środa, 30 maja 2012

Rozdział 29

                 Lekko podenerwowana zaczęłam swoją niekończącą się opowieść. Marc uważnie mi się przyglądał, jakby sprawdzał, czy nie kłamię. W międzyczasie kelnerka podała nam kawę i ciasto. Gdy skończyłam, on spojrzał na mnie tylko i się uśmiechnął.
- Heh, chłopaki jeszcze nikomu nie wywinęli takiego numeru.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz – uśmiechnęłam się.
- Teraz już wiem, dlaczego Nath się pobił.
- Nie rozumiem.
- Gdy dzwoniłem do Toma, powiedział, że bronił jakiejś znajomej. Już wiem, czemu – uśmiechnął się – Nie pomyśl, że jestem jakimś wariatem, ale staram się, by chłopcy skupiali się na muzyce, a nie na dziewczynach. Są młodzi, a przy kręceniu klipów trzeba zachować neutralność. W każdym kolejnym chłopacy muszą grać tak samo. Smutek, szczęście, żal czy tęsknota, to wszystko widać na twarzy, dlatego nie chcę, by ktoś ich zranił czy coś w tym stylu. Są w takim wieku i wiem, że kiedyś będą chcieli się zakochać, z czasem założyć rodzinę. Staram się, by podczas nagrywania, każda niepotrzebna emocja na ten czas była stłumiona.
- Ja… to znaczy, z żadnym chłopakiem nic mnie nie łączy – odpowiedziałam.
On tylko się uśmiechnął. Dokończyliśmy kawę i wróciliśmy do chłopców. Po tym, co Marc mi powiedział nie miałam pojęcia, co robić. Z jednej strony miał rację. Z drugiej, kocham Nath'a i kiedyś będę musiała mu to powiedzieć.
                  Po półtorej godzinie pojechaliśmy w plener, gdyż scenarzyści musieli jeszcze raz dokładnie wytłumaczyć chłopcom, co który ma robić w danym momencie piosenki. Późnym wieczorem reżyser rozpoczął kręcenie teledysku. Jay miał rację. Potrzeba wiele wysiłku, żeby teledysk wyszedł jak najbardziej naturalnie. Wokół nich kręciło się setki osób, by wszystko było idealne. Ja dostałam identyfikator i usiadłam obok Marca. Z boku obserwowaliśmy pracę zespołu.
- Myliłem się – powiedział nagle Marc.
- Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem, co pan ma na myśli?
- Chodzi mi… Po pierwsze, nie mów do mnie „pan”, bo czuję się, jak dziadziuś z gromadką wnucząt. Mów mi Marc – wyciągnął do mnie rękę.
- Ania – podałam mu swoją.
- Po drugie, wybacz, że na początku naszej znajomości byłem taki oschły. A mam na myśli to, że myliłem się, co do ciebie. Myślałem, że jesteś taka, jak inne fanki. Obchodzi cię tylko sława i pieniądze, a tak nie jest. Nie mogę powiedzieć, że cię znam, ale po twoim zachowaniu widzę, że nie kłamiesz i lubisz ich za to, jacy są. A Nathan jest wolny, więc wiesz – puścił mi oko.
- Pan… Ty też?
- Nie rozumiem.
- Zacznijmy od tego, że – oczywiście nie urażając cię – nie każdej fance chodzi o kasę. Lubią ich, a nawet kochają, tak w przenośni. A wracając do Nath'a, mam na myśli to, czy aż tak widać, że go kocham? – zniżyłam głos – Chłopcy też tak mówili, jak jeszcze się tego wypierałam.
- Wiele osób nie zwraca na to uwagi jak się ktoś zachowuje wobec każdej innej osoby. Już wiele w życiu widziałem, a trzeba umieć patrzeć. Ty robisz to z uczuciem i widzę, że coś do niego czujesz. Dziwię się, czemu Nathan tego nie zauważył, ale nie martw się, nic mu nie powiem.
- Dziękuję.
Siedzieliśmy tak do 1:00 w nocy. Nie chciało mi się spać, bo dokładnie śledziłam każdy ruch chłopców. Nie wiem czemu, ale ile razy popatrzyłam na Nath'a, on tyle razy patrzył na mnie. Czułam jego wzrok na sobie. Gdy śpiewał, uśmiechał się do mnie. Może byłam brudna albo miałam coś na twarzy. Sprawdziłam i wszystko okazało się być w jak najlepszym porządku. Może tylko mi się zdawało? Przez głowę przebrnęła mi myśl, że może on też mnie kocha? Zganiłam się za to w duchu. Jeśli nawet (w co wątpię), to wolałabym być zaskoczona niż rozczarowana. Traktuje mnie jak znajomą i to się nie zmieni.
Gdy wróciliśmy do domu, padnięci rzuciliśmy się na swoje łóżka.
                  Plan następnego dnia był podobny, tyle, że o 13:00 chłopcy jechali do studia nagrać kilka scen do „Warzone”. Chciałam zostać, bo nie miałam zamiaru im przeszkadzać, lecz chłopcy nie pozwolili mi się nawet sprzeciwić. Rano wykonałam podstawowe czynności i ubrałam się w jasne rurki i biały T-shirt z koroną i napisem „ You’re my only queen”, a na to beżowy sweterek z przyszywanymi kokardkami. Włosy umyłam i splotłam we francuza. Gdy byłam gotowa, zeszłam na dół i razem z chłopakami zjedliśmy śniadanie. Później pojechaliśmy do studia. Weszliśmy do sali, w której było rozwieszone białe tło, a obok niego mnóstwo porozstawianych parasoli i lamp. Na stole obok leżało kilkanaście aparatów. Po chwili do sali wszedł reżyser.
- Chłopcy!! Witam witam – uśmiechnął się.
- Dzień dobry.
- No to jak, zaczynamy? To są statystki – wskazał na pięć dziewczyn stojących z boku – czytaliście scenariusz? – zapytał patrząc na Jay'a, który namiętnie coś przeglądał.
- Tak, mniej więcej wiemy, co robić.
- To git. A więc, na pierwszy ogień idzie… A! Wprowadziłem zmianę. Jeden z was będzie się całował, a tym kimś będzie – zaczął błądzić palcem, wskazując na chłopców. Modliłam się, by nie był to Nath – ymm…, Max! – ulżyło mi – Chodź. Ty i Seev zostaniecie w koszulkach. Zaraz je wam przyniosą i się przebierzecie. Sue, podejdź. A więc, Max, położysz dłonie na jej policzkach, a ty Sue złapiesz go za ramiona i pocałujecie się czule. Ma to wyglądać tak, jakbyście poza sobą świata nie widzieli.
Para zrobiła to, co kazał reżyser. Zaczęli się całować. Potrzebne było kilka sekund nagrania, a ćwiczyli 20 minut. Nigdy tego nie zrozumiem. Gdy oglądałam filmy i widziałam, jak jakiś facet, który prywatnie ma żonę i dzieci, całuje się z obcą kobietą, byłam zaskoczona. Jak tak można? Chłopak ma dziewczynę, a na planie całuje inną i to po kilka godzin, jeśli trzeba. Na jej miejscu byłabym zazdrosna, może niepotrzebnie, ale trudno. Niestety, ja nie jestem przyzwyczajona do takiego życia, nie jestem rozpuszczona przez bogatych rodziców. Cieszę się, że chociaż chłopcy nie zgłupieli od tego wszystkiego. 

