zapytał Tom.
- Może zróbmy tak, jak wcześniej. Pójdziemy grać w
siatkę, a ktoś z tobą zostanie – zaproponował Seev.
- Dobry pomysł, to kto pierwszy zostaje? – zapytał Max i
zrobiło się cicho.
Chłopaki popatrzyli po sobie i nagle ich wzrok utkwił na mnie. Modliłam się, żeby do tego nie doszło. Nie chciałam zostać sam na sam z Nathan'em. Ale co mi zostało? Lepsze to, niż siatka.
Chłopaki popatrzyli po sobie i nagle ich wzrok utkwił na mnie. Modliłam się, żeby do tego nie doszło. Nie chciałam zostać sam na sam z Nathan'em. Ale co mi zostało? Lepsze to, niż siatka.
- No to ja mogę zostać.
- Skoro tak bardzo chcesz – rzucił Jay.
- Taa, idźcie już grać w tę waszą siatkę. Jay rzucił mi
jeszcze to swoje „zadziorne” spojrzenie i poszli na boisko. Ja usiadłam na
leżaku obok Nathana.
- Nie musisz tu przy mnie siedzieć, idź z nimi zagraj –
powiedział chłopak.
- Wolę tu posiedzieć.
- Nie lubisz siatki?
- Niee, lubię, yy tylko jakoś tak… może za chwilę pójdę –
tłumaczyłam się.
- No jak tam chcesz – spojrzał na mnie tymi swoimi
zabójczymi oczami. Natychmiast odwróciłam wzrok.
- Ymm – zaczęłam – mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie, pytaj o co chcesz.
- Tak pytam z ciekawości, bo to było troszkę dziwne.
Czemu tak zareagowałeś, gdy lekarz powiedział, że będzie siniak?
- Czyli?
- Tak się przestraszyłeś i w ogóle.
- Aaa. Nie chodzi o to, że się boję, tylko… - nagle
zadzwonił jego telefon – Przepraszam - spojrzał na wyświetlacz - to szef, muszę odebrać.
- Jasne.
- Tak? Dzień dobry… a dobrze, odpoczywamy… tak?... a to
nawet lepiej… emm, bo dostałem w oko i będzie limo… nie, nic mi nie jest...
dobra, powiem im… udanych wakacji… do widzenia.
- Coś się stało? – zapytałam.
- Szef wyjeżdża na półtora tygodnia i nagranie teledysku
się przesunie. To nawet lepiej, bo jak ja się z tym okiem pokażę? Właśnie
dlatego tak zareagowałem, Marc by mnie zabił – zaśmiał się i wskazał na oko.
- No tak – odpowiedziałam. Nath zrobił krzywą minę – coś
nie tak?
- Nie, głowa mnie rozbolała.
- Pójść po lekarza?
- Nie trzeba… zdrzemnę się i mi przejdzie.
- Jak chcesz – powiedziałam i poszłam po książkę, która
wczoraj zaliczyła małą kąpiel.
Gdy wróciłam, Nathan już spał. Usiadłam tam gdzie wcześniej i zaczęłam czytać. Po około pół godzinie chłopaki przyszli „na zmianę”.
Gdy wróciłam, Nathan już spał. Usiadłam tam gdzie wcześniej i zaczęłam czytać. Po około pół godzinie chłopaki przyszli „na zmianę”.
- No i jak tam? – zapytał Jay.
- Cicho, Nath śpi – w tym momencie chłopak się obudził.
- Już nie śpi.
- Dzień dobry śpiąca królewno! – krzyknął Max.
- Sam jesteś królewna – ziewnął Nath – Aa, chłopaki mamy
półtora tygodnia wolnego. Marc pojechał na wakacje z żoną i przesunął nam się
klip.
- No to super!
- Jak głowa? – zapytałam.
- Lepiej. Mówiłem, że przejdzie?
- Dobra, będzie tych czułości.
- Jakich znowu czułości? – zapytał zdziwiony Nath.
- Ania idź graj, ja przy nim posiedzę – zaoferował się
Tom.
- Ja zostanę – chciałam się wymigać.
- Nie, nie, nie. Trochę ruchu nie zaszkodzi.
- Czy ty coś sugerujesz? – zaśmiałam się.
________________________________________________________
Jest i rozdział ;)
Dziękuję za przemiłe komy i niestety ;/ ale z wyjaśnieniem operacji będę musiała was potrzymać trochę w niepewności, ale obiecuję, że niedługo wszystko się wyjaśni. Dedykuję Anku ;D oraz Peace ;* i dziękuję za to ze czytają te moje wypociny
Marc Anthony (44 l.) - producent TW. Jest miłym i sympatycznym człowiekiem, choć wydaje się chłodny dla obcych ludzi. Nie ufa nieznanym osobom; aby się przekonać o jego prawdziwym charakterze, należy go bliżej poznać. Bardzo lubi chłopaków, dba o nich jak o własne dzieci.
Marc Anthony (44 l.) - producent TW. Jest miłym i sympatycznym człowiekiem, choć wydaje się chłodny dla obcych ludzi. Nie ufa nieznanym osobom; aby się przekonać o jego prawdziwym charakterze, należy go bliżej poznać. Bardzo lubi chłopaków, dba o nich jak o własne dzieci.
No dobra niech Ci będzie...
OdpowiedzUsuńChyba jakoś wytrzymam, ale zżera mnie ciekawość ;/
Rozdział świetny ;)
ahh biedny Nathan ;(
Ale zachował się wspaniale ;)
Tylko czemu później zrobił się taki oschły...?
Czekam na kolejny cudowny rozdział ;D
Pisaj szybko kolejny ;)
:*****
O i dziękuję za dedyk ;*
I nie nazywaj tego wypocinami!
To jest genialne ;D
No właśnie i tu ci się pytam czemu urwałaś
OdpowiedzUsuńAle rozdział Bomba jak i inne
trochę szkoda mi Nathana bo będzie miał limo
ale pisz szybko next