_______________________________________________________
Być może ostatnie rozdziały są przynudnawe ( błagam nie bijcie ), aale mam argument na swoją obronę, a mianowicie już wkrótce wydarzy się coś... niespodziewanego ;)
Dedykuję:
Natalia Gos - Dziękuję, że czytasz, że wspierasz. Miło mi, że mój blog Ci się podoba i, że czytasz. DZIĘKUJĘ za wszystko. Kocham Cię ;***


5 komentarzy:

  1. to wcale nie jest nudne!!!!!!!
    to jest wspaniałe!!!!!!!:)))
    ahhhh, już nie mogę się doczekać co takiego się zdarzy!:))
    pisz co to będzie;))
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Ci dam przynudnawe!!!!!
    Są wspaniałe i nie mogę się od nich oderwać ;)
    Moje owocki szaleją z zachwytu ;D
    Jestem bardzo ciekawa co to będzie te "coś"....
    Tak więc czekam na dalsze rozdziały z niecierpliwością ;)
    Kocham Cię Robaczku Ty mój ;****

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie przy nudnawe .. ?
    One są superr. !!
    Nie gadaj głupot.. :]
    Pisz szybko następnego . <3
    Nie mogę się doczekać co się zdarzy :D
    Weny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Przy nudnawe ?
    Coś Ci na łeb spadło ?
    One są genialne !
    No po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu . ♥
    A ty nie gadaj głupot . :D
    Wszystko jest idealne . XD
    Pisz szybko następny !
    Weny życzę . :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję kochana! Nie masz za co dziękować :) Ja poprostu KOCHAM Twojego bloga! :D Boski ,cudny ,zajebisty rozdział! :)
    Przepaszam ,że tak późno dodaję komentarz ,ale niestety nie miałam czasu :(
    Weny kochana :D

    OdpowiedzUsuń